8 grudnia 2012

Atlas Chmur


reż. Lana Wachowski, Andy Wachowski, Tom Tykwer
scen. Lana Wachowski, Andy Wachowski, Tom Tykwer
2012


Twórcy filmu - Tom Tykwer i rodzeństwo Wachowskich - zaproponowali bardzo różnorodną estetycznie i klimatycznie podróż po kilku czasoprzestrzeniach powiązanych ze sobą w niesamowicie finezyjny sposób. "Atlas Chmur" to wciągający, wielobarwny patchwork skomponowany z sekwencji melodramatycznych, futurystycznych (i antyutopijnych jednocześnie!), sensacyjnych, a nawet komediowych.


Najbardziej imponujące wydało mi się to, jak w każdej z historii zaprezentowana została koncepcja moralności. Różnice czasowe, kulturowe czy wynikające z charakterów konkretnych postaci prezentują (i tłumaczą!) kompletnie sprzeczne postawy moralne i etyczne (mamy więc świat, w którym najważniejszy jest honor i wierność rodzinie, świat, gdzie pieniądze są ważniejsze, niż życie drugiej osoby oraz czasoprzestrzeń, w której źródłem nietolerancji jest pochodzenie - naturalne bądź będące pod wpływem ingerencji zdobyczy genetyki).


Równie mocno w filmie fascynuje sama koncepcja istnienia mnogości czasoprzestrzeni (trwających jednocześnie, ale nie tylko), jakie mogą mieć na siebie nawzajem bardzo silny wpływ. Ta gra została podkreślona przez reżyserów przypisaniem wielu ról (rozgrywających się w różnych czasoprzestrzeniach) konkretnemu aktorowi.


I dlatego (rewelacyjny!) Tom Hanks gra tutaj (między innymi) zarówno żądnego bogactw lekarza, nieobliczalnego pisarza jak i honorowego Isaaca - człowieka lasu. Halle Berry jest i dociekliwą dziennikarką i magiczną Jocastą. Jim Sturgess wciela się w rolę impulsywnego Szkota, w zapalonego przeciwnika niewolnictwa, jak i uwikłanego w polityczne rozgrywki Hae-Joo z mrocznej przyszłości. (cudowny) Jim Broadbent jest i sprytnym, ale poczciwym wydawcą, i chmurnym kapitanem, Ben Whishaw to zarówno wybitnie utalentowany kompozytor Robert Frobisher, jak i ... zafascynowany jego dziełami hippis pracujący w sklepie z winylami. 
Jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało, wszyscy są w swoich rolach autentycznie wspaniale obsadzeni.


To oczywiście jedynie część ról i obsady w ogóle, ale muszę podkreślić, że moje szczególne uznanie wzbudził Hugh Grant - aktor, którego uwielbiam za czar, który daje brytyjskim komediom (głównie romantycznym) oraz klasę, jaką pokazywał niejednokrotnie w filmach kostiumowych. Obsadzenie go w roli bestialskiego wodza Kony (tuż obok innych postaci, takich jak obłudny pracownik koncernu energetycznego czy jasnowidz) było strzałem w dziesiątkę i pokazało, że Hugh Grant ma w sobie również dzikość oraz negatywne emocje i umie pokazać je na ekranie.


"Atlas Chmur" to epickie widowisko z porywającą muzyką, wspaniałą scenografią i charakteryzacją oraz intrygującym scenariuszem, który, chociaż niepozbawiony hollywoodzkich schematów, wciąga i pozostawia uczucie przeżycia pewnej czarującej, refleksyjnej przygody.


PS. Straciłam chyba ostatnio zapał do pisania recenzji. Znacznie większą frajdę sprawiają mi analizy jakichś elementów czy filmowych motywów. Ale postaram się zachować na blogu względną równowagę :)

fotografie: listal.com

10 komentarzy:

  1. Ostatnio czytałem na jakimś portalu ranking Time'sa, gdzie "Atlas chmur" był uznany za jeden z najgorszych filmów mijającego roku (chyba 10 miejsce). Trochę się zdziwiłem, gdyż wcześniej czytałem całkiem pozytywne opinie. Ty również mówisz, że dobrze wypada, więc chyba będzie trzeba obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprostowanie, film zajął PIERWSZE miejsce. Strasznie kontrowersyjny wybór :)

      Usuń
    2. Ja rozumiem, że nadmiar efektów specjalnych, charakteryzacji, monumentalnej (chociaż zapewne dla niektórych czułostkowej) muzyki może świadczyć o kiczu czy tandecie filmu, ale w moim odczuciu "Atlas Chmur" ma w sobie coś więcej, niż tylko warstwę estetyczną.
      chociaż, oczywiście, jak w przypadku większości filmów, to wszystko jest kwestią czysto subiektywnych wrażeń :)

      Usuń
    3. Ja "Atlas chmur" zapamiętałem nie po efektach - wywarł we mnie ogromne emocje. Naprawdę strona wizualna przy tym co czułem po filmie naprawdę wymięka. Więc już nawet biorąc to pod uwagę, dziwi mnie ten werdykt ;> Pozdrawiam i zapraszam do siebie na recenzję filmu "Frankenweenie" ;)

      Usuń
  2. Bardzo wartościowy film, cieszę się że mogłem obejrzeć go dwukrotnie! Podziwiałem w tym filmie niebanalny przekaz oraz wpływ jaki na mnie wywarł + Świetna gra Toma Hanksa. Brawa za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, to mam teraz mętlik, bo moja Starsza Siostra odradzała mi ze wszystkich miar... a tu takie pozytywne recenzje!

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam przedwczoraj z moim M i wszystkim go od tego czasu polecamy. Wzruszył mnie bardzo, trochę zabolał, bo wiele prawdy zostało pokazane, niejednokrotnie rozbawił i zachwycił. Na prawdę dobry film.

    OdpowiedzUsuń
  5. chcę zobaczyć:) a widziałaś Castaway on the Moon?ostatnio mnie zachwycił..
    uściski!
    J

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. komediodramat z Korei?
      brzmi ciekawie, na pewno obejrzę, dziękuję za polecenie !!!

      Usuń