reż. Sławomir Fabicki
scen. Sławomir Fabicki, Marek Pruchniewski
2012
Czekałam na ten film z niecierpliwością. Sławomir Fabicki ma w swojej filmografii między innymi nominowaną do Oscara świetną "Męską sprawę" i bardzo dobry (choć bardzo brutalny) "Z odzysku". Nic dziwnego, że pokładałam w "Miłości" ogromne nadzieje, które ten film spełnił w stopniu znacznie wyższym, niż tego oczekiwałam. Dlatego z pełnym przekonaniem i odpowiedzialnością mogę napisać, że "Miłość" to film znakomity.
Tomek (Marcin Dorociński) i Maria (Julia Kijowska) są małżeństwem, które oczekuje swojego pierwszego dziecka. Niepewność Tomka i jego wycofanie graniczące z ignorancją oraz pewne traumatyczne zdarzenie, które ukryje Maria, staną się katalizatorami dla lawiny emocji, które zachwieją ich związkiem. "Miłość" nie mówi jednak ani wyłącznie o rozpadzie małżeństwa, ani pragnieniu jego odbudowania, bo dla reżysera tytułowe uczucie jest zbyt skomplikowane, by móc włożyć je w jednoznaczny scenariuszowy schemat.
Dzieło Sławomira Fabickiego to film nieprawdopodobnie bolesny, który tytułowe uczucie przedstawia bez makijażu, rozebrane na czynniki pierwsze. To jeden z tych filmów, które powinno się oglądać wielokrotnie, na różnych etapach swojego życia, ponieważ ich odbiór w dużej mierze zależy właśnie od sytuacji i momentu życia, w jakim się znajdujemy. Niezależnie jednak od naszego bagażu doświadczeń, oglądając "Miłość" narażamy się na odkrycie naprawdę silnych, ale głęboko ukrytych w nas emocji.
Film jest również znakomicie obsadzony. Marcin Dorociński (po raz kolejny) potwierdza swoją wielką klasę, natomiast Julia Kijowska (również po raz kolejny!) dowodzi, że jest jedną z najlepszych (jeśli nie najlepszą) aktorek swojego pokolenia. Najbardziej zaskakujący (ale jak najbardziej trafiony) wydał mi się natomiast wybór Adama Woronowicza do roli oprawcy głównej bohaterki. Jego bohater jest szanowanym i ustatkowanym prezydentem niewielkiego miasta, ale jego szczęście jest złudne, bo za drzwiami domu i kotarą pozorów kryją się problemy i popędy, z którymi nie potrafi sobie poradzić. Żonę prezydenta zagrała Agata Kulesza, natomiast w role rodziców Tomka wcielili się Dorota Kolak i Marian Dziędziel.
Muszę przyznać, że dawno żaden film tak mocno mnie nie poruszył. Swoją prawdą i gigantycznym ładunkiem bardzo intymnych emocji, które potrafią uruchomić najgłębiej skrywane afekty i niepokoje.
fotografie: Piotr Szczepański, TUTAJ
Polski film tak dobrym? W takim razie koniecznie muszę go obejrzeć!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię polskie filmy i uważam, że mamy naprawdę zdolnych reżyserów, dobrych aktorów i generalnie - całkiem niezłe filmy!
UsuńAle się cieszę, że ktoś w końcu napisał bez ogródek, że to znakomity film. Bardzo chcę na niego iść, ale wszystkie opinie, jakie czytałam są powiedzmy dość mieszane - w końcu całkowicie pozytywna. :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, aby go obejrzeć!
OdpowiedzUsuńCzekam na ten film odkąd usłyszałam o jego produkcji, niestety u mnie na razie kina tego nie oferują :(
OdpowiedzUsuńNiestety, film ma jedynie 40 kopii, więc w niektórych miastach na pewno pojawi się z lekkim opóźnieniem (w moim mieście rodzinnym tak samo, bo moi Rodzice bardzo chcą się wybrać i też muszą poczekać)!
UsuńAle uwierz mi - warto czekać ;)
Bardzo porządny film!
OdpowiedzUsuńA ja muszę sobie zrobić małą przerwę od Dorocińskiego, ale na pewno kiedyś obejrzę :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa tego filmu. Uwielbiam Dorocińskiego, a Julia Kijowska dzięki drugiej serii "Bez tajemnic" (niestety znam tylko kilka odcinków, bo mi źródło zabrali) jest dla mnie wielkim aktorskim odkryciem. W "Drogówce" też mnie uwiodła. Trochę się jednak boję tego obrazu. Już mi się zdarzyło przeczytać w recenzjach (a raczej w komentarzach, bo recenzji staram się nie czytać bardzo uważnie przed obejrzeniem filmu, potem do nich wracam i czytam dokładnie- do Twojej też wrócę), że to film pretensjonalny i irytujący. I tak dalej i tak dalej. Dodam, że te komentarze padały z "ust" osób, z którymi wcześniej gusta moje się zgadzały. Więc się bojam nieco. Ale rzecz jasna obejrzę, bo całą trójkę (plus Woronowicz) ubóstwiam. Tylko pewnie przyjdzie mi poczekać długo zanim trafi do mojego miasta kopia:)
OdpowiedzUsuńW pewnym stopniu nawet potrafię zrozumieć te zarzuty, ale wydaje mi się, że wszystko jest jednak kwestią bardzo subiektywnego odbioru zarówno problematyki filmu, jak i ukrytych (a może raczej: odkrytych?) w nim emocji...
UsuńJa planuję w przyszłości nadrobić "Bez tajemnic", polecam jednak "Głęboką wodę" - tam też Kijowska pokazała się z bardzo dobrej strony, a i sam serial jest naprawdę niezły.