10 października 2012

Tuż po weselu

Recenzja pojawiła się w 4. numerze


„Tuż po weselu”
reż. Susanne Bier
scen. Anders Thomas Jensen
2006

Przeszłość dopada Jacoba w najmniej odpowiednim czasie i każe mu podjąć decyzję, która zdominuje jego życie na zawsze. Zmieni nie tylko jego sytuację, ale także: ideały, o które, jak mu się wydawało, gotów był walczyć bez kompromisów. Po „Otwartych sercach”, przejmującym dramacie nakręconym według zasad Dogmy 95 i głośnych „Braciach”, Susanne Bier znów proponuje historię, w której o skomplikowanych relacjach rodzinnych opowiada w sposób absolutnie pasjonujący.Jacob (Mads Mikkelsen) pracuje w podupadającym sierocińcu w Indiach. Jest pełen ideałów, kocha to, co robi, czuje wielką potrzebę spełniania misji, żyje z dnia na dzień i najbardziej martwi go, że nie ma funduszy na utrzymanie sierocińca. Tym bardziej intrygująca wydaje mu się być propozycja pewnego bogatego duńskiego biznesmena, który proponuje Jacobowi dotację w wysokości 4 milionów dolarów, która pomogłaby w utrzymaniu i zapewnieniu edukacji dzieciom z ulic Bombaju. Mimo oporów mężczyzna jedzie do Danii, aby spotkać się z dobroczyńcą. Jørgen ma jednak jeden (jak się później okazuje, nie jedyny) warunek: Jacob musi wziąć udział w weselu jego córki.

Jørgen (Rolf Lassgård) jest człowiekiem sukcesu: ma żonę, piękną dorosłą córkę, dwójkę młodszych dzieci, imponujący dom i doskonale prosperujący biznes. Wiedzie życie, jakie Jacob porzucił wiele lat wcześniej decydując się na pracę w Indiach. Tytułowe wesele pokaże jednak, iż tych dwoje łączy więcej, niż Jacob mógłby przypuszczać…

Historia opisana w scenariuszu, pełna tragizmu i skomplikowanych zależności może początkowo wydawać się dosyć nieprawdopodobna. Jego autorem jest jednak stały współpracownik Susanne Bier, Anders Thomas Jensen (na podstawie tekstów Jensena Bier wyreżyserowała między innymi „Braci” oraz uhonorowany Oscarem film „W lepszym świecie”), autor scenariuszy do tak ekstremalnych historii jak „Antychryst” Larsa von Triera, „Wilbur chce się zabić” Lone Scherfig czy „Jabłka Adama” (o których wspominałam TU) oraz „Zieloni rzeźnicy” – dwa ostatnie filmy Jensen sam wyreżyserował, dając popis nie tylko błyskotliwych dialogów, ale także miejscami okrutnego, bardzo czarnego humoru.


Wielką siłą „Tuż po weselu” jest aktorstwo. Mads Mikkelsen znakomicie portretuje niepewności swojego bohatera. Jego Jacob jest ambitny, stanowczy, chwilami wręcz kategoryczny, ale jednocześnie łagodny i pełen empatii, co dodaje wiarygodności jego ideałom. Bardzo poruszającym wątkiem jest tutaj relacja Jacoba z jednym z bombajskich podopiecznych: chłopiec bardzo przeżywa wyjazd swojego ukochanego opiekuna do Danii i rozbudza w mężczyźnie głębokie, ojcowskie uczucia. Wyróżnia się też znakomity Rolf Lassgård jako Jørgen, który początkowo wydaje się być aroganckim, nadużywającym alkoholu tyranem, by w obliczu późniejszych sytuacji stać się zupełnie delikatnym i bezbronnym mężczyzną, walczącym o bezpieczeństwo jego ukochanej rodziny.

Film Susanne Bier nie jest przyjemny, przeciwnie: chwilami bywa wręcz nieznośnie wstrząsający poprzez swój tragizm, smutek i mnogość emocji. Warto jednak poddać się tej dawce filmowej uczuciowości, bo „Tuż po weselu” to przykład prawdziwego, świetnie zrealizowanego i bardzo refleksyjnego kina.

fotografie: 
listal.com, filmweb.pl

2 komentarze:

  1. Znakomite dzieło. Widziałem tylko dwa filmy Bier - ten i W lepszym świecie, i w obu przypadkach byłem po prostu zachwycony. Oto przykład na to, że kobiety potrafią tworzyć równie znakomite filmy, co mężczyźni. I tak jak piszesz - wielką siłą filmu jest Mikkelsen. Kurczę, dla mnie to w tej chwili jeden z najlepszych współczesnych aktorów. W każdym filmie zupełnie inny, jakby kreował swoją postać od podstaw, pilnując każdego, najmniejszego aspektu. Wystarczy spojrzeć na kilka postaci: pastor z Jabłek Adama, bezimienny z Valhalli Rising czy nawet Le Chiffre z Casino Royale i mamy dowód na to, jak bardzo wszechstronny i utalentowany to aktor.
    Tutaj jego rola jest bardziej stonowana, ale tak jak cały ten film, który jest niezwykle prosty i kameralny. A przy tym wywołuje w widzu więcej emocji niż nie jeden kasowy i efektowny film. A dzieje się tak dlatego, że problemy zawarte w tej produkcji mogą dotknąć każdego z nas, a tak wiarygodnie przedstawione wywołują jeszcze wieksze wrażenie.
    Znakomity film.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wielki sentyment do tego filmu, nie jest jednoznaczny i właściwie za każdym razem daje do przemyślenia coś nowego. No i Mads, dla niego warto oglądać nawet koszmarne produkcje (a zdarzyły mu się), ma twarz, której się nie zapomina...

    OdpowiedzUsuń