Poprzednie części
tekstu możecie znaleźć TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ, lub w całości w trzecim numerze
SHOT Magazine.
Przyszłość (pre- i post-)apokaliptyczna
Polityczna
przeszłość frapuje filmowców równie mocno jak nieokreślona przyszłość. W ich wizjach Ziemia
jawi się najczęściej jako stechnologizowany i poddany całkowitej globalizacji
przedsionek Apokalipsy. Nie inaczej jest w filmie „Renesans”.
Reżyser Christian
Volckman przenosi nas w rok 2054, gdzie w skomplikowanym labiryncie paryskich
ulic Karas (dubbinguje go Daniel Craig), oficer policji, poszukuje zaginionej Ilony, młodej i nieprzeciętnie
inteligentnej pani naukowiec. Jak się później okazuje, stawką w rozgrywce, w
której udział bierze także Avalon, potężna firma zatrudniająca kobietę, jest
tajemnica nieśmiertelności.
Volckman w swojej czarno-białej animacji nawiązuje
klimatem do „Łowcy Androidów” Ridley’a Scotta i „Sin City” Roberta Rodrigueza i
Franka Millera (we współpracy z Quentinem Tarantino), niestety gubiąc po drodze
niepokojącą (i porywającą) atmosferę, którą wprowadza początek filmu. Zbyt duże
nagromadzenie postaci i pobocznych wątków sprawia, że film staje się kolejną
bajką o ludzkich skłonnościach do destrukcji, niewiele jednak pozostawiając na,
najbardziej tu fascynujące, kwestie etyczne.
Jeszcze bardziej
przerażającą wizję Ziemi za kilkadziesiąt lat (w której to wszystkie
najważniejsze i funkcjonujące jeszcze miasta europejskie połączone są
superszybkimi i nieskończenie długimi liniami metra) roztacza Tarik Saleh w
swojej animowanej „Metropii”.
Główny bohater filmu, Roger (głos Vincenta Gallo) nie jest zadowolony
ze swojego życia: ma nieciekawą pracę, a jego dziewczyna najwyraźniej
interesuje się innym mężczyzną. Sytuacja Rogera odmieni się, gdy spotka on na
swojej drodze piękną Ninę (głos Juliette Lewis), znaną mu z reklamy najpopularniejszego ziemskiego
szamponu i wraz z nią rozpocznie walkę z korporacją, która kontroluje umysły Europejczyków.
Świat Saleha jest mroczny, żeby nie
powiedzieć: obskurny. Jego bohaterowie są odrętwiałymi pionkami w rękach
wszechmocnych szefów korporacji, wzbudzają współczucie, a świat, w którym
przyszło im żyć: strach. „Metropia” to jednak film o wydźwięku pozytywnym bo
poza tym, że serwuje dawkę naprawdę niezłej sensacji, kończy się happy-endem.
Jak w rasowej bajce!
* * *
Oglądanie filmów
animowanych może być swoistym powrotem do przeszłości. Oczywiście, produkcje
Disney’a (także te oldschoolowe), studia Pixar czy Dream Works do tej pory mogą
nas zachwycać, jednak w nowoczesnych kreskówkach nie chodzi tylko o
przypominanie sobie dzieciństwa. Przeciwnie: odkrywanie nowatorskich, nierzadko
przepięknych wizualnie, odważnych, a czasami prześmiewczych czy wręcz
obrazoburczych filmów animowanych wymaga od nas ciekawości czy wrażliwości.
Jednak zdecydowanie dalekiej od dziecięcej...
ilustracje: listal.com
o, to już wiem jakie dwa filmy dodać do listy "do obejrzenia". dzięki! :)
OdpowiedzUsuń