9 stycznia 2010

Witajcie w życiu!


Polskiej publiczności Henryk Dederko dał się poznać swoim filmem "Witajcie w życiu"
, traktującym o sposobach działania (i oddziaływania) popularnego w Polsce w latach 90. koncernu Amway, zajmującego się handlem bezpośrednim (jest to największa korporacja handlu sieciowego na świecie).


Filmem, a właściwie skandalem, który towarzyszył jego pierwszym pokazom.
Amway wytoczył proces karny autorom filmu posądzając ich o zniesławienie, a także proces cywilny producentom (TVP i Contra Studio), którzy zostali zobligowani do zamieszczenia oficjalnych przeprosin w prasie oraz wpłaty 10 tysięcy na cele charytatywne. Wyrokiem sądu film nie może być także emitowany w telewizji. Na 2009 rok zaplanowany został pokaz dokumentu na Warszawskim Festiwalu Filmowym, jednak (oficjalnie) ze względu na niezakończone procesy sądowe Telewizja Polska nie udzieliła na niego licencji.

"Czy ktoś za ciebie decyduje, kiedy masz wstać? Wyrzuć budzik i pracuj z nami" - mówią przyjemne głosy z materiałów motywacyjnych dla nowych pracowników koncernu Amway. Przejmujący fanatyzm to jeden z ulubionych tematów Dederki, a na przykładzie pracy koncernu, którego wiele działań uznanych zostało przez opinię publiczną za oddziaływanie bliskie efektom sekt, został on pokazany znakomicie. W 1996 roku z firmą Amway Polska współpracowało 80 000 osób. Były to osoby o różnym wykształceniu i statusie materialnym, kuszeni perspektywami zarobienia szybkich pieniędzy, historiami tysięcy podobnych jak oni Kopciuszków, dla których kwestią kilku miesięcy miało być zdobycie bogactwa, a także, co według trenerów Amway idzie z tym w parze - permanentnego szczęścia. Trenerzy działali na naturalne potrzeby wspólnoty, a amerykańscy guru korporacyjnego marketingu traktowani byli jak gwiazdy rocka. Biznes w teorii był bardzo prosty - należy być stuprocentowym, najwierniejszym użytkownikiem promowanych produktów. Materiały szkoleniowe firmy Amway były niczym książki kucharskie pełne przepisów na idealne życie. Miały inspirować do zakładania zeszytów marzeń, dowodziły, że obracając się wśród ludzi odnoszących sukces, sami możemy go osiągnąć. Ludzie z Amwaya byli jak wyjęci z obrazków najbardziej efektownych reklam telewizyjnych: radośni, entuzjastyczni, programowo szczęsliwi, mają każdemu rozmówcy coś fantastycznego do zaproponowania. Zabawne, jak w swoim fanatyzmie liderzy Amwaya swoje zdolności przywódcze przyrównali do charyzmy Napoleona czy Hitlera.

Najbardziej znamienna i interesująca jest scena totalnej destrukcji odbiorników telewizyjnych niczym palenie książek w "Fahrenheit 451" Truffauta. Brutalne treści przekazywane w telewizji mogą zaburzyć własny, ciężkimi siłami wypracowany entuzjazm, dlatego należy pozbyć się od samego początku źródła problemu. To samo dotyczy bestialstwa w kinematografii, dlatego nadgorliwi adepci postanawiają spalić nawet "Psy 2".

Nie można pochwalić twórcy za obiektywizm jego filmów. Amway został pokazany jako wielka korporacyjna machina, zwabiająca ludzi obietnicami o zdobyciu złotych gór. To, że Amway wprowadzał wiele technik manipulacyjnych nie mija się z prawdą, jednak nawet wypowiedzi najlepszych polskich pracowników Amwaya brzmią w tym dokumencie nie jak ich punkt widzenia, ale niczym najbardziej ironiczne dialogi napisane w celu ich jednoznacznego wyśmiania.

fragment artykułu dla portalu www.g-punkt.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz