Recenzja pojawiła się w 4. numerze
„Tuż po weselu”
reż. Susanne Bier
scen. Anders Thomas Jensen
2006
Jørgen (Rolf Lassgård) jest człowiekiem
sukcesu: ma żonę, piękną dorosłą córkę, dwójkę młodszych dzieci, imponujący dom
i doskonale prosperujący biznes. Wiedzie życie, jakie Jacob porzucił wiele lat
wcześniej decydując się na pracę w Indiach. Tytułowe wesele pokaże jednak, iż
tych dwoje łączy więcej, niż Jacob mógłby przypuszczać…
Historia opisana w scenariuszu, pełna
tragizmu i skomplikowanych zależności może początkowo wydawać się dosyć
nieprawdopodobna. Jego autorem jest jednak stały współpracownik Susanne Bier,
Anders Thomas Jensen (na podstawie tekstów Jensena Bier wyreżyserowała między
innymi „Braci” oraz uhonorowany Oscarem film „W lepszym świecie”), autor
scenariuszy do tak ekstremalnych historii jak „Antychryst” Larsa von Triera,
„Wilbur chce się zabić” Lone Scherfig czy „Jabłka Adama” (o których wspominałam TU) oraz „Zieloni
rzeźnicy” – dwa ostatnie filmy Jensen sam wyreżyserował, dając popis nie tylko
błyskotliwych dialogów, ale także miejscami okrutnego, bardzo czarnego humoru.
Wielką siłą „Tuż po weselu” jest aktorstwo.
Mads Mikkelsen znakomicie portretuje niepewności swojego bohatera. Jego Jacob
jest ambitny, stanowczy, chwilami wręcz kategoryczny, ale jednocześnie łagodny i
pełen empatii, co dodaje wiarygodności jego ideałom. Bardzo poruszającym
wątkiem jest tutaj relacja Jacoba z jednym z bombajskich podopiecznych:
chłopiec bardzo przeżywa wyjazd swojego ukochanego opiekuna do Danii i rozbudza
w mężczyźnie głębokie, ojcowskie uczucia. Wyróżnia się też znakomity Rolf
Lassgård jako Jørgen, który początkowo wydaje się być aroganckim, nadużywającym
alkoholu tyranem, by w obliczu późniejszych sytuacji stać się zupełnie
delikatnym i bezbronnym mężczyzną, walczącym o bezpieczeństwo jego ukochanej
rodziny.
Film Susanne Bier nie jest przyjemny,
przeciwnie: chwilami bywa wręcz nieznośnie wstrząsający poprzez swój tragizm,
smutek i mnogość emocji. Warto jednak poddać się tej dawce filmowej
uczuciowości, bo „Tuż po weselu” to przykład prawdziwego, świetnie
zrealizowanego i bardzo refleksyjnego kina.
fotografie: listal.com, filmweb.pl
fotografie: listal.com, filmweb.pl
Znakomite dzieło. Widziałem tylko dwa filmy Bier - ten i W lepszym świecie, i w obu przypadkach byłem po prostu zachwycony. Oto przykład na to, że kobiety potrafią tworzyć równie znakomite filmy, co mężczyźni. I tak jak piszesz - wielką siłą filmu jest Mikkelsen. Kurczę, dla mnie to w tej chwili jeden z najlepszych współczesnych aktorów. W każdym filmie zupełnie inny, jakby kreował swoją postać od podstaw, pilnując każdego, najmniejszego aspektu. Wystarczy spojrzeć na kilka postaci: pastor z Jabłek Adama, bezimienny z Valhalli Rising czy nawet Le Chiffre z Casino Royale i mamy dowód na to, jak bardzo wszechstronny i utalentowany to aktor.
OdpowiedzUsuńTutaj jego rola jest bardziej stonowana, ale tak jak cały ten film, który jest niezwykle prosty i kameralny. A przy tym wywołuje w widzu więcej emocji niż nie jeden kasowy i efektowny film. A dzieje się tak dlatego, że problemy zawarte w tej produkcji mogą dotknąć każdego z nas, a tak wiarygodnie przedstawione wywołują jeszcze wieksze wrażenie.
Znakomity film.
Pozdrawiam
Mam wielki sentyment do tego filmu, nie jest jednoznaczny i właściwie za każdym razem daje do przemyślenia coś nowego. No i Mads, dla niego warto oglądać nawet koszmarne produkcje (a zdarzyły mu się), ma twarz, której się nie zapomina...
OdpowiedzUsuń