Co roku tuż po ogłoszeniu nominacji możemy przeczytać: "Członkowie Akademii w tym roku nie zaskoczyli nas, jednak nie obyło się bez niespodzianek". Co jest największą tym razem? Otóż, bracia Coen, David O. Russell, Tom Hooper, David Fincher (czyżby oscarowy pewniak?) i Darren Aronofsky wygryźli Christophera Nolana w wyścigu po złotego rycerza za reżyserię. Niestety, twórca "Incepcji" zapomniał o przedłużeniu kontraktu z Leonardo DiCaprio, nie zastosował swoich filmowych tricków i nie udało mu się wpłynąć na kruchą podświadomość członków Akademii. Czasami nawet incepcja zawodzi.
W kategoriach aktorskich nie ma wielkich zaskoczeń, chociaż nie spodziewałam się nominacji dla Javiera Bardema ("Biutiful"). Oczywiście, bardzo mnie ona cieszy. Szansę na Oscara w drugi rok z rzędu otrzymał Jeff Bridges ("Prawdziwe męstwo"), wydaje się jednak, że ostateczna walka rozegra się między Jamesem Franco ("127 godzin") a Colinem Firthem ("Jak zostać królem") - który według opinii publicznej jest faworytem (pamiętamy, że Mickey Rourke po roli w "Zapaśniku" też nim był, jednak Kodak Theatre z Oscarem opuścił Sean Penn vel Obywatel Milk). Piątym nominowanym jest Jesse Eisenberg ("The Social Network").
Wśród aktorek największe szanse na wygraną ma oklaskiwana Natalie Portman ("Czarny łabędź"), pewnym zagrożeniem mogą dla niej być królowa botoksu Nicole Kidman ("Między światami"), a także zdobywczyni tegorocznego Złotego Globu, Annette Bening ("Wszystko w porządku"). Nominacje otrzymały także Jennifer Lawrence ("Do szpiku kości") oraz Michelle Williams ("Blue Valentine").
Jest kilka typowo oscarowych chwytów. Nominacja dla debiutującej, olśniewającej nastolatki (14-letniej Hailee Steinfeld za "Prawdziwe męstwo"), zauważenie klimatycznego, na poły niezależnego filmu w kategorii "Najlepszy Scenariusz" (tym razem nominacją może pochwalić się Mike Leigh za "Kolejny Rok") czy podkreślenie świetności jednego z filmów animowanych, nominując go także w kategorii scenariuszowej i do nagrody dla Najlepszego Filmu ("Toy Story 3").
Nie ukrywam, że w tym miesiącu większość moich wpisów zahaczać będzie o tematy okołooscarowe.
Polecam także śledzenie KASETY - Będziemy na bieżąco z rozwojem wypadków, namieszamy Wam w głowach naszymi typowaniami i przewidywaniami, odtańczymy rytualne tańce deszczu, a na koniec poplotkujemy o sukienkach, więc... stay tuned.
i jeszcze, cytując klasyka powiem: Facebook me!
fotografie: waveish.com, zimbio.com, vanityfair.com, vogue.com, interviewmagazine.com
Jestem na świeżo po seansie 'Jak zostać królem' i zachwyciła mnie gra Firtha w roli Jerzego VI - jak dla mnie murowany Oscar! Natomiast sam film chyba nieco ustępuje The Social Network w kategorii reżyserii. Wg mnie to właśnie te dwa obrazy podzielą się najważniejszymi oscarowymi statuetkami,... ale to chyba żadne zaskoczenie ;}
OdpowiedzUsuńmyślę, że jednak wiele osób myślało, że nic nie zagrozi w wyścigu "Social Networkowi" - "Jak zostać Królem" to pewna niespodzianka, ja planuję obejrzeć go w niedzielę i wtedy wyrobię sobie też opinię.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci jeszcze, że "Winter's Bone" lasuje mózg i nie pozostawia obojętnym, generalnie, nawet cieszyłabym się, gdyby w kilku kategoriach obstawiane pewniaki ustąpiły miejsca perłom.
Stawiam na Colina- brak obiektywizmu po moje drugie ja- ale przecież naprawdę dobry jest w tym filmie. Choć ma specyficzną mimikę a'la rzeźba z marmuru (ciąg dalszy subiektywnych opinii) trudno powiedzieć mu- nie. Ale racja, członkowie Akademii lubią sobie czasem robić "psikusy". Ot, takie z nich niesforne dzieciaczki!
OdpowiedzUsuńA co Ty sądzisz o nominacjach. Myślisz, że to są najlepsze filmy tego roku?
OdpowiedzUsuńhmmm... szczerze mówiąc, jeszcze nie mogę wypowiedzieć żadnych kategorycznych opinii, ponieważ nie widziałam wszystkich nominowanych filmów, jak to zrobię, na pewno napiszę coś na ten temat, ciekawie będzie przyjrzeć się tym filmom naprawdę z bliska.
OdpowiedzUsuńAle wracając do pytania - wydaje mi się, że nie. Że powstało co najmniej kilka rewelacyjnych filmów, które z różnych powodów są pomijane. Te, które otrzymały nominację, są bez wątpienia dobre, świetnie zagrane i wyreżyserowane, ale w gruncie rzeczy - chyba dość poprawne i bez wielkiego szału.