31 grudnia 2010

Podsumowanie 2010 roku - część 1.


Chciałam unikać podsumowań, ale jednak pokuszę się o napisanie kilku słów... (pod uwagę brane będą filmy, które w 2010 miały swoją polską premierę). A ponieważ nie powinnam wrzucać wszystkich filmów do worka z napisem najlepsze/najgorsze, podsumowywanie będzie trwało... kilka dni.

NAJWIĘKSZE FILMOWE ODKRYCIE 2010


"Mary & Max"
reż. Adam Elliot
2009

Adam Elliot jest moim absolutnym odkryciem roku 2010. Na usta ciśnie mi się porównanie Elliota z Nickiem Parkiem, jednak zestawienie tych dwóch geniuszy animacji byłoby chyba całkowicie niepoprawne. Park jako mistrz komedii, idealnie sprawdza się w swojej konwencji (nadal nie mogę przeboleć triumfu "Logoramy" nad "Wallace & Gromit: kwestia tycia lub śmierci" w tegorocznym pojedynku oscarowym).

Eliott natomiast wprowadza do kina animowane dramaty we wspaniałej plastelinowej oprawie i opowiada historie z wprawą mistrza kierującego najlepszymi aktorami. Mary (mówiąca głosem Toni Collette) jest małą, zakompleksioną dziewczynką z Australii, Max (dubbinguje go Philip Seymour Hoffman) - otyłym nowojorczykiem cierpiącym na zespół Aspergera.

Dziwaczny zbieg okoliczności sprawia, że Mary i Max zostają korespondencyjnymi przyjaciółmi i od tej pory poznają nie tylko siebie nawzajem, odkrywając wszystkie blaski i cienie życia w bardzo dołujących rzeczywistościach, ale i swoje własne słabości. Wymiana korespondencji daje im wreszcie odrobinę radości i wiary w prawdziwą przyjaźń. Mistrzostwo.

NAJBARDZIEJ EMOCJONUJĄCY FILM 2010

"Wyspa Tajemnic"
reż. Martin Scorsese
2010

Jeśli już zahaczyłam o temat słabości... oto moja: duet DiCaprio+Scorsese, absolutnie. "Wyspa Tajemnic" trzyma w napięciu od samego początku do samiuteńkiego końca. Kapitalna historia w niesamowitej scenerii, w połączeniu z wprawnością reżyserską Mistrza - kapitalne.

Lata 50., Zatoka Bostońska i zakład dla obłąkanych przestępców. Teddy Daniels (Leonardo DiCaprio) i Chuck Aule (Mark Ruffalo) zostają wysłani na wyspę by rozwiązać zagadkę tajemniczo zaginionej pacjentki. Podczas prowadzenia śledztwa coraz głośniej odzywają się osobiste problemy Danielsa, jego traumy i lęki, które wprowadzają w oglądaną historię kolejne niedopowiedzenia a nas - w kolejne światy, zacierając granicę między prawdą a fikcją.

NAJWSPANIALSZY ABSURD 2010

"Scott Pilgrim kontra świat"
reż. Edgar Wright
2010

Rzutem na taśmę, bo obejrzałam go zaledwie wczoraj, ale to zupełnie wyjątkowa produkcja. Od czasu "Sin City" nie widziałam tak komiksowego filmu. Jego mocno absurdalne zabarwienie jest tak czarujące, że kompletny brak logiki w historii zupełnie nie zastanawia, przeciwnie - absolutnie uwodzi.

Szaleńczo zakochany chłopiec (Michael Cera) na drodze do serca swojej ekscentrycznej wybranki musi pokonać Ligę jej siedmiu byłych. I robi to w sposób brawurowy. Oklaski dla autorów kapitalnego scenariusza i fantastycznych dialogów. Perełka.

NAJBARDZIEJ INTRYGUJĄCY FILM 2010

"Mr. Nobody"
reż. Jaco Van Dormael
2009


Koncert aktorstwa Jareda Leto, świetny sprawdzian dla naszej wyobraźni i bardzo intrygująca konwencja. Film na zmianę wciągający i wzruszający, który z jednej strony podgląda, jak mogłoby wyglądać życie w 2092, a z drugiej - pokazuje, o ile silniejsze są prawdziwe uczucia od jakichkolwiek czasowych ram i ustalonych konwencji. Realizm magiczny najwyższej klasy idealny na miarę XXI wieku.

ciąg dalszy nastąpi
tymczasem zapraszam na Facebooka!

fotografie: aceshowbiz.com, allmoviephoto.com

28 grudnia 2010

David Lynch


Dzisiaj swoje urodziny obchodzi 
wspaniała, utalentowana Juanka
której zdjęcia możecie podziwiać TUTAJ i TUTAJ.
Z tej okazji życzę jej samych wspaniałych chwil, 
nieustającej pogody ducha, niewyczerpanych źródeł inspiracji 
i powodzenia w maju !!!

Wiele tygodni temu obiecałam jej, że napiszę coś o jej ulubionym reżyserze i, niestety, na obietnicach się skończyło, ponieważ ja do Davida Lyncha czuję wielką obojętność. Przyznaję szczerze, że nie mam serca do oglądania i późniejszego interpretowania jego surrealistycznych wizji filmowych, jednak z drugiej strony potrafię zrozumieć, dlaczego jest to twórca mający tak ogromne rzesze fanów (czy wręcz fanatyków).

Kiedyś przeczytałam pogląd, według którego Lynch jest tak naprawdę najbardziej wyrachowaną osobą w historii kina. Pomimo że sam przyznaje, jakoby jego filmy odznaczały się nieprawdopodobną logiką, w rzeczywistości - przez wiele lat swojej działalności zdołał tak zmanipulować opinię publiczną, iż obecnie nie wypada po prostu przyznać, że jest inaczej.


Autor tej wypowiedzi dowodził również, że Lynch tak naprawdę realizuje swoje chore wizje składając je w zupełnie dowolny sposób, bo... sprawia mu to wielką przyjemność i cieszy go, że można do tego dopisać każdą opinię (od "najlepszy film Lyncha" po "najgorszy film Lyncha" w konkurencyjnych magazynach) oraz niemal każdą interpretację (w myśl zasady - ile osobowości, tyle poglądów).

Przyznam, że skłaniam się do przyznania racji.

Ale przejdźmy do faktów. David Lynch był czterokrotnie nominowany do Oscara, ale nigdy nie należał do twórców kasowych, wysokobudżetowa adaptacja "Diuny" z 1984 okazała się klapą, dochód niemal wszystkich filmów pochodzi z rynków europejskich. Nie dziwi więc fakt, że kilka ostatnich filmów Lyncha najchętniej finansowali Francuzi (Canal +). I paradoksalnie, mimo że reżyser mieszka w Los Angeles i podkreśla, że żadne miasto nie jest dla niego bardziej odpowiednie, największym szacunkiem darzy go Europa. On sam, po pobycie w Polsce, zakochał się w Łodzi, podkreślał, jak bardzo podobają mu się stare, opuszczone fabryki i postindustrialna architektura miasta.


Lynch często kręci film bez gotowego scenariusza (jak było na przykład w wypadku "Inland Empire"). Pojawia się pomysł, na planie są aktorzy gotowi na wszystko, kamery czekają na naciśnięcie przycisku REC, a nad wszystkim czuwa reżyser ze swoimi wizjami. Jednak sam Lynch nie uznaje tego za improwizację, a podążanie za ściśle określoną ideą, którą przekazuje współpracownikom podczas niekończących się prób, bo, jak sam podkreśla, najważniejsza jest komunikacja. Ponadto, przyznaje, że jego pomysły nie pochodzą z koszmarów sennych, a raczej urzeka go "senna logika", bo, jak wspominałam na początku, podkreśla, że jego filmy są "logiczne, logiczne i jeszcze raz logiczne".

Jego debiutancki film pełnometrażowy, "Głowę do Wycierania" (1977) Francis Ford Coppola pokazywał aktorom na planie "Czasu Apokalipsy", by osiągnęli pożądany przez niego stopień szaleństwa. Ten sam film zrobił równie ogromne wrażenie na George'u Lucasie, który zaproponował Lynchowi wyreżyserowanie VI epizodu "Gwiezdnych Wojen".


fotografie: allmoviephoto.com, aceshowbiz.com
część materiału do tekstu pochodzi z artykułu Bartosza Żurawieckiego, "Z wizytą w imperium", magazyn FILM, nr 04/2007.

21 grudnia 2010

Secret Space (part III)


Ciąg dalszy artykułu, którego poprzednie części
możecie przeczytać TUTAJ i TUTAJ.
Całość została opublikowana w Eclectic Magazine

Najbardziej fascynujące jest, iż zamknięta przestrzeń świetnie działa w niemal każdym gatunku filmowym. Wysmakowana komedia "8 kobiet" Françoisa Ozona wykorzystuje intrygę niczym z najlepszych książek Agathy Christie.
 

W środku zimy, w wielkim domu na odludziu zostaje zamordowany pan domu. Każda z tytułowych kobiet – bogata pani domu, jej matka, siostra-histeryczka, dwie córki, szwagierka, oddana służąca i atrakcyjna pokojówka - staje się podejrzaną zbrodni. Ujęta w konwencji kryminalnego musicalu historia dąży do odkrycia prawdy o śmierci gospodarza, a staje się swoistą spowiedzią pań, wśród których każda nie tylko ma motyw, ale i wiele ciemnych sekretów. Stylistyka rodem z lat 50. dodaje filmowi wiele uroku.


Ciekawie przestrzeń została potraktowana przez Fernando Meirellesa - reżysera filmu "Miasto ślepców". Portretuje on mieszkańców wielkiego miasta, których w niewyjaśnionych okolicznościach dotyka epidemia ślepoty. Wszyscy zostają zamknięci w bunkrze i podzieleni na grupy, które brutalnie walczą ze sobą o dominację, zapominając o wszelkich cechach świadczących o godności jako podstawie człowieczeństwa.


Ślepota jest tutaj jedynie przyczynkiem do umieszczenia bohaterów w sytuacji, która przeczy ich naturalnemu prawu do wolności. Nie tylko niemożność widzenia, ale (być może przede wszystkim) zminimalizowanie ich przestrzeni życiowej do pryczy i klaustrofobicznych korytarzy wzbudza strach, agresję i bunt, odziera ich z intymności i zmusza do poniżania się w imię chęci podtrzymania życia w makabrycznych warunkach.


Zamknięcie bohaterów w czterech ścianach paradoksalnie pozwala im się otworzyć. Odkryć odruchy i odczucia, o których nie zdawali sobie sprawy lub nie chcieli się przyznać o ich istnieniu. Nie sztuką jest bowiem zaprojektowanie przestrzeni, która będzie nadrabiała aktorsko-fabularne braki filmu, ale – pozwolenie jej na bycie niemal pełnoprawnym bohaterem opowieści.

fotografie: allmoviephoto.com, aceshowbiz.com

19 grudnia 2010

Secret Space (part II)


Ciąg dalszy artykułu, którego pierwszą część możecie przeczytać tutaj.
Całość została opublikowana w Eclectic Magazine
Sekret skrywają również Alba (Elena Anaya) i Natasha (Natasha Yarovenko) – bohaterki filmu "Pokój w Rzymie" Julio Médema. Dwie piękne, pozornie różniące się jak ogień i woda kobiety spotykają się w Wiecznym Mieście zupełnie przypadkowo i razem udają się do ekskluzywnego pokoju hotelowego.


Przez całą noc oddają się niezwykłemu uczuciu – kochają się i rozmawiają, zastawiając na siebie pułapki i za pomocą kłamstw próbują, paradoksalnie, poznać prawdę o sobie nawzajem. Nieustannie mają świadomość życia, które pozostawiły poza hotelem, jednak ulotność chwili jest dla nich magią, której nie mogą się oprzeć. Badają nie tylko swoją seksualność, ale także – najciemniejsze zakamarki swojej duszy, a będąc dramatycznie doświadczonymi przez los, dzielą się wspomnieniami raz po raz udając, że nie ma przed nimi żadnego jutra.


Sam pokój hotelowy jest niesamowity. Wygląda jak komnata renesansowego pałacu, w której na ścianach wiszą pełne mrocznej symboliki obrazy przedstawiające sceny z historii i antycznej mitologii. Paralele między płótnami a filmową rzeczywistością są znamienne, chociaż sceny z ich udziałem wydają się nieco przeintelektualizowane.


Jednonocny romans Hiszpanki i Rosjanki jest więc nie tylko wysublimowaną grą erotyczną, ale także – mistrzowskim pojedynkiem na kłamstwa. Podobnie, jak w filmie "Rozmowa z gwiazdą" Steve'a Buscemi (będącym remakiem filmu tragicznie zmarłego Theo van Gogha). Starzejący się dziennikarz wojenny Pierre Peters (Steve Buscemi), po konflikcie ze swoim redaktorem, zamiast znajdować się w Waszyngtonie, centrum ważnych wydarzeń politycznych, musi przeprowadzić wywiad z gwiazdką telenowel – Katyą (Sienna Miller).


Spotykają się w restauracji i od początku czują do siebie nieskrywaną niechęć, jednak wskutek wypadku trafiają do jej mieszkania. Loft aktorki staje się miejscem, w którym Katya i Pierre prowadzą psychologiczną grę w kotka i myszkę, a tym samym reżyser... bezlitośnie zabawia się z widzami, nieustannie zmieniając zasady, rozpinając wielką pajęczynę najbardziej skrajnych emocji i wprowadzając subtelną i bardzo misterną intrygę.


Pierre, wybitnie pewny siebie i swojej inteligencji nie docenia siły przeciwnika. Katya okazuje się być nie tylko piękna i uwodzicielska, ale także bardzo błyskotliwa. Samo mieszkanie zmienia się w zależności od tego, co mają do powiedzenia bohaterowie, jednocześnie wprowadzając kolejny rys dla postaci Katyi. Wydaje się, jakby każde przejście między korytarzem, kuchnią, a jej sypialnią miało konkretny sens, jakby siedzenie przy stole czy leżenie na łóżku miało podkreślać każdy moment ich relacji, a w kolejnej minucie zmienić je w jeszcze bardziej niejednoznaczne.


ciąg dalszy nastąpi.
fotografie: allmoviephoto.com, aceshowbiz.com

16 grudnia 2010

Secret Space (part I)

Przestrzeń w kinie nie zamyka się wyłącznie do umieszczenia bohaterów w pięknych wnętrzach i starannie wykonanych scenografiach. Kreowanie zupełnie nowych światów, tworzenie ich na wzór marzeń sennych lub obrazów malarskich czy umieszczanie całej akcji w jednym jedynym wnętrzu jest zazwyczaj równie interesujące jak sama fabuła. Przyznam, że czasami interpretowanie przestrzeni staje się wręcz najbardziej intrygującą częścią całkowitego odbioru danego filmu.


Przestrzeń zazwyczaj kojarzy się z pewnym bezkresem, nie mającym namacalnego początku ani końca. A jednak, nie trzeba wysyłać bohaterów w kosmos, by w filmie przestrzeń mocno zadziałała na relacje między postaciami (oraz emocje czy wyobraźnię widzów!). Szczególnym zabiegiem stosowanym przez filmowców jest... zamknięcie jej, poprzez umieszczenie całej akcji w jednym pokoju lub mieszkaniu.


Najbardziej znamienitym przykładem wydaje się być film Bernardo Bertolucciego - "Ostatnie Tango w Paryżu". We wstępie do swoich wywiadów z Marlonem Brando legenda dziennikarstwa, Lawrence Grobel powiedział, iż jest to obraz tak brutalnie i seksualnie szczery, że w oczach wielu stał się nowym rozdziałem sztuki filmowej.

Głównym bohaterem jest tam Paul, nie mogący pogodzić się z samobójczą śmiercią swojej żony, który przypadkowo spotyka dwudziestoletnią Jeanne. W opuszczonym mieszkaniu spędzają trzy dni, uprawiając sadomasochistyczny seks, w atmosferze perwersyjnej tajemnicy, nie znając nawet swoich imion. Spotkania Paula i Jeanne, wynikające z głębokiego poczucia osamotnienia i potrzeby bliskości zmieniają się czasami w niemal zwierzęcy akt. Trzeba jednak zaznaczyć, iż tutaj historia rozgrywa się przede wszystkim w dwóch przestrzeniach. Pierwszą z nich jest Paryż - miasto miłości, będące krajobrazem najbardziej romantycznych historii miłosnych. Drugą - surowe mieszkanie, które będzie do końca ringiem dla obojga kochanków. Ona, odnajduje podniecającą satysfakcję w niebezpiecznym pierwiastku tych atawistycznych reakcji, on natomiast – gra przed nią typowego samca alfa, który w głębi serca jest zagubionym, być może nawet naprawdę wrażliwym człowiekiem.


To właśnie sama tajemnica jest główną cechą łączącą filmy rozgrywające się w pojedynczych wnętrzach. Pozorna ciasność przestrzeni, w której poruszają się bohaterowi nadaje całej sytuacji intymności oraz stwarza idealne warunki do tego, by – zamknięci przed światem – otworzyli się oni przed sobą. W czterech ścianach najłatwiej ukryć sekret, który nigdy później nie powinien ujrzeć światła dziennego.

ciąg dalszy nastąpi, 
całość można przeczytać w Eclectic Magazine

8 grudnia 2010

Before Christmas


Śnieg za oknem raz pada, raz topnieje, dni grudniowe mijają coraz szybciej, a spadające kartki z kalendarza krzyczą, że Boże Narodzenie coraz bliżej.
Z tej okazji opowiem o filmach, które potrafią idealnie wprawić każdego w świąteczny nastrój.
"To właśnie miłość"
reż. Richard Curtis
2003


Dziesięć absolutnie czarujących, wzajemnie przeplatających się historii, które opowiadają o miłości oraz blaskach i cieniach życia codziennego. Jest to absolutna perełka gatunku, ciepła i wzruszająca, nigdy nie zostawiająca widza z poczuciem beznadziei, wręcz przeciwnie - przekonuje, że nie ma  żadnych przeszkód, byśmy ostatecznie mogli być szczęśliwi.
w rolach głównych plejada gwiazd (na szczególną uwagę zasługują Hugh Grant w roli premiera Wielkiej Brytanii i Bill Nighy jako podstarzała gwiazda rocka).


"Holiday"

reż. Nancy Meyers
2006


Brytyjka Iris jest zakochana w mężczyźnie, który ma poślubić inną. Amerykanka Amanda odkrywa zdrady swojego ukochanego. Obie pod wpływem przejmującego uczucia  beznadziei postanawiają zbojkotować święta Bożego Narodzenia i za pomocą międzynarodowego programu wymiany mieszkań wprowadzają się do siebie nawzajem. Kompletna  zmiana trybu i stylu życia okazuje się być niesamowitą przygodą dla obu kobiet. "Holiday" to ciepła, humorystyczna opowieść o poszukiwaniu miłości niemal na drugim  końcu świata.


Czarujący klimat to największy atut filmu, tuż obok bardzo dobrego aktorstwa Kate Winslet, Cameron Diaz, Jude'a Law i Jacka Blacka. Przesłodka scena godna  zapamiętania: Iris i Miles w  wypożyczalni video rozmawiają o "Absolwencie", a zza sąsiedniego regału podgląda ich nikt inny, jak sam... Dustin Hoffman.

"Zakochać się"
reż. Ulu Grosbard
1984


Pisałam o tym filmie dość niedawno i podtrzymuję opinię, że to jeden z najpiękniejszych melodramatów świata. Mężczyzna spotyka kobietę w drzwiach księgarni, w której oboje kupują bożonarodzeniowe prezenty dla swoich partnerów.  Zderzają się, przypadkowo zamieniają paczkami i... rozchodzą każde w swoją stronę. Spotykają się wkrótce znów, spostrzegają, jak bardzo są do siebie podobni i jak bardzo im na sobie zależy oraz jednocześnie: co mogą stracić, gdy poddadzą się temu uczuciu. Ona - stabilny związek  z długoletnim partnerem, on - życie rodzinne z żoną i dwójką dzieci. Wbrew pozorom film nie jest gorzki i daje nadzieję na istnienie prawdziwej miłości. Ponadto -  bezkonkurencyjni Robert de Niro i Meryl Streep w rolach głównych.

"Masz Wiadomość"
reż. Nora Ephron
1998


Kathleen - właścicielka malutkiej księgarni "Za rogiem" wszystkie obserwacje świata i problemy życia codziennego opowiada przyjacielowi poznanemu przez Internet.  Mężczyzna fascynuje ją swoim poczuciem humoru, błyskotliwością i inteligencją. To on jest jej największym powiernikiem, gdy okazuje się, że wybudowana w pobliżu  wielopoziomowa księgarnia nie tylko przyciąga kupujących zniżkami i, paradoksalnie, brakiem osobowości, ale jednocześnie zabiera klientów księgarni prowadzonej przez Kathleen. Kobieta staje przed ogromnym dylematem, gdy okazuje się, że jej przyjaciel, i Joe - znienawidzony bezduszny właściciel księgarni to... ta sama osoba.

"Masz Wiadomość" to wspaniała komedia romantyczna, a ponadto ponowne spotkanie duetu Meg Ryan - Tom Hanks po wcześniejszej, równie cudnej, "Bezsenności w Seattle"  (1993).

"Igraszki Losu"
reż. Peter Chelsom
2001


Sara (Kate Beckinsale) i Jonathan (cudny John Cusack) podczas bożonarodzeniowego szału zakupowego wpadają na siebie w jednym z nowojorskich centrów handlowych, mając zamiar kupić tę samą parę czarnych rękawiczek. Udają się później do klimatycznej kawiarni, gdzie Jonathan od razu odkrywa, że są sobie przeznaczeni. Sara jednak, ogarnięta obsesją powierzania swojej przyszłości  znakom losu, rozpoczyna bardzo dziwaczną grę, przez którą ponownie będą mogli spotkać się dopiero po kilku latach.

"Powrót Batmana"

reż. Tim Burton
1992


Tym razem człowiek-nietoperz (Michael Keaton) walczy z siłami zła w czasie bożonarodzeniowym. Nie ma mowy o spokojnych i wesołych świętach, podczas gdy mieszkańcy miasta znów są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Batman powraca i będzie się musiał zmierzyć z trzema przeciwnikami: Człowiekiem-Pingwinem  (Danny DeVito) i jego gangiem, Kobietą-Kotem (niesamowicie ponętna w swoim szaleństwie Michelle Pfeiffer) i nieuczciwym biznesmenem: Maksem Shreckiem (znakomity, jak zwykle, Christopher Walken).

Film nie jest aż tak dobry jak Burtonowski "Batman" z 1989, jednak świetne aktorstwo i kapitalna atmosfera Gotham City rekompensują inne niedociągnięcia obrazu.

"Family Man"
reż. Brett Rattner
2000


Przyznam, że jeszcze nie widziałam tego filmu, ale słyszałam o nim wiele dobrego. Jack (Nicolas Cage) to bajecznie bogaty człowiek sukcesu. Wydawałoby się, że ma już wszystko, jednak on coraz częściej myśli o tym, jak bardzo jest samotny i jak inne mogłoby być jego życie, gdyby nie rozstał się ze swoją eks-narzeczoną Kate, którą opuścił, by ruszyć w pogoń za karierą. Pewnego dnia Jack budzi się jako... mąż Kate, ojciec dwójki dzieci, sprzedawca samochodów w New Jersey i wreszcie ma możliwość skonfrontowania, do czego mogły go doprowadzić jego wcześniejsze wybory.

"Jack Frost"
reż. Troy Miller
1998



To propozycja dla szukających chwil prawdziwego wzruszenia. Jack Frost (Michael Keaton) jest wokalistą rockowego zespołu. Spiesząc się na wigilijną kolację do domu, ginie w wypadku samochodowym. Żona i syn nie potrafią poradzić sobie ze stratą osoby, która była dla nich największą podporą. Jack wraca jednak na kolejne święta pod postacią... śniegowego bałwana i pomaga swoim bliskim na nowo odkryć radość życia. Łzy gwarantowane.



"Opowieść wigilijna Muppetów"
reż. Brian Henson
1992


Ebenezera Scrooge'a, znanego skąpca odwiedzają kolejno duchy Przeszłości, Teraźniejszości i Przyszłości, by zmusić go do zastanowienia się nad swoim postępowaniem i podjęcia decyzji o niezbędnych zmianach dotychczasowego życia. W roli głównej - sir Michael Caine, wszystkie inne role obsadzone zostały oczywiście słynnymi Muppetami, co sprawiło, że ta ekranizacja jest moją ulubioną ze wszystkich adaptacji klasycznej prozy Dickensa. Absolutnie fenomenalny.



Dodam też, że podczas wprawiania się w świąteczny nastrój absolutnie omijamy filmy takie jak "Muskularny Święty Mikołaj", wszystkie części "Śniętego Mikołaja" czy "Święta Last Minute", który jest bezwzględną profanacją kapitalnej powieści Johna Grishama "Ominąć Święta". Podobne arcydzieła kinematografii świątecznej zamiast budować bożonarodzeniową atmosferę, skutecznie nas zdemotywują.


Możemy odpuścić sobie także kultowego Kevina, którego wyrodna rodzina najpierw zostawia samego w domu, później gubi gdzieś w Nowym Jorku, bo okazję do obejrzenia w tv superpopularnych filmów Chrisa Columbusa będziemy mieli na pewno podczas tegorocznych świąt. I prawdopodobnie każdych kolejnych również.

fotografie: allmoviephoto.com, aceshowbiz.com.