24 grudnia 2011

¡Feliz Navidad!


Kochani!
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chcę Wam życzyć pięknych, ciepłych chwil, rodzinnej atmosfery, wiele radości z każdego świątecznego dnia i, oczywiście, wielu filmowych inspiracji!








Po świętach wrócę do Was z podsumowaniami 2011 roku. W oczekiwaniu na Oscary przyjrzę się też Złotym Globom!

fotografie: listal.com, twynkle.com

23 grudnia 2011

Reklamy.


Ostatnio coraz bardziej lubię oglądać reklamy. Nie mówię co prawda o kolorowej papce, którą codziennie serwują nam wszystkie kanały telewizyjne, ale nawet tutaj można znaleźć prawdziwe perełki.

Przede wszystkim, od pierwszego wejrzenia jestem wielką fanką reklamy Nespresso z Georgem Clooneyem w roli głównej. To niesamowicie błyskotliwy, ujmujący klip, spójrzcie:



Warto zapoznać się także z innymi reklamami z udziałem George'a, bo jest ich kilka, a wszystkie naprawdę pomysłowe.

Poza tym, dzisiaj Tato opowiedział mi o reklamie, w której występuje Steven Seagal. To spot systemów zabezpieczeń domów, ale tutaj nie sam produkt jest dla mnie ważny: przede wszystkim ta reklama jest bardzo autoironiczna, czego nigdy bym się po Seagalu nie spodziewała, poza tym - znów, naprawdę zabawna:


Nawet sam Martin Scorsese ma na swoim koncie wyreżyserowanie reklamy. Jego spot dla Chanel z udziałem francuskiego aktora Gasparda Ulliela jest stylowy, niepokojący, nawiązuje do "Powiększenia" Antonioniego, "Marzycieli" Bertolucciego, ale i poniekąd nawet do "Gimme Shelter" braci Maysles (to skojarzenie mam zapewne w związku z  lecącą w tle piosenką "She said yeah" zespołu Rolling Stones)... Rewelacja.



I w tym momencie narzuca się pytanie: czy występowanie w reklamie wciąż jest jeszcze synonimem lekkiego artystycznego obciachu? Patrząc na budżet, poziom realizacji czy błyskotliwość niektórych reklam chyba od pewnego czasu reklama może stać się dla poważnych aktorów całkiem interesującym wyzwaniem zawodowym...
A jakie są Wasze ulubione reklamy z udziałem znanych aktorów?

Na koniec mam dla Was reklamę trochę innego kalibru, ale... wiedzieliście, od czego zaczynał Brad Pitt..?
Spójrzcie:


22 grudnia 2011

The Rum Diary - Wyniki


Po niemal trzech tygodniach milczenia powracam z przyjemną przedświąteczną wiadomością:
Udało mi się przeczytać Wasze maile z odpowiedzią na pytanie: 
Która z ról Johnny'ego Deppa zrobiła na mnie największe wrażenie i dlaczego?
i wyłoniłam dwójkę zwycięzców. Są nimi osoby, które wysłały do mnie maile z adresów:

gutter_glitter@gazeta.pl
kotekfilipek@gazeta.pl

Gratuluję!
O książce możecie więcej przeczytać na stronie Wydawnictwa Niebieska Studnia.



Przyznaję, że od początku nowego roku akademickiego dotyka mnie pewien kryzys blogowy, ale mam nadzieję, że nadchodzący sezon nagród (Złote Globy, później Oscary zbliżają się wielkimi krokami!) wybudzi mnie z jesienno-zimowego marazmu.
Tym bardziej, że styczeń będzie wciąż miesiącem spod znaku Huntera S. Thompsona!!!

4 grudnia 2011

The Rum Diary - Konkurs!


Wiem, że ostatnio bardzo mocno zaniedbuję blog, ale dzisiaj mam dla Was coś, co pomoże Wam przygotować się do pewnej filmowej premiery...


Już 30 grudnia na ekrany polskich film wchodzi film "Dziennik zakrapiany rumem" w reżyserii Bruce'a Robinsona (powtórzę za masą innych publikacji na ten temat - to kolejne fatalne tłumaczenie tytułu, który w oryginale brzmi po prostu - "The Rum Diary". TUTAJ możecie zobaczyć trailer!).
To (autobiograficzna) historia dziennikarza, Paula Kempa, który trafia do redakcji podupadłego dziennika w San Juan na karaibskiej wyspie - to ziemia obiecana wariatów, nieudaczników i idealistów. Kemp poznaje tam fotografa Boba Salę, kolegę po fachu Yeamona, jego obłędną dziewczynę Chenault, zdegenerowanego Moburga i PRowca Sandersona.


Nie ma w tej książce wiele akcji, ale znakomity styl Huntera S. Thompsona jest wystarczającym argumentem, aby po nią sięgnąć (i, przy okazji, naprawdę się zachwycić).

Główną rolę zagrał tu Johnny Depp, który w filmie "Las Vegas Parano" Terry'ego Gilliama, poprzedniej adaptacji prozy Thompsona także wcielił się w alter-ego autora. Z trailera do filmu oraz informacji dotyczących obsady wywnioskowałam, że w filmie połączono postacie Yeamona i Sandersona w jedną, co może być dosyć ciekawym zabiegiem fabularnym (w rolę tę wcielił się Aaron Eckhart, który po występie w "Dziękujemy za palenie" wydaje mi się być rewelacyjnym kandydatem!). Wybór Giovanniego Ribisiego do roli Moburga jak dla mnie jest również strzałem w dziesiątkę.
Czy mam rację, przekonamy się już 30 grudnia.


Tymczasem, dla tych, którzy przed obejrzeniem filmu chcieliby przeczytać książkę, dzięki uprzejmości Wydawnictwa Niebieska Studnia, mam dwa egzemplarze "Dziennika Rumowego".

Aby otrzymać jeden z nich, wystarczy na adres 
kinofilka@gmail.com 
wysłać odpowiedź na pytanie:
Która z ról Johnny'ego Deppa
zrobiła na mnie największe wrażenie
i dlaczego?

Ze wszystkich nadesłanych maili z pomocą mojej Mamy wybiorę dwa najciekawsze/najbardziej oryginalne, a na wysłanie odpowiedzi macie czas aż do [edit:] piątku, 16 grudnia.
Powodzenia!

3 grudnia 2011

Dziwna miłość w polskim kinie

Miłość w polskim kinie to materiał na długie miesiące fascynujących badań. Ja przedstawię Wam dzisiaj kilka filmów, które szczególnie zapadły mi w pamięć, a w których miłość rozumiana jest na wiele skrajnie różnych sposobów.
(Z kolei o seksie w polskim kinie pisałam kiedyś tutaj: część 1, część 2, część 3)

"Pograbek"
reż. Jan Jakub Kolski
scen. Jan Jakub Kolski
1992

Po raz kolejny przenosimy się w ukochane filmowe plenery reżysera i magiczny świat, który kreuje w swoich obrazach. To świat anielski, spokojny, swojski, a jednak z lekką nutką absurdu i skrywający w sobie prawdziwe, głębokie historie. Tytułowy bohater, Pograbek, trudni się zabijaniem starych zwierząt. Mieszka w chacie ze swoją ukochaną żoną, kulawą Kuśtyczką i jedynym, czego brakuje w ich życiu jest dziecko.


Najpierw, Kuśtyczka (Grażyna Błęcka-Kolska) z Pograbkiem (Mariusz Saniternik) chcą kupić dziecko od pewnej dziewczyny ze wsi, jednak gdy ona wycofuje się z wcześniejszych ustaleń, ostatecznie decydują się na, z naszego punktu widzenia odrobinę mniej drastyczne rozwiązanie: proszą o pomoc miejscowego Don Juana, Materkę (Tadeusz Szymków), który godzi się na zapłodnienie Kuśtyczki. Ta sytuacja uświadamia Pograbkowi, jak mocno kocha swoją narzeczoną. To piękny film z wspaniałym, delikatnie komediowym sznytem i takim słodko-gorzkim zakończeniem, które mimo wszystko daje dużo nadziei dla pozytywnego rozwoju wydarzeń w przyszłości.



"Noce i dnie"
reż. Jerzy Antczak
scen. Jerzy Antczak
1977

To film, który też szczególnie polecam Wam na zbliżające się długie, zimowe wieczory, bo naprawdę warto sięgnąć nie do skróconej filmowej, ale poszerzonej, kilkugodzinnej, serialowej wersji tego filmu. Praca nad filmem trwała aż pięć lat, a wspomnienia między innymi z tego czasu reżyser, Jerzy Antczak opublikował w książce "Noce i dnie mojego życia", gdzie można przeczytać całą masę anegdot i rozczulających opowiastek filmowych, teatralnych czy wspaniałe opowieści prawdziwych miłośników kotów.


Ale powróćmy do samego filmu.
"Noce i dnie" opowiadają historię życia rodzin Niechciców i Ostrzeńskich na przełomie XIX i XX wieku, z retrospekcjami powstania z 1863 roku. Film zaczyna się sceną, gdy Barbara Niechcic, utraciwszy wszystko, jedzie na wozie Żyda Szymszela, który wiezie ją do Borowna, do majątku Józefa Tolibowskiego – idealizowanej przez całe życie przez Barbarę jej pierwszej miłości (wszyscy znają chyba scenę, w której młody Tolibowski, grany przez Karola Strasburgera łowi dla Barbary bukiet nenufarów).


To, co oglądamy w filmie to tak naprawdę wspomnienia Barbary, dlatego w filmie to ona staje się postacią nadrzędną. Jej życie z mężem, wychowywanie dzieci i cała seria epizodów oddająca również klimat i specyfikę czasów tworzą wciągającą fabułę. Największą zaletą tego filmu jest bezbłędne aktorstwo. kreacje kapryśnej Barbary, która przez całe życie melancholijnie tęskni za niespełnioną miłością oraz jej męża, statecznego, poważnego i kochającego Bogumiła o wielkim sercu wykreowali Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki. Ich uczucie jest równie mocne, jak niepewne, pełne emocji, a jednak nie pozostawia wątpliwości, że zostali oni dla siebie stworzeni pomimo, że czasami wydają się być najgorzej dobraną parą świata.
Dla mnie to Majstersztyk.


"Krótki film o miłości"
reż. Krzysztof Kieślowski
scen. Krzysztof Kieślowski, Krzysztof Piesiewicz
1988


Ten obraz, nagrodzony na festiwalu w San Sebastian to kinowa wersja szóstej części słynnego "Dekalogu". To w tym filmie szóste przykazanie, Nie cudzołóż nie jest kojarzone z jego tradycyjnym rozumieniem, czyli zdradą, a z odzieraniem drugiej osoby z jej prywatności. Zakochany, nieśmiały Tomek (Olaf Lubaszenko), podgląda przez lunetę starszą od siebie artystkę, Magdę (Grażyna Szapołowska), która mieszka w bloku naprzeciwko.


Druga interpretacja odniesienia szóstego przykazania w tym filmie jest również nietypowa. W rozumieniu Magdy miłość to tylko gra i żadnego z mężczyzn, z którymi się spotyka, nie traktuje poważnie. Jak pisze Tadeusz Lubelski w książce "Historia Filmu Polskiego", grzechem Magdy jest odzieranie miłości z należnej jej powagi. Obydwa te grzechy, będące najważniejszym tropem w interpretacji filmu wynikają jednak z ogromnego poczucia pustki i samotności. Wycinek historii opowiedziany w filmie może stać się jednak początkiem duchowego odrodzenia.


przygotowując tekst korzystałam ze znakomitej książki :
Tadeusz Lubelski, "Historia Kina Polskiego (1895-2007)", Warszawa 2009.
i materiałów z portalu Filmpolski.pl
fotografie: tvp.pl, we2.pl, plejada.pl, swiatseriali.pl, dystrybucja,tvp.pl, alekino.pl