7 stycznia 2013

Bejbi Blues

reż. Kasia Rosłaniec
scen. Kasia Rosłaniec
2013


Natalia (Magdalena Berus) zdecydowała się na dziecko, bo bardzo chciała mieć kogoś do kochania. Co jednak można wiedzieć o miłości, gdy ma się 17 lat, niefrasobliwego chłopaka (Nikodem Rozbicki), który trochę za mocno plącze się w uczuciach i życiowo (jeszcze bardziej od siebie) nieposkładaną matkę (Magdalena Boczarska)? 


Urywane sceny, krótkie dialogi i cała masa pojawiających się na kilka chwil bohaterów, wśród których każdy wydaje się być osobną, być może nawet fascynującą historią (a jednocześnie żadnemu z nich nie poświęcono zbyt wiele uwagi) sprawiają, że film traci potencjał i (niestety!) potęguje się uczucie powierzchowności, nieskładności i zdezorientowania. 
A przecież wyrafinowana sąsiadka (Katarzyna Figura), przyjaciółka matki udająca wieczną nastolatkę (Renata Dancewicz), druga babcia maleństwa (Danuta Stenka) czy supermodny i wiecznie naćpany stylista, będący (mówiąc delikatnie) bezduszną szują (Mateusz Kościukiewicz) mogliby wprowadzić do filmu nie tylko trochę kolorytu, ale również całą masę dodatkowych znaczeń.


Reżyserka swoje zainteresowanie popową młodzieżą ery fast foodów i reality shows przekuwa na znajdowanie naprawdę zajmujących tematów. Już sam motyw przewodni jej debiutanckich "Galerianek" był naprawdę interesujący, "Bejbi Blues" zaintrygował mnie właśnie aktualną, a mimo to dosyć pomijaną problematyką. Niestety, mam wrażenie, że Kasia Rosłaniec powoli zmienia się w mistrzynię niewykorzystanych szans.


Przede wszystkim, temat nieświadomego macierzyństwa z egoizmu lub dla zabawy wydaje się być tutaj wyłącznie punktem wyjścia dla (przyjemnej dla oka, ale pustej) ekstatycznej zabawy modą i dekoracjami. 
Ale to również pretekst dla pokazania świata, który jest nie tylko powierzchownie krzykliwy i przemyślany, ale pod tą wielobarwną skorupą również tragiczny i przejmująco smutny. Mam wrażenie, że właśnie te elementy aż krzyczą w "Bejbi blues", że zasługują na większą uwagę.


Muszę dodać, że pierwsze kilkanaście scen filmu naprawdę mnie zaintrygowało i przyniosło nadzieję na powiew twórczej świeżości.  Niestety, to wrażenie pękło jak bańka mydlana w miarę rozwoju akcji. Należy jednak przyznać reżyserce jedno - nie ma ona żadnych złudzeń. Opowiadając swoje historie serwuje nam cały arsenał dramatów, do których nieuchronnie doprowadza zachowanie bohaterów oraz ich brak świadomości sytuacji, w jakiej się znajdują. I nawet, jeśli jest to irytujące, może być uznane za zbyt moralizatorskie, fatalistyczne czy depresyjne, stanowi to pewną siłę kina Rosłaniec i wydaje mi się, że dopiero kolejne filmy pozwolą nam ocenić, czy jest to siła budująca czy niszcząca i jakie ma pole rażenia.


fotografie: Łukasz Niewiadomski dla Kino Świat

15 komentarzy:

  1. mam dokładnie takie samo odczucie po tym filmie, gorąco polecam każdemu fanowi "Skins'owych" fatalizmów

    OdpowiedzUsuń
  2. chyba mimo wszystko obejrzę, bo temat jak sama napisałaś jest bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam iść, chciałam i mi przeszło :) Teraz to mnie nie zaciągnął nawet wołami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem która to już dzisiaj recenzja tego filmu. Ale w każdej znajduje dokładnie to samo, że szit, że kiepsko. Mamy początek roku, a tu film startuje do miana gniota 2013 - no ładnie, ładnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś mnie nie ciągnie... Po Twojej recenzji też widać, że to nic specjalnego

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem filmem zachwycona, najbardziej mi się podobało, że cała scenografia i stylizacja tak dobrze oddawała wnętrze bohaterów. Zakochanych w sobie, imprezach, modzie... i niczym więcej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie się film podobał, choć nie powiem mocne kino, daje dużo do myślenia... trzeba obejrzeć samemu aby wyrobić sobie o nim zdanie, to pewne...

    OdpowiedzUsuń
  8. Film zaliczam na plus bo wszystko jest pokazane do granic możliwości a jednocześnie wiele pozostawia reżyserka widzowi. Film pokazuje jak człowiek szuka w dzisiejszych czasach prawdziwych uczuć: bezpieczeństwa, przyjaźni, miłości, by czuć się dla kogoś tak naprawdę ważnym.Tą pustkę miało wypełnić dziecko. Film pokazuje, że niby dorośli są dziećmi - matka Natalii, jej koleżanka. Wiele problemów pokazuje Bejbi blues.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się w 100%.
      to poszukiwanie i jednocześnie ucieczka od rzeczywistości i odpowiedzialności to bardzo istotne elementy "Bejbi blues"!

      Usuń
  9. A ja zawsze lubiłam wyzwania i jak usłyszałam, że to mocny film to od razu chciałam go obejrzeć. I nie pomyliłam się dobre miałam przeczucia, film podobał mi się bo był oryginalny, dawał do myślenia i Pani Rosłaniec super oddała temat filmu po przez trafny dobór aktorów.

    OdpowiedzUsuń
  10. "Przede wszystkim, temat nieświadomego macierzyństwa z egoizmu lub dla zabawy wydaje się być tutaj wyłącznie punktem wyjścia dla (przyjemnej dla oka, ale pustej) ekstatycznej zabawy modą i dekoracjami." - dobrze powiedziane.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ładna puenta :) Ja gdy wyszłam z kina byłam lekko rozczarowana, pare rzeczy mnie wkurzyło.. Jednak po przemyśleniu wszystkiego jeszcze raz stwierdziłam że film jest bardzo dobry :) Tak o, odmieniło mi się :P Polecam więc sprawdzić na własne oczy i przemyśleć na spokojnie to co się zobaczyło :)

    OdpowiedzUsuń