reż. Bodo Kox
scen. Bodo Kox
2012
Bodo Kox wynurza się z undergroundu i debiutuje filmem, który wzbudził we mnie mieszane uczucia. Zabiegi z kina niezależnego przeplatają się tu z mainstreamową tematyką, elementy filmowej układanki nie zawsze pasują do siebie perfekcyjnie, a surrealistyczne projekcje wyobraźni głównych bohaterów miejscami wprawiły mnie w lekką konsternację. A jednak, "Dziewczyna z szafy" to film błyskotliwy, bardzo wzruszający i z pewnością warty uwagi.
scen. Bodo Kox
2012
Bodo Kox wynurza się z undergroundu i debiutuje filmem, który wzbudził we mnie mieszane uczucia. Zabiegi z kina niezależnego przeplatają się tu z mainstreamową tematyką, elementy filmowej układanki nie zawsze pasują do siebie perfekcyjnie, a surrealistyczne projekcje wyobraźni głównych bohaterów miejscami wprawiły mnie w lekką konsternację. A jednak, "Dziewczyna z szafy" to film błyskotliwy, bardzo wzruszający i z pewnością warty uwagi.
Jacek (Piotr Głowacki) jest młodym grafikiem, który z pozoru wydaje się być klasycznym przykładem Piotrusia Pana - nieustannie poznaje nowe dziewczyny (ale w każdej się troszkę zakochuje), kolekcjonuje figurki z jajek z niespodzianką* i opowiada nieśmieszne żarty. To jednak tylko pozory: Jacek zajmuje się swoim upośledzonym (zamkniętym w sobie, ale niezwykle utalentowanym) bratem Tomkiem (Wojciech Mecwaldowski).
Mikrokosmos filmu można właściwie zawęzić do klatki schodowej i trzech mieszkań, w których rozgrywają się kluczowe wydarzenia tej historii. Jedną z sąsiadek Jacka i Tomka jest pani Kwiatkowska (Teresa Sawicka) - cyniczna, interesowna dewotka, która pomimo epatowania religijnością, bez mrugnięcia okiem jest skłonna wyrządzić krzywdę innym. Na przeciwko chłopaków mieszka natomiast Magda (Magdalena Różańska), nieśmiała i zdystansowana, w swoim mieszkaniu (w którym centralnym punktem, osobliwą enklawą, jest wielka, drewniana szafa) prowadzi dziwaczne eksperymenty.
Niektóre sekwencje filmu zbudowane są z krótkich skeczy, co w moim odczuciu przywodzi na myśl filmową przeszłość Bodo Koxa (z jego niezależnych produkcji najlepiej wspominam "Nie Panikuj!", film, który widziałam kilka lat temu na festiwalu kina niezależnego w moim rodzinnym mieście). Sama postać Jacka wydaje mi się być właśnie w takim offowym klimacie, a wcielający się w tę postać Piotr Głowacki miejscami trochę zbyt mocno szarżuje aktorskimi środkami wyrazu (co nie przeszkadza mi ani w odbiorze postaci, ani w uważaniu go za jednego z najciekawszych obecnie polskich aktorów!). Wojciech Mecwaldowski jako Tomek stworzył bezsprzecznie jedną z najlepszych (jeśli nie najlepszą) kreacji w swojej karierze, natomiast reżyser w wywiadach wielokrotnie podkreślał, że dla niego objawieniem okazała się być Magdalena Różańska, wymarzona do roli tytułowej dziewczyny z szafy. Galerię bohaterów dopełnia policjant Krzysiek, podkochujący się w Magdzie dobry duch osiedla, którego brawurowo zagrał Eryk Lubos (jeden z moich ulubionych polskich aktorów, o czym mogliście przekonać się TUTAJ).
Zdecydowanie największe wrażenie zrobiły na mnie sceny kręcone we wnętrzach (i w szafie!). Pieczołowicie dopracowany wystrój mieszkań, zarówno braci, jak i Magdy oraz pani Kwiatkowskiej, nie tylko staje się intrygującym tłem dla zdarzeń, ale także niesie dla nich dodatkowe konteksty oraz opowiada bardzo dużo o bohaterach.
Film Bodo Koxa mógłby być uznany za czarną komedię, ale ma w sobie również ogromną dawkę refleksyjności. Tutaj surrealizm miesza się z realizmem magicznym, a narkotyczne wizje z potęgą wyobraźni.
Mogłabym powtarzać do znudzenia, że uwielbiam polskie filmy. Staram się ich oglądać jak najwięcej w kinie i uważam, że polskie kino ma się naprawdę dobrze. I pomimo że "Dziewczyna z szafy" nie jest dla mnie filmem bez wad, niesie ze sobą powiew świeżości, ponieważ Bodo Kox, obdarzony sporą wrażliwością, nie obawia się trudnych tematów, ani kontrowersyjnej** formy.
Mikrokosmos filmu można właściwie zawęzić do klatki schodowej i trzech mieszkań, w których rozgrywają się kluczowe wydarzenia tej historii. Jedną z sąsiadek Jacka i Tomka jest pani Kwiatkowska (Teresa Sawicka) - cyniczna, interesowna dewotka, która pomimo epatowania religijnością, bez mrugnięcia okiem jest skłonna wyrządzić krzywdę innym. Na przeciwko chłopaków mieszka natomiast Magda (Magdalena Różańska), nieśmiała i zdystansowana, w swoim mieszkaniu (w którym centralnym punktem, osobliwą enklawą, jest wielka, drewniana szafa) prowadzi dziwaczne eksperymenty.
fot. Anna Rzepka
Pewnego dnia Jacek, wezwany na spotkanie biznesowe, jest zmuszony poprosić Magdę o opiekę nad bratem. Staje się to początkiem pozornie bardzo powściągliwej, ale i jednocześnie głębokiej, niesamowicie emocjonalnej relacji. Magda i Tomek to dwie zagubione dusze, które w finale połączy pewne rozdzierające pragnienie.
fot. Anna Rzepka
Niektóre sekwencje filmu zbudowane są z krótkich skeczy, co w moim odczuciu przywodzi na myśl filmową przeszłość Bodo Koxa (z jego niezależnych produkcji najlepiej wspominam "Nie Panikuj!", film, który widziałam kilka lat temu na festiwalu kina niezależnego w moim rodzinnym mieście). Sama postać Jacka wydaje mi się być właśnie w takim offowym klimacie, a wcielający się w tę postać Piotr Głowacki miejscami trochę zbyt mocno szarżuje aktorskimi środkami wyrazu (co nie przeszkadza mi ani w odbiorze postaci, ani w uważaniu go za jednego z najciekawszych obecnie polskich aktorów!). Wojciech Mecwaldowski jako Tomek stworzył bezsprzecznie jedną z najlepszych (jeśli nie najlepszą) kreacji w swojej karierze, natomiast reżyser w wywiadach wielokrotnie podkreślał, że dla niego objawieniem okazała się być Magdalena Różańska, wymarzona do roli tytułowej dziewczyny z szafy. Galerię bohaterów dopełnia policjant Krzysiek, podkochujący się w Magdzie dobry duch osiedla, którego brawurowo zagrał Eryk Lubos (jeden z moich ulubionych polskich aktorów, o czym mogliście przekonać się TUTAJ).
fot. Anna Rzepka
Film Bodo Koxa mógłby być uznany za czarną komedię, ale ma w sobie również ogromną dawkę refleksyjności. Tutaj surrealizm miesza się z realizmem magicznym, a narkotyczne wizje z potęgą wyobraźni.
Mogłabym powtarzać do znudzenia, że uwielbiam polskie filmy. Staram się ich oglądać jak najwięcej w kinie i uważam, że polskie kino ma się naprawdę dobrze. I pomimo że "Dziewczyna z szafy" nie jest dla mnie filmem bez wad, niesie ze sobą powiew świeżości, ponieważ Bodo Kox, obdarzony sporą wrażliwością, nie obawia się trudnych tematów, ani kontrowersyjnej** formy.
* Najbardziej ciekawi mnie to, czy zbiór Jacka został stworzony na potrzeby filmu, czy wypożyczony od Wojtka Mecwaldowskiego (usłyszałam kiedyś, że jest kolekcjonerem!). Jeśli ktoś z Was wie, proszę o zaspokojenie mojej ciekawości...
** W wywiadzie dla Dwutygodnika Bodo Kox w części dyskusji na temat zachowawczości polskiego kina, przeciwstawia ją węgierskiej "Taxidermii", która zrobiła na mnie kiedyś ogromne wrażenie. Mówi też o tym, że uwielbia filmy Wesa Andersona. Jak go więc nie lubić?
** W wywiadzie dla Dwutygodnika Bodo Kox w części dyskusji na temat zachowawczości polskiego kina, przeciwstawia ją węgierskiej "Taxidermii", która zrobiła na mnie kiedyś ogromne wrażenie. Mówi też o tym, że uwielbia filmy Wesa Andersona. Jak go więc nie lubić?
Zapraszam Was też na mój profil na Instagramie!
fotografie: Anna Rzepka, materiały prasowe Kino Świat
Na tle innych polskich filmów jest to bez wątpienia produkcja warta uwagi. Cieszę się, że Mecwaldowski zagrał wreszcie w dobrym filmie, bo to naprawdę utalentowany aktor, a marnuje się w jakichś gniotach typu Last minute.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Popieram w 100%! Muszę przyznać, że mnie zauroczył też w serialu "Usta Usta".
UsuńTa produkcja jest na mojej liście must see od paru dni, może wreszcie go nadrobię :)
OdpowiedzUsuńNowe Horyzonty zawsze spoko :) Szczególnie w poniedziałki.
OdpowiedzUsuńZwiastun filmu jakoś mnie nie zachęcał, ale pojawia się sporo przychylnych recenzji, więc "Dziewczyna z szafy" coraz bardziej mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńP.S. Jak miło przeczytać, że ktoś lubi polskie kino. Mnóstwo osób marudzi, narzeka i wymienia tylko polskie gnioty zapominając o wielu świetnych tytułach. Uważam, że nie mamy czego się wstydzić, nasze kino ma się dobrze :)
Pozdrawiam :)
Ja naprawdę uwielbiam polskie kino!
Usuńnie cierpię malkontentów, którzy najczęściej krytykują, nie znając osiągnięć polskich filmowców, nie tylko tych wcześniejszych, ale również tych zupełnie współczesnych.
i cieszy mnie niezmiernie, że polskie kino jest coraz częściej doceniane na zagranicznych festiwalach!
pozdrawiam!
Ja też wciąż otwieram się na nasze rodzime kino, które ma wiele do zaoferowania (szczególnie starsze filmy). Jak już pisałam u siebie, po seansie "Dziewczyny z szafy" jestem bardzo zadowolona i oby więcej. I tak jest to kolekcja Mecwaldowskiego, gdzieś o tym mówił :)
OdpowiedzUsuńsuper, dziękuję za zaspokojenie mojej ciekawości, byłam prawie pewna, że to jego sprawka :)
UsuńWedług mnie zwiastun filmu nie powalił, za to Twoja recenzja tak, wiec dodaję ten film do mojej listy ''Na pewno zobaczę''. Różdżka wydaje się nie do poznania w tym filmie!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za komplement!
Usuńale zupełnie pomyliły Ci się aktorki ;) Magda Różańska jest debiutantką, Bodo Kox odkrył ją na castingu :)
pozdrawiam!
Idę na ten film jutro i już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńMnie ten film oczarował. Cieszę się, że Bodo Kox wyszedł na chwilę z offu i dał się poznać szerszej publiczności, zachowując jednak cechy ambitnego kina.
OdpowiedzUsuń