20 sierpnia 2011

Bajki dla dorosłych (część I)


Wiem, że widząc ten tytuł i temat można pomyśleć, że jestem totalnie passe, bo moda na podobną tematykę przeminęła wieki temu. Powody, dla których jednak piszę ten tekst  są co najmniej trzy: po pierwsze, sama musiałam do takich filmów odpowiednio dorosnąć. Po drugie, można się z nich wiele nauczyć. Po trzecie, ostatnio widziałam kilka takich, o których po prostu muszę wam opowiedzieć.

Przyjaźń nie liczy kilometrów ani kilogramów


Mary (mówiąca głosem Toni Collette) jest małą, zakompleksioną dziewczynką z Australii, Max (dubbinguje go Philip Seymour Hoffman) — otyłym nowojorczykiem cierpiącym na zespół Aspergera. To główni bohaterowie filmu „Mary i Max” — dramatu z plasteliny w reżyserii Adama Eliotta.


Dziwaczny zbieg okoliczności sprawia, że Mary i Max zostają korespondencyjnymi przyjaciółmi i od tej pory poznają nie tylko siebie nawzajem, odkrywając wszystkie blaski i cienie życia w bardzo dołujących rzeczywistościach, ale i swoje własne słabości. Wymiana korespondencji daje im wreszcie odrobinę radości i wiary w prawdziwą przyjaźń.


Co ten film przynosi nam, widzom? Przyznam, że jest on dość dołujący. Nawet, jeśli za najlepszego przyjaciela nie mamy złotej rybki czy szafki z batonami i nie utożsamiamy się z tytułowymi bohaterami, to przyglądanie się dorastaniu Mary, nieustannie poniewieranej przez życie (i ukochanego mężczyznę) oraz starzeniu się Maxa jest doprawdy przykrym doświadczeniem. Ale jednocześnie naprawdę pięknym, bo to absolutnie mistrzowski film.


Marionetkowa mitologia


Jeszcze bardziej mistrzowska wydaje się być „Zemsta Hebalończyka” w reżyserii Andersa Ronnow-Klarlunda. To epicka opowieść o walce dobra ze złem, w której główne role grają… drewniane marionetki, a reżyserowi udało się za ich pomocą przedstawić całą gamę zupełnie ludzkich uczuć i emocji. Władający mityczną, baśniową krainą król traci życie w wyniku intrygi wrogów. Syn władcy, książę Hal (w wersji anglojęzycznej mówiący głosem Jamesa McAvoy’a) szuka zemsty, a znajduje — drogę do wielkiego bohaterstwa i prawdziwą miłość.


Oryginalna technika i oszałamiająco piękna warstwa plastyczna autorstwa Bernda Ogrodnika i Joakima Zacho Weylandta to bezapelacyjnie największe atuty filmu. Bo nawet, jeśli sama fabuła wyda nam się niebezpiecznie znajoma (lub podobna do wielu innych filmów o starciach ciemnych mocy ze szlachetnymi samotnikami), rozwiązania, jakie wykorzystują twórcy czynią z „Zemsty Hebalończyka” niezapomniany obraz.


Ronnow-Karlund świetnie nawiązuje też do mitologii greckiej — jego bohaterowie z niebiosami połączeni są nicią (odchodzącą prosto od głowy). Metafora śmierci jest tu rozdzierająca — życie marionetek, niebywale kruche, można przerwać jednym ruchem nożyc, tak, jak w mitologii robiły to bezwzględne Mojry. Przeznaczenie jest przecież nieubłagane.

ciąg dalszy nastąpi,
artykuł pojawił się na stronie Kaseta.org

Przypominam także o konkursie 
organizowanym wspólnie z Gutek Film.
Mam dla Was DVD z filmem "Wszystko w porządku" w reżyserii Lisy Cholodenko - aby wziąć udział w losowaniu nagrody, wystarczy tylko wysłać maila z poprawną odpowiedzią na pytanie:
Ile złotych globów otrzymał film "Wszystko w porządku"?
na adres: kinofilka@gmail.com.
Macie na to czas do końca dzisiejszego dnia, dlatego - warto się pospieszyć.
(Tymczasem dziękuję wszystkim, którzy już wysłali wiadomość z poprawną odpowiedzią! i zapraszam na blogowego Facebooka.)

Gutek Film

foto i plakaty: listal.com

3 komentarze:

  1. Bardzo mnie zainteresowałaś tymi dwoma "bajkami dla dorosłych". Gdzie miałaś okazję to obejrzeć? Jest udostępnione w internecie, czy na DVD?
    Dziękuję Ci za miłe i wspierające słowa na moim blogu. Bardzo to doceniam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że będzie o polskich komediach romantycznych. O jakże się myliłam! Jestem totalnie na tak, jeśli chodzi o wymienione tytuły! To są arcydzieła, nie bajki! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. "Mary and Max" oglądałam i jestem zachwycona. Na pewno nie jest to film dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń