17 grudnia 2012

Młodość na pierwszym planie, część 2.

tekst pojawił się w 5. numerze Shot Magazine, cały magazyn do poczytania TUTAJ.


Młodość kochająca

Miłość młodzieńczych lat często bywa cukierkowa i superspontaniczna, nie wtedy jednak, gdy się jest niezbyt popularnym chłopcem mieszkającym w niewielkim, nudnym miasteczku. Taki właśnie jest Olivier Tate (Craig Roberts), bohater „Mojej łodzi podwodnej” w reżyserii Richarda Ayoade. Olivier jest szaleńczo zakochany w Jordanie (Yasmin Paige), dziewczynie w czerwonym płaszczu, której ignorancja popycha go do najbardziej szalonych czynów, jak dokuczanie jeszcze mniej popularnej koleżance.


Mimo uprzedniego braku zainteresowania ze strony dziewczyny idealnej i wiszącej nad nim wizji rozwodu rodziców (Sally Hawkins i Noah Taylor), Olivier czuje, że ma moc. Chłopak jest bowiem nie tylko nieznośnie wszystkowiedzącym erudytą, ale także swoim własnym psychoterapeutą i nieustannie analizuje swoje życie, jakby było podstawą ekscytującego, złożonego scenariusza filmowego. Film Ayoadego to przede wszystkim uczta dla oczu. Wymyślne, stylowe zabiegi wizualne przesłaniają tu nieco historię, która rozgrywa się niespiesznie, a jednak wzbudza dla bohatera sporo zrozumienia i równie dużo sympatii.


Na znacznie bardziej bolesnym biegunie rzeczywistości usytuować można historię związku Anny i Jacoba, o której opowiada przepiękny stylistycznie film „Like Crazy” Drake’a Doremusa. Ona jest Brytyjką. Podczas studiów w USA poznaje pewnego Amerykanina, zakochuje się bez pamięci. Ich związek jest pełen namiętności, pasji, zrozumienia, ognia. Do pełni szczęścia potrzeba Annie tylko wizy, która pozwoliłaby jej na stały pobyt w kraju ukochanego. Jej lekkomyślność sprawia jednak, że sprawy formalne komplikują się, zdobycie upragnionego pozwolenia może trwać nawet kilka lat, a idea związku na odległość dla obojga zmienia się w koszmar. 


Z jednej strony chcą utrzymać tę miłość, z drugiej: każde z nich pragnie zdobyć swoją małą, prywatną stabilizację i samorealizację. Jest w tym obrazie coś, co elektryzuje i prawdopodobnie ogromna w tym zasługa odtwórców głównych ról. Prześliczna Felicity Jones (znana z „Zakochanego głupca” czy „Powrotu do Brideshead”) daje swojej bohaterce energię, upór, spontaniczność i naturalność, natomiast Anton Yelchin („Zakochany Nowy Jork”, „Star Trek”) jako Jacob jest nieco bardziej powściągliwy, bohater mocno stąpa po ziemi, ale jego uczucie wydaje się być równie mocne. 


Klimat filmu jest niewiarygodnie urzekający. Sposób pokazania miejsc, montaż budujący dramaturgię, autentyczność uczuć i ujęcie tematu: szczere, bez przesady, ale i bez lukru – to wszystko buduje nieco nieprawdopodobną, ale jednocześnie bardzo ujmującą historię. Bardzo młody reżyser nie czaruje widzów wizjami miłości bez skazy, a jego film z pewnością nie jest przepisem na ideał związku na odległość.


Miłość (o ile miłością nazwać można uczucie z kolejnego filmu!) międzypokoleniowa jest jednym z tematów filmu „Ghost World” Terry’ego Zwigoffa zrealizowanego na podstawie komiksu Daniela Clowesa. Enid (Thora Birch) jest nastoletnią ekscentryczką. Uwielbia alternatywną muzykę, dziwaczne układy taneczne i garażowe wyprzedaże. Jest również zupełnie nieprzystosowana do rzeczywistości. Nie potrafi poradzić sobie z ułożeniem życia zawodowego, ponadto pewnego dnia poznaje Seymoura (Steve Buscemi), co już zupełnie wywróci jej świat do góry nogami. 


Pojawienie się mężczyzny w życiu nastolatki jest wynikiem dosyć okrutnego żartu z jego ogłoszenia matrymonialnego, jednak Seymour fascynuje Enid na tyle mocno, że postanawia się z nim zaprzyjaźnić. Międzypokoleniowe uczucie w „Ghost World” nie jest zakazanym owocem. Bohaterowie, oboje dosyć dziwni, nie do końca rozumiani przez otoczenie, o intrygujących, ale niszowych pasjach w swojej relacji chcą znaleźć prawdziwą bratnią duszę. Niestety, w zawieraniu przyjaźni (nie mówiąc o wchodzeniu w związki!) dziewczyna także nie jest szczególnie mocna… 


W filmie Zwigoffa młodość ukazana jest jako zbiór kontrastujących postaw. Enid jest niesubordynowana w każdej możliwej dziedzinie życia (nie tylko w sferze uczuć, ale także w pracy), natomiast jej przyjaciółka, Rebecca (Scarlett Johansson), bardzo konsekwentnie i z dużą odpowiedzialnością realizuje swój plan wkroczenia w dorosłość.



ciąg dalszy nastąpi...

fotografie: listal.com, allmoviephoto.com

1 komentarz: