26 maja 2011

Dzień Matki ♥



26 maja powinien być najmilszym dniem w roku, bo to święto najcudowniejszych osób na Świecie, naszych wspaniałych Mam.
Dlatego dzisiaj, cała masa najlepszych życzeń dla wszystkich Mam i jako inspiracja - kilka filmów idealnych do oglądania z córkami ..!
(a jakie są Wasze ulubione propozycje filmowe na wspólny dziewczyński wieczór?)


"To skomplikowane"
reż. Nancy Meyers
2009



"Julie & Julia"
reż. Nora Ephron
2009



"Tajemnica Brokeback Mountain"
reż. Ang Lee
2005


 
"Spacer po linie"
reż. James Mangold
2005



"Mamma Mia"
reż. Phyllida Lloyd
2008



"Oszukana"
reż. Clint Eastwood
2008



"Volver"
reż. Pedro Almodóvar
2006



"Za wszelką cenę"
reż. Clint Eastwood
2004



Najważniejsze życzenia, oczywiście, składam mojej  
NAJZAJEBISTSZEJ MAMUNI NA ŚWIECIE
która oprócz tego, że jest najbostszą Mamą, żoną, ogrodniczką, kucharką, nordic-walkerką, tancerką, szydełkarką, rozmówczynią,
jest po prostu absolutnie przewspaniałą, najatrakcyjniejszą i najmocniej kochającą kobietą, jaką znam.

Kocham Cię bardzo, Mamuniu!



fotografie filmowe: aceshowbiz.com, listal.com, allmoviephoto.com

23 maja 2011

Kinomaszyna 8 - 24 maja, godz. 21:00


Tematem ósmej KINOMASZYNY będą FILMY O MIŁOŚCI.

Te najbardziej i trochę mniej znane, oryginalne i zupełnie typowe, przewidywalne i zaskakujące, piękne i piękniejsze, ale wszystkie absolutnie do pokochania.


Która rola Colina Firtha była najbardziej oscarowa? Kto komu kupiłby bukiet świeżo zatemperowanych ołówków? Która aktorka najpiękniej odgrywa stan zakochania i dlaczego jest to Meryl Streep? Co jest surrealistyczne, acz miłe?

Plus cała masa piosenek o miłości, oczywiście.

Zapraszam serdecznie
jak zawsze we wtorek o godzinie 21:00
KINOMASZYNA do posłuchania w UniRadiu!

Zapraszam także do posłuchania archiwalnych audycji na WRZUCIE,
a także do śledzenia innych, facebookowo-filmowych aktywności.


fotografia: aceshowbiz.com.

22 maja 2011

Absolwent


The Graduate
reż. Mike Nichols
1967

 
Benjamin Braddock – główny bohater filmu Mike'a Nicholsa właśnie skończył studia. Wraca do domu, by pochwalić się wszystkim znajomym rodziców wspaniałym dyplomem i zastanowić się nad tym, jakie kroki powinien podjąć planując najbliższą przyszłość. Zamiast tego, nieśmiały Benjamin poznaje, lub raczej: przypomina sobie z przeszłości pewną znajomą swoich rodziców i tak rodzi się romans z bohaterką piosenki duetu Simon & Garfunkel, panią Robinson (niesamowita Anne Bancroft)


Wątpliwy moralnie romans młodego chłopaka z dużo starszą od niego kobietą jest jedynie jedną z możliwych ścieżek, według których można śledzić ten film.
Nie bez znaczenia staje się tu bowiem wątek apatii, który ogarnia Benjamina. Ten, po ukończeniu studiów ze znakomitymi wynikami zdaje sobie sprawę, że z uniwersytetu nie przywiózł ze sobą niczego, co tak naprawdę mogłoby go pochłonąć bez reszty lub na tyle, by związać z tym swoje życie. Absolwent jest też przenikliwym zapisem przemian obyczajowych zachodzących w amerykańskim społeczeństwie. Reżyser Mike Nichols zdaje się jakby ignorować dopiero rodzący się ruch hippisowski i przyjmuje punkt widzenia mieszkańców przedmieść amerykańskich miast, gdzie bohaterem zbiorowym staje się znudzona i pełna hipokryzji klasa średnia.


Co ciekawe, producenci początkowo wcale nie byli jednomyślni co do powierzenia roli Benjamina Dustinowi Hoffmanowi (uchodził on bowiem za wyjątkowo bezczelną osobę...), postanowili jednak zaufać mu i świdrującej intuicji i muszę przyznać, że teraz nie potrafię wyobrazić sobie w tej roli kogokolwiek innego.


Co jest dodatkowo uderzające w tym filmie to fantastyczny montaż i niespotykane rozwiązania techniczne (jak obserwowanie otoczenia zza maski płetwonurka bądź z perspektywy basenu). Te sceny nadającą filmowi kunsztownego, artystycznego sznytu.
A "Absolwent" na stałe wpisał w się w kanon filmów kultowych, nie tracąc wiele ze swojej aktualności.

fotografie - niepokonany Bob Willoughby

21 maja 2011

Gorączka Sobotniej Nocy


Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnio okrutnie zaniedbałam blog i mam nadzieję, że wakacje chociaż częściowo poprawią tę przykrą sytuację ... Obecnie wiele czasu zajmuje mi przygotowanie się do audycji - archiwalne odcinki KINOMASZYNY możecie znaleźć TUTAJ, a dzisiaj - mój ukochany film muzyczny!

"Gorączka Sobotniej Nocy"
reż. John Badham
1977

Kiedy w 1977 roku na ekrany kin weszła "Gorączka Sobotniej Nocy" i widzowie poznali soundtrack autorstwa niepokonanych braci Gibb wiadome było, że disco właśnie się skończyło. Bo rzeczywiście, nigdy później nie powstało w tym klimacie nic tak świetnego, jak piosenki zespołu Bee Gees... W Stanach Zjednoczonych ten soundtrack, jak i sam film, były prawdziwymi ikonami kultury disco. Płyta pokryła się piętnastokrotną platyną, utrzymywała się na listach przebojów przez kilkadziesiąt tygodni i była ówcześnie najlepiej sprzedającą się ścieżką dźwiękowa w historii kina (ten świetny wynik pobił dopiero soundtrack z "Bodyguarda").

Główny bohater filmu, Tony Manero (świetny John Travolta) jest niewykształconym nastolatkiem z Brooklynu, który pracuje w sklepie z artykułami chemicznymi. Co tydzień chodzi do lokalnej dyskoteki, gdzie zmienia się w króla parkietu. To tu słyszy niezliczone ilości komplementów na temat swojego tańca – tego, co, wydawałoby się, robi najlepiej. To tu także spotyka Stephanie (Karen Lynn Gorney), tancerkę, która w niedługim czasie zupełnie zmienia jego życie. Kobieta wiele opowiada mu o Manhattanie, miejscu, gdzie mieszka, a jednocześnie – miejscu, o którym marzą Tony i jego koledzy.

"Gorączka sobotniej nocy" nie jest wyłącznie świetnym filmem o tańcu i spełnianiu marzeń. Porusza on temat nierówności społecznych, dyskryminacji i rasizmu. Tony dobrze się czuje na scenie, ponieważ tam nie musi pokazywać swoich intelektualnych słabości. Jego świat to zaledwie kilka ulic, kumple i dyskoteka. Czuje się także nierozumiany przez konserwatywnych rodziców, którzy największy szok przeżywają, gdy okazuje się, że ich starszy syn postanowił porzucić życie w seminarium.


Rola Tony'ego była pierwszym prawdziwym przełomem w karierze Johna Travolty i do dziś jest absolutną ikoną kina. Jednym z głównych symboli filmu stał się... Biały trzyczęściowy garnitur, który Travolta nosi w ważnych momentach filmu. Co ciekawe, początkowo garnitur miał być czarny, jednak zbyt mocno zlewał się z tłem i postanowiono, iż biel będzie znacznie bardziej odpowiednia. Co więcej, producenci rozważali także wycięcie przy montażu scen tanecznych solówek Travolty. Gdy jednak aktor zagroził wycofaniem się z projektu, wszystkie te sceny pozostawiono w filmie, tworząc kolejne wielkie symbole ery disco i kina lat 70.



Jedną z moich ulubionych scen w tym filmie jest moment, gdy Tony Manero podchodzi do lustra, w którym odbija się plakat z Alem Pacino w roli Serpico.
Tony przygląda się swojemu odbiciu i cicho potwierdza sam sobie, iż rzeczywiście, jest dość podobny do Pacino.
Sam Al Pacino natomiast, zapytany, co czuł oglądając tę scenę powiedział:
"Chciałem się schować. To było nieprzyjemne" – podkreślając, jak ważne jest dla niego oddzielenie osoby aktora od granej przez niego roli. Mimo wszystko jednak Pacino podkreśla, iż John Travolta jest bardzo utalentowanym aktorem.

fotografie: dvdbeaver.com, listal.com.

10 maja 2011

Kinomaszyna 6 - 10 maja, godz. 21:00


Kochani!

Po okrutnie długiej przerwie Kinomaszyna wraca na antenę Uni Radia !!!


W tym tygodniu opowiem Wam o filmach, których głównymi bohaterami są chłopcy u progu dorosłości, ich problemy, pasje, dziwactwa...
To ciekawe osobowości i obrazy, które warto znać plus cała masa dobrej (filmowej!) muzyki.

Kiedy skończyła się era disco? Komu towarzyszył wielki królik? Jak bardzo pociągająca była pani Robinson..?

Zapraszam do słuchania UniRadia już dzisiaj (we wtorek) o godzinie 21:00

Zapowiedź tę możecie znaleźć także na Facebooku,
Zapraszam również do odwiedzania facebookowego profilu bloga i polecania go wszystkim tym, którzy tak samo mocno uwielbiają filmy.

fotografia: Dustin Hoffman na planie filmu "Absolwent", fot. Bob Willoughby

7 maja 2011

Wojna w Wietnamie - część 3.

Kończąc już temat wojny w Wietnamie (obiecuję, że następnym razem napiszę coś weselszego), chciałabym przedstawić Wam jeszcze kilka filmów, które opowiadają o życiu weteranów wojny po ich powrocie z frontu. Przyznam, że obrazy, o których napiszę poniżej są równie wstrząsające i/lub wymowne jak te, o których pisałam w dwóch poprzednich notatkach TUTAJ i TUTAJ.

"Urodzony Czwartego Lipca"
reż. Oliver Stone
1989


Sparaliżowany podczas wojny wietnamskiej Ron Kovic staje się się politycznym aktywistą praw człowieka po tym, jak poczuł się zdradzony przez państwo. Na wojnę wyruszył zachęcony pięknymi ideami, którymi karmiony był przez amerykańską propagandę. Gdy jednak na froncie zetknął się z rzeczywistością, pojawiają się w nim pretensje do całego świata i nie może pogodzić się z wszechobecnym okrucieństwem. Sięga po alkohol i stacza się niemal na samo dno, by nagle, obudzić się i stać się jednym z liderów antywojennej formacji. Dziś Ron Kovic jest legendą.


Największymi atutami tego filmu są ogromny ładunek emocjonalny, prezentowany w nim bez niepotrzebnej czułostkowości i fantastyczne aktorstwo. Znakomite role w filmie zagrali Tom Cruise wcielający się w tytułowego bohatera oraz Willem Dafoe jako poznany przez niego weteran. Podczas oglądania koniecznie zwróćcie uwagę na groteskowo-absurdalną scenę ich bójki...
 
Uważam, że w tym nurcie równie ważnym filmem jest 

"Rambo: Pierwsza Krew" 
reż. Ted Kotcheff
1982 

John Rambo, grany przez Sylvestra Stallone'a to weteran wojny w Wietnamie, który podróżuje od miasta do miasta szukając swych kolegów z wojska. Zderza się z brutalną prawdą gdy zdaje sobie sprawę z tego, iż jako jedyny przeżył, i udaje się w dalszą, zupełnie samotną wędrówkę. Kiedy w jednym z miasteczek mimo próśb szeryfa nie chce opuścić jego terytorium, zostaje aresztowany.


Wkrótce jednak ucieka i ścigany przez zastępy uzbrojonych strażników wypowiada im własną wojnę. "Rambo" nie jest błahą opowieścią o superbohaterze w podkoszulku kryjącym się w wielkim lesie. Należy zwrócić uwagę na fakt, iż Rambo wszystkie działania wymierzone przeciwko niemu kojarzy z brutalnymi torturami Wietnamu, a atakując policjantów i szeryfa walczy przede wszystkim o własną godność.


Najbardziej wymowny, wręcz wzruszający w tym filmie jest finałowy monolog Rambo, w którym bohater przyznaje, iż tego wszystkiego nie da się tak po prostu wyłączyć. Wietnam nie był jego wojną, on robił wszystko, by wygrać, a teraz powrócił do świata, w którym nikt go nie szanuje. Dla niego życie w cywilu nic nie znaczyło, bo to w Wietnamie żołnierze mieli zasady i honor. Tam miał broń za tysiące dolarów, podczas gdy po powrocie do kraju może być najwyżej parkingowym. To bardzo przejmujący tekst, który zmienia zupełnie wydźwięk całego filmu. Obowiązkowy.
 

"Taksówkarz"
reż. Martin Scorsese
1976


Główny bohater grany przez Roberta de Niro, Travis Bickle wydaje się być jak najczarniejszy koszmar z naszych snów. Ze wzrokiem szaleńca śledzi dziewczynę swoich marzeń jeżdżąc po okolicy wściekle żółtą taksówką. Co ciekawe, kolor żółty konotuje poczucie zagrożenia, które ma wzbudzić w widzach dodatkowe napięcie. Z kolei połączenie koloru żółtego z czarnym wskazuje na symbolikę trucizny, bowiem to połączenie kolorów jest częste u jadowitych gadów, płazów i owadów, a także – pojawia się na znakach ostrzegawczych.
 

Travis jest także weteranem wojny w Wietnamie, zatrudnił się jako taksówkarz, ponieważ cierpi na bezsenność. Po tym, jak poznaje młodziutką Iris, prostytutkę (Jodie Foster) i jej oprawców, na własną rękę chcę rozprawić się z robactwem Nowego Jorku. Koszmary przeszłości i rzeczywistości, do której powrócił łączą się w nim i prowadzą do szokującego finału.


Najlepszym cytatem, jaki opisuje tę kultową postać jest wymowny tekst, który można znaleźć na kilku (nawiasem mówiąc, rewelacyjnych) plakatach:
Na każdej ulicy jest nieznajomy, który marzy o tym, by stać się Kimś. To człowiek samotny, zapomniany, który rozpaczliwie próbuje udowodnić, że żyje.

Robert de Niro przygotowując się do roli Travisa pracował po 12 godzin dziennie jako taksówkarz i studiował choroby psychiczne, a słynna scena przed lustrem została w całości przez de Niro zaimprowizowana.

I jeszcze jeden film, który temat Wietnamu traktuje w sposób niepowtarzalny, bez artystowsko-intelektualnego zadęcia ukazując ją jako jeden z najważniejszych punktów w amerykańskiej historii drugiej połowy XX wieku.
 
"Forrest Gump"
reż. Robert Zemeckis
1994 


Forrest Gump, jedna z najbardziej kultowych filmowych postaci, powiedział o Wietnamie takie słowa:
W Wietnamie było zawsze gdzie iść. I zawsze było coś do roboty. Pewnego dnia zaczęło padać i nie przestało przez 4 miesiące. Doświadczyliśmy każdego możliwego rodzaju deszczu. Były małe kapuśniaczki i wielkie ulewy.Deszcz zacinający z boku i taki, co padał jakby z dołu w górę. Kurczę, lało nawet w nocy.


Nie możemy zapomnieć o tym, iż podczas swojego wspaniale bujnego życia Forrest Gump  (życiowa rola Toma Hanksa) oprócz tego, że stał się królem przemysłu krewetkowego, gwiazdą ping ponga i odkrył aferę Watergate, został także wysłany do Wietnamu. Przede wszystkim, stał się bohaterem wojennym, pomógł swoim rannym towarzyszom broni, przenosząc ich do medycznych helikopterów, po czym po powrocie z Wietnamu udał się od razu do Waszyngtonu, gdzie otrzymał Medal Honoru. Przez przypadek został wplątany w wielką hippisowską antywojenną demonstrację, podczas której miał powiedzieć do rozszalałych tłumów co tak naprawdę sądzi o wojnie.
 

W parę tygodni później Forrest mówił także:
Myślałem, że wrócę do Wietnamu, ale dowództwo postanowiło, że skuteczniej będę zwalczał komunistów grając w ping-ponga. W ramach Służb Specjalnych jeździłem po kraju zabawiając rannych weteranów i ucząc ich gry w ping-ponga. Byłem tak dobry, że włączono mnie do reprezentacji USA. Byliśmy pierwszymi Amerykanami na terytorium Chin od jakiegoś miliona lat. Podobno pokój na świecie zależał od nas, ale ja tylko grałem w ping-ponga.

Oczywiście, to jedynie wycinek z całej masy filmów, które opowiadają o wojnie w Wietnamie (bądź skupiają się na wątkach powojennych). Jestem jednak przekonana, że warto je obejrzeć.

fotografie: movingimagesource.us, listal.com, tvworthwatching.com