Miałabym poczucie absolutnie niewykorzystanego momentu, gdybym przy okazji premiery najnowszego filmu Pedro Almodóvara (recenzję możecie przeczytać TUTAJ, zapraszam!) nie napisała trochę więcej o aktorach, którzy w "Przelotnych kochankach" grają główne role.
Przed premierą bohaterem jednego z tekstów był Javier Cámara (tekst znajduje się TUTAJ), tym razem opowiem o pozostałych stewardach i jednym z pilotów z podniebnego filmu maestro z La Manchy.
Przed premierą bohaterem jednego z tekstów był Javier Cámara (tekst znajduje się TUTAJ), tym razem opowiem o pozostałych stewardach i jednym z pilotów z podniebnego filmu maestro z La Manchy.
Antonio de la Torre
Były dziennikarz sportowy, miłośnik filmu "Wielki błękit" Luca Bessona oraz laureat nagrody Goya dla najlepszego aktora drugoplanowego (2007), który swoją karierę aktorską zaczynał od drugoplanowych ról w filmach takich, jak "Torrente, el brazo tonto de la ley" Santiago Segury czy "Moimi oczami" Icíar Bollaín. Przed "Przelotnymi kochankami" wystąpił już u Almodóvara w filmie "Volver" (dokładnie on był lubieżnym mężem Raimundy (granej przez Penelope Cruz), którego zwłoki kobieta przechowywała w zamrażarce!).
Ja go lubię najbardziej w filmie "Hiszpański cyrk" Álexa de la Iglesii - to krwawa groteska pełna poturbowanych przez życie bohaterów i smoliście czarnego humoru o zemście, żądzach i namiętnościach, rozgrywająca się w bardzo osobliwym cyrku. Antonio de la Torre wciela się w tym obrazie w Sergio - wesołego klauna, który u de la Iglesii staje się uosobieniem fałszu: śmieszny na scenie, po zdjęciu maski jest bezwzględnym brutalem.
W filmie "Hiszpański cyrk" zagrał również Carlos Areces - jeden ze stewardów (ten z zalotnymi rzęsami i zawadiacką grzywką) z "Przelotnych kochanków". Areces wcielił się w rolę smutnego klauna i jego obłęd w filmie de la Iglesii również mnie zachwycił, spójrzcie tylko na tę fotografię:
Filmografia Carlosa Arecesa nie jest jeszcze zbyt pokaźna i nie znam jej za dobrze, więc nie będę o nim pisać więcej, ale jeśli zaglądacie czasami na blogowego Facebooka, mogliście go kiedyś zobaczyć na jednym ze zdjęć z festiwalu CinemaJove, TUTAJ.
Prawdziwie ważnym debiutem Arévalo był film "El camino de los ingleses", czyli melodramat w reżyserii Antonio Banderasa. Aktor przyznał w jednym z wywiadów, że praca nad tym obrazem była dla niego czymś znacznie ważniejszym, niż granie w filmie - prawdziwym życiowym doświadczeniem. Arévalo dodał również, że to Antonio Banderas pomógł mu się ukształtować, że dzięki niemu rozwija się aktorsko tak, a nie inaczej i że Banderas jest "najwybitniejszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkał na swojej drodze".
Z całej filmografii Raúla Arévalo najbardziej spodobał mi się film "Nawet deszcz" Icíar Bollaín, czyli historia wielowątkowa i wieloznaczna: do Boliwii przyjeżdża ekipa filmowa, by nakręcić film o przybyciu Krzysztofa Kolumba do Ameryki Południowej. Poznajemy jednak nie tylko problemy i tajniki planu filmowego (członków ekipy zagrali między innymi Gael Garcia Bernal i Luis Tosar) czy elementy historyczne (co ciekawe, scenariusz tego filmu w filmie jest bardzo intrygujący: wizerunek odkrywcy daleki jest od ideału, a Kolumb i jego współpodróżnicy mają niewiele wspólnego z ideałami wielokulturowości), ale także: realne problemy tubylczej ludności oraz ich walkę o dostęp do wody, wywołaną prywatyzacją wodociągów.
Wieloznaczność słowa konkwista (ta historyczna i ta współczesna, dokonywana przez wielkie koncerny) i bliźniacze (mimo upływu setek lat) klisze sytuacyjne intrygują, a zapierające dech w piersiach plenery i przepiękna muzyka to dodatkowe atuty filmu Bollaín. Raúl Arévalo wciela się tu w aktora odgrywającego rolę Antonio de Montesinos, zakonnika znanego z walki o prawa Indian oraz publicznej krytyki niewolnictwa.
Ja go lubię najbardziej w filmie "Hiszpański cyrk" Álexa de la Iglesii - to krwawa groteska pełna poturbowanych przez życie bohaterów i smoliście czarnego humoru o zemście, żądzach i namiętnościach, rozgrywająca się w bardzo osobliwym cyrku. Antonio de la Torre wciela się w tym obrazie w Sergio - wesołego klauna, który u de la Iglesii staje się uosobieniem fałszu: śmieszny na scenie, po zdjęciu maski jest bezwzględnym brutalem.
W filmie "Hiszpański cyrk" zagrał również Carlos Areces - jeden ze stewardów (ten z zalotnymi rzęsami i zawadiacką grzywką) z "Przelotnych kochanków". Areces wcielił się w rolę smutnego klauna i jego obłęd w filmie de la Iglesii również mnie zachwycił, spójrzcie tylko na tę fotografię:
Raúl Arévalo
fot. Bernardo Doral dla hiszpańskiego "ELLE"
Prawdziwie ważnym debiutem Arévalo był film "El camino de los ingleses", czyli melodramat w reżyserii Antonio Banderasa. Aktor przyznał w jednym z wywiadów, że praca nad tym obrazem była dla niego czymś znacznie ważniejszym, niż granie w filmie - prawdziwym życiowym doświadczeniem. Arévalo dodał również, że to Antonio Banderas pomógł mu się ukształtować, że dzięki niemu rozwija się aktorsko tak, a nie inaczej i że Banderas jest "najwybitniejszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek spotkał na swojej drodze".
Wieloznaczność słowa konkwista (ta historyczna i ta współczesna, dokonywana przez wielkie koncerny) i bliźniacze (mimo upływu setek lat) klisze sytuacyjne intrygują, a zapierające dech w piersiach plenery i przepiękna muzyka to dodatkowe atuty filmu Bollaín. Raúl Arévalo wciela się tu w aktora odgrywającego rolę Antonio de Montesinos, zakonnika znanego z walki o prawa Indian oraz publicznej krytyki niewolnictwa.
A jutro ciąg dalszy opowieści o kinie hiszpańskim!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz