23 listopada 2011

Kinomaszyna 2.5


Już dzisiaj moja młodsza siostra obchodzi urodziny, dlatego zamiast zwykłych urodzinowych życzeń postanowiłam wymyślić zupełnie specjalny temat dla kolejnej Kinomaszyny.


I już dzisiaj Julitka (jej radosną twórczość znajdziecie TUTAJ) przypomni sobie, że wcale nie jest jeszcze takim doroślakiem, a Wy wszyscy będziecie mieli okazję powrócić pamięcią do przecudnych filmów, które towarzyszą nam już od wielu lat, czyli... BAJEK DISNEYA!

Dla kogo pójście do szkoły miało stać się ostatecznym końcem dzieciństwa? Gdzie wilk wyje w księżycową noc? Do czego może służyć widelec?
Zapraszam bardzo serdecznie do słuchania audycji
już dzisiaj, czyli w środę, 23 listopada o godzinie 19:00
na www.uniradio.pl

19 listopada 2011

Bogusław Linda

Ostatnio gdy myślę o polskim kinie serce zaczyna mi bić mocniej na dźwięk słów "lata 80." - nic dziwnego, ten czas dla polskiej historii, a przez to także dla całego polskiego kina był zupełnie szczególny. Ponadto, początek lat 80. to moment, w którym reżyserowie dali wiele szans jednemu z moich ulubionych aktorów, a jest nim - Bogusław Linda. Co ciekawe, widzowie mogli przekonać się o jego talencie dopiero dobrych kilka lat później, bo wiele z tych filmów zostało odłożonych na półkę z powodu bezwzględnej cezury. 

 fot. Andrzej Koziar dla "Malemen"

Bogusław Linda, niestety, ostatnio jest dla mnie nie tylko symbolem kina, o którym piszę, ale także, symbolem przełomu w kinie polskim i jednocześnie, jednym z najmocniejszych znaków upadku etosu aktora przez wielkie A. Nie chcę tutaj podkreślać jego błędów w doborze ról czy niezbyt udanej kariery reżyserskiej. Dla kontrastu, przypomnijmy sobie najważniejsze i najbardziej imponujące role Bogusława Lindy.

fot. Tomek Bergmann dla "Twojego Stylu"

"Przypadek"
reż. Krzysztof Kieślowski
scen. Krzysztof Kieślowski
1981

Początki lat 80. to kontynuacja Kina Moralnego Niepokoju. Reżyserzy widzieli wtedy szczególną potrzebę diagnozy społeczeństwa, niestety, jak już napisałam, nie wszystkie z tych filmów mogły być od razu pokazane szerokiej publiczności. Krzysztof Kieślowski opublikował wtedy artykuł, w którym postulował wzbogacenie dotychczasowej konwencji realistycznej. Mówił, że Kino Moralnego Niepokoju powinno się rozwijać, jak to ujął: "głęboko zamiast szeroko, do środka, nie na zewnątrz".


Jednym z tych filmów jest właśnie "Przypadek". Film przedstawia trzy warianty losu Witka Długosza, którego gra Bogusław Linda. Pierwsza historia rozpoczyna się w momencie, gdy Witek zdąża na pociąg z Łodzi do Warszawy, drugi - gdy nie zdąża i trzeci - gdy nie zdąża, a zatrzymuje go milicjant. Automatycznie pojawia się tu pytanie: co by było, gdyby życie głównego bohatera potoczyło się w różny sposób, zależnie od tytułowego przypadku? Witek staje się tym samym trzema różnymi postaciami - działaczem politycznym popierającym władzę, opozycjonistą, a także osobą całkowicie stroniącą od polityki. Kieślowski nie wpisuje go jednak w popularne stereotypy pokazując, że preferencje polityczne nie są jedynym wyznacznikiem osobowości.

fot. Lidia Popiel dla "Vivy!"

W tym samym nurcie, co "Przypadek" Kieślowskiego, W 1981 roku powstał film, który swoją premierę miał dopiero w 1987 roku:


"Kobieta Samotna"
reż. Agnieszka Holland
scen. Agnieszka Holland i Maciej Karpiński
1981

To bardzo naturalistyczny obraz życia społecznych outsiderów: listonoszki samotnie wychowującej synka i młodego górnika, który po wypadku kuleje i nie może dłużej pracować. Maria Chwalibóg i Bogusław Linda otrzymali za te role nagrody aktorskie w Gdyni, ale dopiero w 1988 roku. Film jest gorzką historią samotnej matki, która, rozgoryczona swoją trudną sytuacją życiową, sama próbuje walczyć z całym światem. Bohater Bogusława Lindy, Jacek, załamany po wypadku, próbuje w nowym uczuciu odnaleźć promień nadziei, niestety, finał tej historii jest wyjątkowo brutalny.


Dodatkowym poziomem tej historii jest poziom polityczny. Reżyserka, Agnieszka Holland przedstawiła problemy bohaterów z jednej strony w zupełnym kontraście do euforii wielkiego sezonu "Solidarności" z roku 1980. Z drugiej strony, bohaterowie "Kobiety Samotnej" natrafiają także na ścianę obojętności ze strony partii, w której w pewnym momencie tytułowa bohaterka, opuszczona i zaszczuta próbuje znaleźć oparcie.


"Psy"
reż. Władysław Pasikowski
scen. Władysław Pasikowski
1992


To właściwie nie jest zwykły film, to raczej kultowe, symboliczne rozliczenie się z systemem. To właśnie tutaj reguły amerykańskiego filmu policyjnego zostały skrzyżowane z polską rzeczywistością. Z kolei rola Bogusława Lindy, który wcielił się w rolę Franza Maurera, miała symbolizować "mit przełomu". Do tej pory aktor wcielający się w role wrażliwych inteligentów, tutaj stał się symbolem nowego porządku, męskości, trywialnego kultu pieniądza.

i mój absolutny faworyt...

"Jańcio Wodnik"
reż. Jan Jakub Kolski
scen. Jan Jakub Kolski
1993

Mój absolutny faworyt. Jańcio Wodnik (Franciszek Pieczka) to prawy, pobożny człowiek, który pod wpływem pozarealnych znaków postanawia wyruszyć w świat. Chodzi od wsi do wsi i obmywając ludziom nogi usuwa ich schorzenia i choroby. Staje się kwadransowym świętym, zapominając o ciężarnej żonie, która pod wpływem klątwy rzuconej przez Dziada rodzi... dziecko z ogonkiem (okrzyczane we wsi wcieleniem diabła). Oprócz kapitalnego Franciszka Pieczki w roli tytułowej, rewelacyjną postać stworzył w tym filmie właśnie Bogusław Linda - jest Stygmą jeżdżącym na lekko zdezelowanym motocyklu, który "rany Pana naszego przywołuje mistycznie"... za pieniądze.


A Wy macie swoje ulubione filmy z udziałem Bogusława Lindy?

fot. Zuza Krajewska & Bartek Wieczorek dla "Exklusiv"

przygotowując tekst korzystałam ze znakomitej książki :
Tadeusz Lubelski, "Historia Kina Polskiego (1895-2007)", Warszawa 2009.
i materiałów z portalu Filmpolski.pl

fotografie: flickr.com, viva.pl, malemen.pl, 100latpolskiegofilmu.pl

16 listopada 2011

Kinomaszyna 2.4


Zapraszam na kolejną KINOMASZYNĘ!

Ponieważ ostatnio audycje dotyczą wyłącznie kina polskiego, jutrzejszym tematem będą
wyjątkowe filmowe kreacje polskich aktorów


Znów - wybrałam kilka takich, które szczególnie zapadły mi w pamięć i chcę Wam o nich opowiedzieć trochę więcej.

O czyim losie decydował Przypadek? Kto musiał spłacić swój Dług? Kto nie pamiętał o Piątym Przykazaniu i kto tak naprawdę wymyślił Kinomaszynę?


zapraszam do słuchania
już dzisiaj (w środę,
16 listopada
o godzinie 19:00
w UniRadiu (www.uniradio.pl)

fotografie: filmpolski.pl

14 listopada 2011

Wielkie Damy Polskiego Kina

W środowej Kinomaszynie mówiłam o rolach polskich aktorek, które zrobiły na mnie szczególne wrażenie. Dzisiaj chcę przypomnieć dwie z nich:

"Przesłuchanie"
reż. Ryszard Bugajski
1982


Sezon 1981-1982 dla polskiego kina jest legendarny. Powstało wtedy kilka bardzo ważnych filmów, które nie od razu mogły być zaprezentowane szerokiej publiczności. Mam na myśli  między innymi film Andrzeja Wajdy "Matka Królów" i "Przesłuchanie" Ryszarda Bugajskiego. Nakręcone w 1982 roku "Przesłuchanie" swoją premierę miało dopiero siedem lat później po czerwcowych wyborach. Reżyser poddaje w tym filmie skrajnie jednoznacznej ocenie stalinowski aparat terroru. Większa część akcji toczy się między 1951 a 56 rokiem w więzieniu, do którego trafia Antonina Dziwisz – artystka, piosenkarka i tancerka.


Podczas jednego z wieczorów, krótko po kłótni z mężem, Konstantym (Olgierd Łukaszewicz), Tonia zostaje upita w restauracji przez dwóch mężczyzn, a następnie przewieziona do więzienia. Zaczyna się tytułowe przesłuchanie: długotrwałe, beznadziejne i w filmie ukazane w bardzo naturalistyczny sposób. Żąda się od niej zeznań obciążających majora Olchę, kolegę z zespołu, który rzekomo jest oskarżony o zdradę ojczyzny i szpiegostwo, a te obciążające zeznania próbuje się wymusić na Antoninie biciem i torturami: zarówno fizycznymi jak i psychicznymi.


Za wspaniałą rolę Antoniny Dziwisz (dopiero!) w 1990 roku Krystyna Janda otrzymała główną nagrodę aktorską na festiwalu w Cannes, warto jednak wspomnieć także o znakomitych rolach Janusza Gajosa i Adama Ferencego którzy wcielili się w głównych oprawców Antoniny oraz Anny Romantowskiej jako współwięźniarki.



"Żurek"
reż. Ryszard Brylski
2003


Mówiąc o ikonicznych aktorkach polskiego kina, nie możemy zapomnieć także o Katarzynie Figurze, która w wielu wzbudza skrajne emocje, mając zarówno wielkich, wiernych fanów, jak i zdeklarowanych przeciwników. W swoich rolach Kasia Figura przyzwyczaiła nas do tego, że jest polską etatową seksbombą, o czym świadczą między innymi role w "Kilerze", "Kingsajzie" czy "Pociągu do Hollywood". Czasami jej bohaterki są niezbyt mądre i niezbyt rozgarnięte, jakby nieświadome swojej kobiecości, jak Diana z "Autoportretu z Kochanką", czyli filmu, który ja absolutnie uwielbiam.


Jest jednak film, w którym Katarzyna Figura zagrała zupełnie wbrew swojemu dotychczasowemu wizerunkowi i muszę przyznać, że o ile sam film ma w sobie trochę niedociągnięć, o tyle rola Figury wręcz powaliła mnie na kolana. A mam tu na myśli film pod tytułem "Żurek" w reżyserii Ryszarda Brylskiego.


Tadeusz Lubelski w książce "Historia kina polskiego" filmy, które powstały w latach 1990-2007 określa mianem "Kina wolność". "Żurek" jest tutaj jednym z tych filmów, w których narracja prowadzona jest z punktu widzenia wykluczonych. To zazwyczaj portrety ludzi zupełnie bezradnych wobec otaczającej ich rzeczywistości i właśnie taką bohaterką jest Halina, wiejska robotnica, kapitalnie zagrana przez Katarzynę Figurę. Mąż Haliny, ostatni dróżnik, popełnia samobójstwo rzucając się pod pociąg. Osamotniona i zrozpaczona Halina musi zmierzyć się jednak z kolejnym wielkim dla niej ciężarem: dla obrony własnej godności zrobi wszystko, by dowiedzieć się, kto jest ojcem dziecka jej nieletniej, lekko opóźnionej umysłowo córki Irenki (Natalia Rybicka). Prawda, jaką odkryje okaże się być szokująca nie tylko dla samej Haliny, ale także: dla widza.


przygotowując tekst korzystałam ze znakomitej książki :
Tadeusz Lubelski, "Historia Kina Polskiego (1895-2007)", Warszawa 2009.
i materiałów ze strony filmpolski.pl

fotografie: filmpolski.pl

8 listopada 2011

Kinomaszyna 2.3


Zapraszam na trzecią w tym sezonie KINOMASZYNĘ!

Przez kilka najbliższych audycji chcę zająć się wyłącznie kinem polskim, więc jutrzejszym tematem będą

wyjątkowe filmowe kreacje polskich aktorek

Wybrałam kilka takich, które szczególnie zapadły mi w pamięć i chcę Wam o nich opowiedzieć trochę więcej.


Co należy zrobić, gdy dojdzie się do wniosku, że pora umierać? Który film został zakazany w 1982? W którym filmie Kasia Figura pokazała, że potrafi nie być uosobieniem seksapilu?


zapraszam do słuchania
już w środę, 9 listopada o godzinie 19:00
w UniRadiu (a dokładniej: TUTAJ)

Zapraszam też do polubienia bloga na Facebooku!

fotografie: filmpolski.pl

5 listopada 2011

Sekret jej oczu


Znacie na pewno co najmniej kilka takich filmów, które chcecie obejrzeć, ale bez wielkiego przekonania. Gdy już udaje Wam się je zdobyć, czekają na długiej liście na swoją kolej. Natomiast gdy już je obejrzycie, okazują się być absolutnym objawieniem i wprost nie możecie przestać o nich myśleć?
Dla mnie takim właśnie filmem stał się argentyński obraz "El Secreto de sus Ojos" w reżyserii Juana José Campanelli.


Nagrodzony Oscarem w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny "Sekret jej oczu" to fantastyczny kryminał zrealizowany trochę po amerykańsku, ale w starym, dobrym stylu, gdzie pełnokrwiści bohaterowie, ich cechy i obsesje stają się motorem dla porywającej fabuły.


To historia Benjamína Esposito (elektryzujący Ricardo Darín), który korzystając z emerytury po latach pracy w organach sądowych postanawia napisać powieść. Wydaje się, że odnalazł idealny temat: pewna mglista sprawa z przeszłości (morderstwo i gwałt, którego sprawca, niejaki Isidoro Gómez został po złapaniu niemal natychmiast uwolniony, a później zginął w niewyjaśnionych okolicznościach) nie daje mu spokoju.


Benjamínowi pomagają jego była przełożona (do której pała on nieskrywaną namiętnością), Irene (obłędna Soledad Villamil) oraz przyjaciel, nadużywający alkoholu Pablo Sandoval (Guillermo Francella, który tutaj jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem - mając w pamięci jego rolę Batuty z filmu "Rudo y Cursi" wprost nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę on).


Równolegle obserwujemy więc dwa światy - przeszłość i teraźniejszość, które okazują się być znacznie sobie bliższe, niż Esposito mógł przypuszczać. W scenach retrospekcji jest on bardzo zdeterminowany do odkrycia prawdy, ale odrobinę zagubiony w rzeczywistości. Natomiast w teraźniejszości - chce przede wszystkim odpowiednio ułożyć swoje życie, które z powodu kilku fałszywych ruchów marnował przez wiele lat. Książka, którą pisze okazuje się więc być nie tylko pretekstem do poukładania wspomnień z pracy czy odsunięcia spokoju zasłużonej emerytury...


Co ciekawe, reżyser filmu, Juan José Campanella ma także swoją historię w Hollywood - pracował on bowiem jako reżyser przy licznych serialach, wśród których znalazły się między innymi "Prawo i bezprawie" oraz superkultowy "Doktor House". Campanella przed "Sekretem jej oczu" współpracował także już kilkakrotnie z Ricardo Darínem (nakręcili wspólnie filmy takie jak "Ta sama miłość, ten sam deszcz" i "Syn panny młodej").


Niedawno przeczytałam, iż któraś amerykańska wytwórnia planuje zrealizowanie remake'u filmu i zaangażowanie do głównej roli Denzela Washingtona. Z całym moim szacunkiem i sympatią dla tego aktora mam nadzieję, iż ten projekt nie dojdzie do skutku.


fotografie: listal.com