5 września 2012

Powrót do Przeszłości, część 3.

Poprzednie części tekstu możecie znaleźć TUTAJ i TUTAJ, lub w całości w trzecim numerze SHOT Magazine.

Polityka

Bardzo podobne (jeśli nie mocniejsze!) uczucia przynosi „Walc z Bashirem” Ariego Folmana, czyli nagrodzony Złotym Globem animowany dokument.


Ten poetycki, a jednocześnie bardzo realistyczny film rozpoczyna się niepokojącym obrazem rodem z największego koszmaru głównego bohatera: każdego dnia ściga go 26 rozjuszonych psów.Dochodzi on do wniosku, że wizja musi mieć związek z (obowiązkową) służbą w izraelskiej armii, wraz z którą w 1982 roku wkroczył do Libanu.


Podczas trwającej wtedy wojny domowej, w dwóch obozach oddziały libańskiej policji dokonały masakry na palestyńskich uchodźcach, przy niemym przyzwoleniu armii izraelskiej, odrętwiałej własną biernością. Reżyser (będący jednocześnie protagonistą filmu i głównym reportażystą) wymazał te wydarzenia z pamięci i po wielu latach, z pomocą psychologa i innych świadków wydarzeń próbuje odtworzyć ich przebieg.


Nie jest to jednak najważniejsze. To, co najbardziej frapuje (i boli) Folmana to bezradność wobec działań wojennych jednostek, które zostały w nie wtłoczone siłą, a także przymus zabijania, któremu zostały poddane. „Walc z Bashirem” stał się dla reżysera więc również swoistą autoterapią.


Prawdopodobnie tym samym, czym dla Marjane Satrapi był zaprezentowany publiczności rok wcześniej film „Persepolis”.


Reżyserka (wspólnie z Vincentem Paronnaudem) i jednocześnie autorka scenariusza (oraz graficznej powieści, na której oparty jest film) opowiada poruszającą historię swojego dzieciństwa, przypadającego na okres rewolucji islamskiej w Iranie i na które cieniem kładł się strach i religijny fanatyzm. 


Teheran w oczach inteligentnej, błyskotliwej dziewczynki, a później nieco zbuntowanej nastolatki, to miasto pełne skrajności. Obraz przemian politycznych jest o tyle bardziej fascynujący, że pryzmatem dla nich nie są wyłącznie czyste historyczne fakty, ale także dojrzewanie Marjane. Niemal całkowicie czarno-biała animacja nie uznaje efekciarstwa, ujmuje i porusza swoją prostotą i oryginalnością scenariusza (w którym nie brakuje również elementów humorystycznych) czy, tak jak w „Walcu z Bashirem”, pięknymi elementami poetyckimi.



ciąg dalszy nastąpi.
ilustracje: listal.com

1 komentarz:

  1. Walc jest po prostu świetny. Obrazy, które się w nim pojawiają na długo pozostają w pamięci. Czasem wzruszy, czasem zabawi, ale poruszy widza dogłębnie. A końcówka jest piorunująca.
    Czekam na nowy film Folmana, który będzie ekranizacją Kongresu Futurologicznego Lema.
    A Persepolis jeszcze nie widziałem.

    OdpowiedzUsuń