14 kwietnia 2010

Aktorzy Najwięksi.


W ramach kontynuacji.

JERZY RADZIWIŁOWICZ
(Mateusz Birkut w filmie Człowiek z Marmuru Andrzeja Wajdy)


To jest Rola-symbol. Rola-pomnik. Ponadczasowa, nie do przecenienia. Sam Birkut także fascynuje. Jego początkowa naiwność kontrastuje z pracowitością. Jest marionetką, modelem dla pomnika, twarzą na plakat. Rozwijająca się następnie świadomość ukazuje jego przejmującą determinację. Niezmiennie fascynujący.


KRZYSZTOF MAJCHRZAK
(Kaziuk w filmie Konopielka Witolda Leszczyńskiego)


O tym kapitalnym filmie pisałam TUTAJ.
Krzysztof Majchrzak jest absolutnie wspaniały. Stworzył poruszający obraz człowieka, którego postępowość i rozwijająca się świadomość rewolucji w technologiach pracy na polu staje się powodem jego zguby i społecznego wykluczenia.


DANIEL OLBRYCHSKI
(Mateusz Lewita w filmie Piłat i inni Andrzeja Wajdy)


Daniel Olbrychski nie należy do grona moich ulubionych aktorów, a jednak ta rola przyprawiła mnie o ciarki na plecach. Z tym filmem wiąże się interesująca historia - nie do zdobycia jest już oryginalna, polska kopia - ja widziałam go w DKFie z niemieckim dubbingiem (!) i polskimi napisami. Co ciekawe, jedynie podczas monologu Mateusza Lewity niemiecki lektor milknie - siła wyrazu Olbrychskiego jest tak ogromna, że Niemcy postanowili nie psuć widzom efektu.


JAN FRYCZ
(Andrzej Winkler w filmie Pręgi Magdaleny Piekorz)


Obraz najgorszego ojca w historii polskiej kinematografii. Tyran, despota, choleryk. Dojrzałość aktorska Jana Frycza i jego wielka charyzma kradną cały film. Kapitalny.


ANDRZEJ CHYRA
(Lucjan Bohme, postać tytułowa w filmie Komornik Feliksa Falka)


To jedna z najlepiej nakreślonych i zagranych postaci w polskim kinie ostatnich lat. Komornik Andrzeja Chyry nie jest tylko bezdusznym urzędnikiem. Bywa także namiętnym kochankiem, melancholikiem, arogantem. Nie potrafimy polubić jego postaci, ale w pewnych momentach umiemy zrozumieć.

WOJCIECH PSZONIAK
(tytułowa postać w filmie Korczak Andrzeja Wajdy)


Niestety, widziałam tylko kawałek tego filmu, dosłownie kilkanaście ostatnich minut. Ale piszę o nim, bo wstrząsnął mną do głębi tak, jakbym oglądała cały długi realistyczny dokument o wydarzeniach w jakiś sposób niesamowicie mi bliskich. I była to absolutnie zasługa pana Wojciecha Pszoniaka.

(W tym miejscu w mojej głowie pojawia się głos Mamy, która mówi z oburzeniem "a gdzie Janusz Gajos z Żółtego Szalika"? lub "a gdzie Roman Wilhelmi - Nikodem Dyzma?" lub "a gdzie Olgierd Łukaszewicz z Perły w Koronie?" - przyznaję, w kwestii znajomości polskiej kinematografii mam duże, bardzo duże braki. Tak samo wybrakowane jest powyższe zestawienie, kiedyś na pewno powtórzę, a jutro - Bardzo Specjalne Zakończenie kilku dni z Kinem Polskim)

fotografie: filmpolski.pl

2 komentarze: