Polityka
Bardzo podobne
(jeśli nie mocniejsze!) uczucia przynosi „Walc z Bashirem” Ariego Folmana,
czyli nagrodzony Złotym Globem animowany dokument.
Ten poetycki, a jednocześnie
bardzo realistyczny film rozpoczyna się niepokojącym obrazem rodem z
największego koszmaru głównego bohatera: każdego dnia ściga go 26 rozjuszonych
psów.Dochodzi on do wniosku, że wizja musi mieć związek z (obowiązkową) służbą
w izraelskiej armii, wraz z którą w 1982 roku wkroczył do Libanu.
Podczas trwającej
wtedy wojny domowej, w dwóch obozach oddziały libańskiej policji dokonały
masakry na palestyńskich uchodźcach, przy niemym przyzwoleniu armii
izraelskiej, odrętwiałej własną biernością. Reżyser (będący jednocześnie
protagonistą filmu i głównym reportażystą) wymazał te wydarzenia z pamięci i po
wielu latach, z pomocą psychologa i innych świadków wydarzeń próbuje odtworzyć
ich przebieg.
Nie jest to jednak najważniejsze. To, co najbardziej frapuje (i
boli) Folmana to bezradność wobec działań wojennych jednostek, które zostały w
nie wtłoczone siłą, a także przymus zabijania, któremu zostały poddane. „Walc z
Bashirem” stał się dla reżysera więc również swoistą autoterapią.
Prawdopodobnie tym
samym, czym dla Marjane Satrapi był zaprezentowany publiczności rok wcześniej film
„Persepolis”.
Reżyserka (wspólnie z Vincentem Paronnaudem) i jednocześnie
autorka scenariusza (oraz graficznej powieści, na której oparty jest film) opowiada
poruszającą historię swojego dzieciństwa, przypadającego na okres rewolucji
islamskiej w Iranie i na które cieniem kładł się strach i religijny fanatyzm.
Teheran w oczach inteligentnej, błyskotliwej dziewczynki, a później nieco
zbuntowanej nastolatki, to miasto pełne skrajności. Obraz przemian politycznych
jest o tyle bardziej fascynujący, że pryzmatem dla nich nie są wyłącznie czyste
historyczne fakty, ale także dojrzewanie Marjane. Niemal całkowicie
czarno-biała animacja nie uznaje efekciarstwa, ujmuje i porusza swoją prostotą
i oryginalnością scenariusza (w którym nie brakuje również elementów
humorystycznych) czy, tak jak w „Walcu z Bashirem”, pięknymi elementami
poetyckimi.
ciąg dalszy nastąpi.
ilustracje: listal.com
Walc jest po prostu świetny. Obrazy, które się w nim pojawiają na długo pozostają w pamięci. Czasem wzruszy, czasem zabawi, ale poruszy widza dogłębnie. A końcówka jest piorunująca.
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy film Folmana, który będzie ekranizacją Kongresu Futurologicznego Lema.
A Persepolis jeszcze nie widziałem.