11 sierpnia 2011

Antonio Banderas

Antonio Banderas jest jednym z moich absolutnie ulubionych aktorów. Dlatego z okazji jego urodzin postanowiłam poświęcić mu zupełnie osobny wpis, by podać kilka konkretnych powodów, dlaczego tak bardzo go lubię. A przyznam, że do tego lubienia musiałam dorosnąć.


Antonio Banderas
urodził się w 1960 roku w Maladze w Hiszpanii i gdy przyjrzymy się bliżej początkom jego kariery, nie znajdziemy tam oszałamiających filmów, ani wielkiego kina, oczywiście, z zasadniczym wyjątkiem: w latach 80. Banderas zagrał w kilku świetnych filmach maestro Pedro Almodóvara, między innymi w "Matadorze", "Zwiąż mnie!", "Prawie Pożądania" czy "Kobietach na skraju załamania nerwowego". Tym bardziej ciekawa jestem efektów najnowszej współpracy na linii Banderas-Almodóvar, czyli filmu "Skóra, w której żyję" (polska premiera już za miesiąc!).


Co mnie tak naprawdę najbardziej rozrzewnia w całej historii Banderasa wspinającego się po drabinie sukcesu to historia o jego pierwszym zetknięciu się z Hollywood. Aktor, mając już w swojej filmografii kilkanaście filmów hiszpańskojęzycznych marzył o karierze za oceanem. Wyjechał więc nie znając ani słowa po angielsku, mając nadzieję na to, że los się do niego uśmiechnie. I rzeczywiście - na jednym z bankietów podszedł do niego pewien producent. Próbował nawiązać konwersację z Banderasem, ale odpowiadające mu ciągłe "Yes" utwierdziło go w przekonaniu, że nie będą w stanie porozmawiać o roli. Dał jednak Banderasowi szansę. Aktor miał zaledwie kilka tygodni na nauczenie się angielskiego, ale jego niebywała determinacja umożliwiła mu na zagranie pierwszej przełomowej roli w filmie "Królowie Mambo" (reż. Arne Glimcher).


Później wszystko potoczyło się zupełnie szczęśliwie - kolejne role i coraz bardziej znane filmy ugruntowały pozycję Banderasa w światowym kinie - tytuły takie jak "Filadelfia" (reż. Jonathan Demme), "Dom dusz" (reż. Bille August) czy "Wywiad z Wampirem" (reż. Neil Jordan) mówią same za siebie. Podczas pracy nad komedią "Zbyt wiele" (reż. Fernando Trueba) Antonio Banderas poznał swoją obecną żonę, Melanie Griffith.


Kilka lat później Antonio Banderas rozpoczął filmową współpracę z Robertem Rodriguezem - nakręcili razem sześć filmów i mają w planie kolejne. Natomiast reżyser Martin Campbell pokazał nam, że nikt inny nie mógł wcielić się w legendarnego Zorro lepiej, niż słynny Hiszpan.


Z całej filmografii Banderasa oprócz filmów Almodóvara ja chyba najbardziej lubię "Evitę" Alana Parkera, czyli biografię Evy Perón (którą brawurowo zagrała Madonna) w konwencji musicalu. Banderas jako śpiewający Ché absolutnie zachwyca swoją muzykalnością i bezpretensjonalnością (moją ulubioną piosenkę  z "Evity" możecie zobaczyć TUTAJ). Oczywiście, wiele filmów z filmografii Banderasa to dla mnie wciąż zagadka i coś, co z wielką ciekawością odkryję (szczególnie chciałabym zobaczyć "Mroczną Argentynę", "Pancho Villa we własnej osobie" i "Zniewagę").


Ostatnio trochę ubolewam nad tym, że Banderas wpadł w pułapkę pewnego schematu - jego najnowsze role to typowi dojrzali amanci, don Juani po przejściach - możemy to zaobserwować w filmach "Niewinna" (reż. Richard Eyre, pisałam o filmie TUTAJ) czy "Poznasz przystojnego bruneta" (reż. Woody Allen). Mam nadzieję, że rola u Almodóvara przełamie ten schemat, od kilku lat trwają także przymiarki do nakręcenia biografii Salvadora Dali z Banderasem w roli głównej i muszę przyznać, że oczami wyobraźni widzę, jak świetny mógłby to być film.


A Wy które filmy z dorobku Antonio Banderasa lubicie najbardziej?

Mam też dla Was pewne ogłoszenie, które niezwykle mnie cieszy - już wkrótce na blogu pojawi się pierwszy KONKURS, w którym nagrodą będzie premierowe DVD z jednym z najnowszych (i chętnie nagradzanych filmów), dlatego już teraz zachęcam do śledzenia bloga, Facebooka i więcia udziału w konkursie!

Gutek Film

Fotografie: listal.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz