10 września 2009

Two Lovers


reż. James Gray

scen. James Gray, Ric Menello

2008

Opowieść o mężczyźnie z Brooklynu, który rozpamiętując swoją utraconą miłość prowadzi podwójną uczuciową grę, poddając się na zmianę niszczącemu uczuciu do sąsiadki i budującemu do córki przyjaciół rodziców.



Film od samego początku jest niepokojący, ten niepokój podsyca rozedrgana muzyka, a ujęcia kamery doskonale obrazują specyficzną dynamikę Brooklynu. Leonard (bardzo dobry Joaquin Phoenix) zachowuje się jak niedoświadczony podlotek. Mieszka z rodzicami, miewa myśli samobójcze, na kobiety reaguje jak nieśmiały nastolatek i kreuje w swojej głowie obraz idealnej miłości.





Sąsiadka Lenny'ego - Michelle (zadziwiająco świeża i naturalna Gwyneth Paltrow) niewiele czyta, często się przeprowadza i ma stwierdzone ADHD.
Traktuje Leonarda jak brata, on ją - jak ideał, mówi: "Czasami czuję się martwy" jakby chciał powiedzieć, że tylko przy niej mógłby odżyć na nowo.



Leonard balansuje na granicy świata, który sobie wymarzył i świata, który dla niego wymarzyli rodzice.
W tym drugim spotyka Sandrę (Vinessa Shaw), która jest zauroczona jego artystyczną duszą i zamiłowaniem do fotografii, rozumie go i chce się nim opiekować.



Mężczyzna szukający uroczej stabilizacji z cudowną kobietą wybrałby życie happy ever after z Sandrą. Ponieważ jednak natura ludzka jest bardziej skomplikowana, niż prosta droga zdrowego rozsądku, rozedrgana, romansująca z żonatym mężczyzną Michelle staje się pociągającą enigmą, chodzącą fantazją, dla której Leonard jest w stanie zrobić wszystko. Kocha się z Sandrą przy dźwiękach opery - muzyce, którą wybrał masochistycznie jako tą, którą upodobała sobie Michelle.
Tak, jakby chciał powiedzieć, że jest panem swojego losu, a tak naprawdę, kiedy jego romantyczne plany ucieczki z ukochaną spala szara rzeczywistość, podnosi się z popiołów.
Bo od niedoświadczonego podlotka różni go zasadniczy szczegół - Lenny nie pali za sobą mostów, a wyjście awaryjne nie jest dla niego nieszczęściem. Happy end w filmie jest słodko-gorzki, ale nie banalny. Leonard patrzy w oczy swojej matce (Isabella Rossellini) na przyjęciu sylwestrowym, jakby mówił, że zmądrzał. I wreszcie wydoroślał.





2 komentarze:

  1. Niestety Phoenix się skończył chwilowo...




    Wogóle zostawiłem ci komentarz pod wpisem o 2 days in paris.

    OdpowiedzUsuń
  2. coś w tym jest, że się skończył, ale może jedynie chwilowo - widziałeś "Spacer po linie"? w kategorii 'film biograficzny' - perełka!

    OdpowiedzUsuń