26 stycznia 2013

Wymowne detale + Django

Pamiętacie, jak pisałam kiedyś tekst o znaczeniu pojedynczej części garderoby dla filmu? Tekst można przeczytać w częściach TUTAJ i TUTAJ, natomiast ja wciąż uwielbiam ten temat i dlatego pomyślałam, że dzisiaj dodam dwa kolejne przykłady do tej osobliwej filmowej garderoby.

1. walizki w "Pociągu do Darjeeling" Wesa Andersona

Słynne upodobanie Wesa Andersona do filmowych detali zaowocowało współpracą reżysera z marką Louis Vuitton - to jej główny projektant, Marc Jacobs podjął się zaprojektowania walizek, z którymi podróżują bohaterowie "Pociągu do Darjeeling" (te kolorowe plamki, które na nich widać to w rzeczywistości inicjały byłego właściciela, a także obrazki dzikich zwierząt jak słonie, antylopy czy nosorożce oraz palmy narysowane przez brata reżysera!).



Francis, Peter i Jack odziedziczyli te torby po ojcu, a ich nieustanna obecność (oraz konieczność pilnowania ich w każdej ekstremalnej sytuacji) daje trzem braciom siłę i nadzieję na ponowne poukładanie relacji wewnątrz ich rodziny.

2. kurtka głównego bohatera "Drive" Nicolasa Windinga Refna

Być może nie wpłynęła ona znacząco na samą fabułę, filmu, jednak błyskawicznie stała się niemal kultowa. Projektantką stroju dla bezimiennego "bohatera z sąsiedztwa" granego przez Ryana Goslinga jest Erin Benach, która pracowała z aktorem już wcześniej przy "Szkolnym chwycie" i "Blue Valentine".



W wywiadzie dla magazynu GQ Benach powiedziała: "Ryan jest niesamowity. Z większością aktorów miałabym wcześniej co najwyżej  rozmowę telefoniczną, ale najczęściej oni po prostu biorą to, co jest dla nich przygotowane w garderobach. Ale Ryan jest zupełnie inny. Wierzy, że kostium jest równoprawną częścią budowanej przez niego postaci i dlatego aż tak integruje się z procesem jej kreowania"


Co ciekawe, wśród inspiracji do stworzenia kostiumu do "Drive" Benach wymienia nie tylko przyniesione przez Goslinga gadżety, ale także wizytę w J. Paul Getty Museum w Los Angeles i rozmowę o germańskiej alegorii Percewala i Czerwonego Rycerza czy koreańskie "souvenir jackets" z lat 50 (jak na przykład TA). Skorpion natomiast pochodzi z surrealistycznej krótkometrażówki Kennetha Angera "Scorpio Rising" opowiadającej o gangu motocyklistów w skórzanych kurtkach.

PS1. Wczoraj aby odreagować tydzień, wybrałam się do kina na:


Z twórczością Tarantino mam pewien problem. Nie jestem jego wielką fanką, ale z drugiej strony oglądając jego filmy zawsze albo świetnie się bawię albo nawet trochę denerwuję: na pewno nie pozostawia mnie obojętną (i jest świetnym materiałem do analiz, popatrzcie sami TU!)
Uważam, że "Django" to dobry, świetnie zagrany i błyskotliwie napisany film (z charakterystyczną dla reżysera tendencją do wydłużania zakończenia do nieprzyzwoitych długości). Estetyka westernu, w której Tarantino umieścił kontekst niemiecki (!) nadaje tej historii o miłości, zemście i bezwzględności niesamowitego klimatu.


Moje uczucia po "Django" nie różnią się od wrażeń po innych seansach filmów Quentina Tarantino: znów rewelacyjnie się bawiłam, zachwyciłam genialnym soundtrackiem i obsadą: Leonardo DiCaprio, Christoph Waltz (któremu występ w poprzednim filmie Tarantino przyniósł Oscara), Jamie Foxx, Samuel L. Jackson i Don Johnson na drugim planie (przekomiczny jako Big Daddy) stworzyli prześwietne, dynamiczne role. "Django" to naprawdę imponująco zrealizowany pastisz westernu z nutą refleksji na temat przeszłości i tolerancji oraz [truizm] jak zwykle zaskakującymi, komicznymi lub absurdalymi scenami przemocy [/truizm]

Z całej filmografii Tarantino Do tej pory najbardziej lubiłam "Wściekłe psy", które wyprzedzały nieznacznie "Pulp Fiction" i "Bękarty Wojny". To "Django" zajmie chyba miejsce 2.


PS2. Nie jest tajemnicą, że po prostu KOCHAM Oscary. Uwielbiam się ekscytować tym, kto zdobył statuetkę, jak również typować swoich faworytów w określonych kategoriach. Gdy tylko uporam się z sesjami (a zostały mi jeszcze 3 egzaminy i jedno kolokwium), na pewno podejmę ten temat!


fotografie: listal.com

6 komentarzy:

  1. Dzisiaj przed pierwszą w nocy wróciłam z seansu "Django" :) Jetem zachwycona i uważam, że to znakomity film. Fantastyczne tarantinowskie dialogi, humor i ironia. Niebo w gębie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko podobnie chociaż nie podzielam opinii co do soundtracku. Nie był zupełnie w moim guście. Mix rapu z Johnnem Cashem. Trochę przesada.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Django" to rewelacja pod każdym względem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybrałam się ostatnio na Django i nawet nie wiem kiedy minęły te 3 h. Film świetny ! Choć mój mąż stwierdził, że to już nie jest ten sam Tarantino co dawniej i jego ten film nie porwał ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A i ścieżka dźwiękowa do Django jak dla mnie super!

    OdpowiedzUsuń