2 lipca 2012

CinemaJove - podsumowanie, część 3

Dzisiaj, na zakończenie relacji, chcę Wam opowiedzieć jeszcze o dwóch sekcjach CinemaJove (wszystkie wpisy na temat festiwalu i filmów, które obejrzałam podczas seansów konkursowych znajdziecie TUTAJ).

Filmoteka w Walencji:
to tutaj widzieliśmy większość filmów festiwalu.


fot. Aleksander Grześków

Retrospektywa: Lone Scherfig

Pochodząca z Danii reżyserka została tegoroczną laureatką nagrody Luna de Valencia (Księżyc Walencji) i dlatego podczas CinemaJove odbyła się jej retrospektywa: widzowie mogli obejrzeć zarówno najnowsze filmy, jak i obrazy z czasów jej pracy w duchu Dogmy 95.

Lone Scherfig odbiera nagrodę Luna de Valencia
fot. Aleksander Grześków

Muszę przyznać, że nie znałam zbyt dobrze twórczości Lone Scherfig (na temat nagradzanego filmu “Była sobie dziewczyna” pisałam TUTAJ), a w Walencji udało mi się zobaczyć “Sami w domu” (1998) oraz nagrodzony na festiwalu w Berlinie “Włoski dla początkujących” (2000).

fot. Aleksander Grześków

Szczególnie spodobał mi się ten drugi film: być może dlatego, że doskonale rozumiałam podekscytowanie bohaterów przy każdym nowo poznanym włoskim słowie czy wyrażeniu (sama przez to przechodzę!), z drugiej strony urzekła mnie prostota historii, bezpretensjonalność bohaterów z małego miasteczka i to, że trzy słodko-gorzkie love story nie w obiektywie kamery Scherfig nie mają w sobie ani krzty banału.


Cuadernos de rodaje (Notatnik z planu filmowego) Nacho Vigalondo



fot. Aleksander Grześków

Reżyser Nacho Vigalondo (w 2005 roku nominowany do Oscara w kategorii Najlepszy Aktorski Film Któtkometrażowy za obraz “7:35 rano”) został poproszony o wybranie kilku filmów, które szczególnie wpłynęły na jego twórczość (pokazano również trzy filmy samego reżysera). Obrazy wyświetlano w osobnej sekcji, która odbywała się późnym wieczorem każdego dnia Festiwalu w Ogrodach Jardines de Viveros.



 fot. Aleksander Grześków

Wielki ekran, znakomite nagłośnienie, przepiękna sceneria Ogrodów (której namiastkę możecie zobaczyć na zdjęciach) i rewelacyjna atmosfera kina pod gołm niebem: żałowaliśmy, że nie możemy uczestniczyć we wszystkich seansach. Niestety, ich głównym (i jedynym) minusem było to, że odbywały się dokładnie w tym samym momencie, co inne sekcje w Filmotece i czasami musieliśmy dokonać tego trudnego wyboru...



  fot. Aleksander Grześków

Na szczególną uwagę zasługuje jednak film

“Kult”
(“The Wicker Man”)
Reż. Robin Hardy
Scen. Anthony Shaffer
1973


Sierżant Howie (Edward Woodward) jest policjantem, który trafia na wyspę poszukując zaginionej dziewczynki. Poznaje tam społeczność żyjącą według tradycyjnych pogańskich zasad, która właśnie przygotowuje się do obchodów superważnych majowych świąt, które mają zapewnić wyspie wspaniałe zbiory. Tej dziwacznej grupie przewodzi Lord Summerisle (Christopher Lee), a wszystkie wydarzenia okazują się być wielkim, precyzyjnie przygotowanym spiskiem. 


Scenariusz filmu (z portretami psychologicznymi postaci i piosenkami włącznie) jest z pewnością efektem narkotycznych wizji, kompletnym szaleństwem, który dla widza może stać się jedynym w swoim rodzaju doświadczeniem filmowym.


Mam nadzieję, że zmęczyłam Was za bardzo festiwalowymi opowieściami. CinemaJove był dla mnie świetną przygodą, której się zupełnie nie spodziewałam przyjeżdżając na praktyki do Walencji, tym bardziej doceniam możliwość zobaczenia tylu ciekawych i różnorodnych tytułów w tak pięknym miejscu.

Zapraszam Was też na blogową stronę na Facebooku!

fotografie: listal.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz