31 grudnia 2010

Podsumowanie 2010 roku - część 1.


Chciałam unikać podsumowań, ale jednak pokuszę się o napisanie kilku słów... (pod uwagę brane będą filmy, które w 2010 miały swoją polską premierę). A ponieważ nie powinnam wrzucać wszystkich filmów do worka z napisem najlepsze/najgorsze, podsumowywanie będzie trwało... kilka dni.

NAJWIĘKSZE FILMOWE ODKRYCIE 2010


"Mary & Max"
reż. Adam Elliot
2009

Adam Elliot jest moim absolutnym odkryciem roku 2010. Na usta ciśnie mi się porównanie Elliota z Nickiem Parkiem, jednak zestawienie tych dwóch geniuszy animacji byłoby chyba całkowicie niepoprawne. Park jako mistrz komedii, idealnie sprawdza się w swojej konwencji (nadal nie mogę przeboleć triumfu "Logoramy" nad "Wallace & Gromit: kwestia tycia lub śmierci" w tegorocznym pojedynku oscarowym).

Eliott natomiast wprowadza do kina animowane dramaty we wspaniałej plastelinowej oprawie i opowiada historie z wprawą mistrza kierującego najlepszymi aktorami. Mary (mówiąca głosem Toni Collette) jest małą, zakompleksioną dziewczynką z Australii, Max (dubbinguje go Philip Seymour Hoffman) - otyłym nowojorczykiem cierpiącym na zespół Aspergera.

Dziwaczny zbieg okoliczności sprawia, że Mary i Max zostają korespondencyjnymi przyjaciółmi i od tej pory poznają nie tylko siebie nawzajem, odkrywając wszystkie blaski i cienie życia w bardzo dołujących rzeczywistościach, ale i swoje własne słabości. Wymiana korespondencji daje im wreszcie odrobinę radości i wiary w prawdziwą przyjaźń. Mistrzostwo.

NAJBARDZIEJ EMOCJONUJĄCY FILM 2010

"Wyspa Tajemnic"
reż. Martin Scorsese
2010

Jeśli już zahaczyłam o temat słabości... oto moja: duet DiCaprio+Scorsese, absolutnie. "Wyspa Tajemnic" trzyma w napięciu od samego początku do samiuteńkiego końca. Kapitalna historia w niesamowitej scenerii, w połączeniu z wprawnością reżyserską Mistrza - kapitalne.

Lata 50., Zatoka Bostońska i zakład dla obłąkanych przestępców. Teddy Daniels (Leonardo DiCaprio) i Chuck Aule (Mark Ruffalo) zostają wysłani na wyspę by rozwiązać zagadkę tajemniczo zaginionej pacjentki. Podczas prowadzenia śledztwa coraz głośniej odzywają się osobiste problemy Danielsa, jego traumy i lęki, które wprowadzają w oglądaną historię kolejne niedopowiedzenia a nas - w kolejne światy, zacierając granicę między prawdą a fikcją.

NAJWSPANIALSZY ABSURD 2010

"Scott Pilgrim kontra świat"
reż. Edgar Wright
2010

Rzutem na taśmę, bo obejrzałam go zaledwie wczoraj, ale to zupełnie wyjątkowa produkcja. Od czasu "Sin City" nie widziałam tak komiksowego filmu. Jego mocno absurdalne zabarwienie jest tak czarujące, że kompletny brak logiki w historii zupełnie nie zastanawia, przeciwnie - absolutnie uwodzi.

Szaleńczo zakochany chłopiec (Michael Cera) na drodze do serca swojej ekscentrycznej wybranki musi pokonać Ligę jej siedmiu byłych. I robi to w sposób brawurowy. Oklaski dla autorów kapitalnego scenariusza i fantastycznych dialogów. Perełka.

NAJBARDZIEJ INTRYGUJĄCY FILM 2010

"Mr. Nobody"
reż. Jaco Van Dormael
2009


Koncert aktorstwa Jareda Leto, świetny sprawdzian dla naszej wyobraźni i bardzo intrygująca konwencja. Film na zmianę wciągający i wzruszający, który z jednej strony podgląda, jak mogłoby wyglądać życie w 2092, a z drugiej - pokazuje, o ile silniejsze są prawdziwe uczucia od jakichkolwiek czasowych ram i ustalonych konwencji. Realizm magiczny najwyższej klasy idealny na miarę XXI wieku.

ciąg dalszy nastąpi
tymczasem zapraszam na Facebooka!

fotografie: aceshowbiz.com, allmoviephoto.com

7 komentarzy:

  1. nie rozumiem tego zachwytu nad scottem pilgrimem, ktory gdyby nie pomysł z walkami, byłby przeciętną komedyjką dla amerykańskich nastolatków :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, naprawdę, wsłuchaj się w dialogi, są naprawdę błyskotliwe! Scott jest jest typem raczej lamy, zgadzam się, ale takiej lamy z jajem..! co dodaje mu + 10 do fajności :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie wiem, uwazam ze nigdy nie brakowało filmow gdzie głowny bohater - lama, zdobywa na koniec dziewczynę swoich marzeń ;}
    a co do dialogów, fakt czasami sa hm błyskotliwe :P ale znowu, najczesciej nie dotyczy to samego scotta ;} tylko pozostalych ról.

    OdpowiedzUsuń
  4. ps. byłem dzisiaj w kinie na 'mr. nobody' i jestem pod ogromnym wrazeniem! Przebija w moim rankingu The Social Network, jezeli chodzi o zeszloroczne filmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. w Scotcie naj naj naj było DEWEGANIZOWANIE :D

    i Masz rację, totalnie - 'mr. nobody' zupełnie niesamowity, nie ma sensu nawet pisać jakichś wymyślnych interpretacji, bo według mnie każda jest prawidłowa..! magia.
    ps. jestem lamą pierwszej klasy, bo nie widziałam jeszcze 'social network' !!! ale postaram się nadrobić w weekend :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Duży "+" za Scotta Pilgrima. :) Już w swoich poprzednich filmach Edgar Wright pokazał wielką klasę, ale w Pilgrimie przeszedł samego siebie. Genialny montaż, błyskotliwe dialogi i ten LUZ.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakiś czas temu oglądałem ten film... Uważam iż jest to jedna z lepszych produkcji...

    OdpowiedzUsuń