28 kwietnia 2013

Mebelki. Tiny Furniture.

reż. Lena Dunham
scen. Lena Dunham
2010

Kilka tygodni pisałam na blogu o serialu "Girls" wykreowanym przez urodzoną w Nowym Jorku Lenę Dunham. (tekst o serialu możecie przeczytać TUTAJ). W międzyczasie, przygotowując się do prezentacji o "Dziewczynach" obejrzałam również debiutancki pełnometrażowy film Leny Dunham, w którym ona sama zajęła się reżyserią, scenariuszem i zagrała główną rolę.
I muszę przyznać, że "Mebelki" nieco mnie rozczarowały.


Aura (Lena Dunham) ma dwadzieścia dwa lata i właśnie skończyła studia. Nie wie, co ze sobą zrobić, więc wraca do domu rodzinnego, gdzie pod okiem matki-artystki (w rolę wcieliła się mama LenyLaurie Simmonsi u boku swojej wybitnie uzdolnionej siostry (Grace Dunham, siostra Leny) próbuje poukładać swoje życie i zaplanować przyszłość.
Aura nie umie porozumieć się ani ze swoją rodziną, ani najlepszą przyjaciółką, ponieważ to właśnie oni oczekują od dziewczyny dorosłych decyzji. Aura włóczy się po mieście z koleżanką z dzieciństwa, Charlotte (znana z serialu "Girls" Jemima Kirke), przyjmuje pod swój dach dziwacznego, aspirującego artystę Jeda (Alex Karpovsky, który również pojawił się w "Girls") i nawiązuje pełen niezręczności romans ze swoim szefem (David Call).
Ale, niestety, według mnie, nic konkretnego z tych historii nie wynika.


Dużo mówiło się o tym, że Lena Dunham tworzy swoje historie na podstawie własnych doświadczeń. Wydaje mi się jednak, że właśnie to, co początkowo wydawało się być jej siłą, staje się powoli jej słabością: historię kreowane przez Dunham są do siebie niebezpiecznie podobne. Co więcej, miejscami mam wrażenie, jakbym oglądała reality-show, w którym centralną gwiazdą jest cała rodzina Dunham.



Nie mogę jednak powiedzieć, że "Mebelki" kompletnie mi się nie podobały. To, co mnie ujęło, to bardzo przyjemna i bardzo twórcza atmosfera, która wciąż towarzyszy głównej bohaterce: nie tylko jej dom połączony jest z pracownią, ale i w kilku scenach możemy obserwować pracę jej mamy-fotografki, która stylizuje swoje kompozycje z wykorzystaniem tytułowych, miniaturowych zestawów mebli. Aura sama próbuje pisać, natomiast chłopak, któremu udziela schronienia nieudolnie stara się zostać gwiazdą youtube'a. 


Jeśli miałabym spojrzeć na "Mebelki" przez pryzmat debiutu fabularnego, muszę powiedzieć, że to całkiem interesująca próba. A jednak, Aura wydaje mi się być pierwszą z (na razie skromnej) galerii zupełnie apatycznych i niepozbieranych dziewcząt (figuruje w niej również oczywiście Hannah z serialu "Girls") u progu dorosłości. 

Warto dodać, że "Mebelki" uznawane są za przykład nurtu mumblecore, czyli podgatunku (głównie) amerykańskiego kina niezależnego, który charakteryzuje się małym budżetem produkcji , obsadą złożoną głównie z amatorów i jest mocno skoncentrowany na naturalistycznych dialogach.


fotografie: listal.com, aceshowbiz.com

2 komentarze:

  1. ja obejrzałem Mebelki zanim wziąłem się za Dziewczyny i szczerze mówiąc.. zniechęciły mnie do serialu. po jakmiś czasie dorwałem się i do tego. przez pryzmat Girls trochę lepiej patrzę na film, trzeba wczuć się w specyficzny klimat jaki proponuje Lena, a historia Aury to wrzucenie na głęboką wodę.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie znowuż MEBELKI zachęciły do oglądania serialu. Nie jestem fanką seriali i praktycznie wcale ich nie oglądam. Jednak dzięki Aurze zostałam fanką Hany. Film jest bardzo rodzinny, bo oprócz matki Leny, zagrała jej siostra. Nie mówiąc o tym, że spora część internetu zarzuca dziewczynie finansowanie projektu za pieniądze rodziców. Dla mnie... laska ma talent i jeszcze większego farta :-) Kto by nie chciał mieć rodziców przy takiej forsie :-)

    OdpowiedzUsuń