Istnieje grupa filmów, które w sposób bezpośredni traktują o środowisku mody – jego mechanizmach, blaskach i cieniach pracy w branży i trzeba przyznać, że niektóre z tych tytułów to obrazy nie tylko efektowne, ale i całkiem interesujące. W filmach „Diabeł ubiera się u Prady” Davida Frankela oraz „Wyznania zakupoholiczki” P.J. Hogana praca w magazynie mody wydaje się być posadą marzeń, kobiety śnią o niej od czasu bycia nastolatkami, wiele z nich „zabiłoby dla tej pracy”, a środowisko mody wydaje się im być swoistym El Dorado.
fot. www.citylife.co.uk
Naczelne portretowanych w filmach magazynów są stylowymi despotkami – „Diabeł ubiera się u Prady” jest adaptacją książki Lauren Weisberger, która, jak głosi rozpowszechniona plotka, opisała w niej swoje doświadczenia z bycia asystentką Anny Wintour – legendarnej naczelnej amerykańskiej edycji „Vogue”. Miranda Priestly – demoniczna, nieczuła egoistka, wzorowana na Wintour – została popisowo zagrana przez Meryl Streep. W „Wyznaniach zakupoholiczki” naczelna pisma „Alette” jest równie stylową, co apodyktyczną Francuzką (jak zwykle zjawiskowa Kristin Scott Thomas). Drugi z tych filmów jest znacznie bardziej banalny i, można powiedzieć, wręcz głupiutki, co więcej, „Diabeł ubiera się u Prady” Frankela jest nie tylko lepszy, ale także o niebo bardziej... stylowy.
Osobiście mam niesamowitą słabość do „Seksu w Wielkim Mieście” Michaela Patricka Kinga, który jest nieco słabszy niż film Frankela –filmowej wersji opowieści o pisarce Carrie Bradshaw nieustannie poszukującej miłości brakuje trochę serialowego polotu, lekkości dialogów, smacznych żartów i najbardziej celnych obserwacji życia (najczęściej niezamężnych i niespełnionych) kobiet po trzydziestce. Warto napomnieć, że reżyserem serialu był nikt inny, jak... David Frankel.
fot.filmweb.pl
Nie można za to filmowi odmówić przodownictwa w klasie stylizacji. Znajdziemy w nim kilka scen będących kwintesencją tego, co najlepsze w modzie. Na samym początku filmu Carrie Bradshaw (Sarah Jessica Parker) idzie po ulicy w sukience z wielkim białym kwiatem. Mijające ją nastolatki krzyczą: „jaka świetna sukienka”, a Carrie tylko uśmiecha się bo... już to wie. Wie również, że nikt na całym Manhattanie nie zna się na modzie lepiej niż ona. Urokliwa jest scena przeprowadzki Carrie – wraz z przyjaciółkami w rytm piosenki „Walk This Way” Aerosmith przegląda ona swoją szafę robiąc prywatny pokaz mody. Carrie wygląda znakomicie nawet w najbardziej kiczowatych sukienkach, najczystszej tych w stylu lat 80., promienieje i widać, że bawi się modą, jest śliczna i inspirująca.
www.filmweb.pl
Powróćmy na moment do serialu. Dialogi i postacie (charakterystyczne, świetnie nakreślone) to jedynie część jego atutów. Należy do nich też zdecydowanie skuteczność w kreowania wizerunku i wpływaniu na masową świadomość, w wyniku czego serial stał się doskonałą niszą dla reklamy. Przez sześć sezonów „Seksu w Wielkim Mieście” oglądaliśmy nie tylko metamorfozę bohaterek (pewnie z modnych kobiet lat 90. zmieniają się w czterdziestoletnie kociaki XXI wieku), ale zaobserwowaliśmy także promocję na przykład słynnych już butów Manolo Blahnika. Film wylansował także Patricię Field – obecną guru stylizacji w filmach, w których bohaterem jest sama moda (także wspomniane wcześniej „Diabeł ubiera się u Prady” i „Wyznania zakupoholiczki”).
fot.filmweb.pl
Wracając do filmu – Mr Big prowadzi Carrie przez ich nowy penthouse w samym sercu Manhattanu. Carrie ma w dłoni torbę z logo Manolo Blahnika, zamyka oczy i delikatnie drży z ekscytacji. Kiedy Big pozwala jej otworzyć oczy, za podwójnymi drzwiami ukazuje się kolejne, tym razem małe mieszkanie – nowa garderoba Carrie jest spełnieniem jej marzeń. Gdy bohaterka przymierza suknie ślubne, pojawiają się wielkie nazwiska: Vera Wang, Carolina Herrera, Christian Lacroix, Lanvin, Dior, Oscar de la Renta, Vivienne Westwood. Film modowym rozmachem kilkukrotnie przewyższył serial, tym bardziej zastanawia mnie, co czeka nas po premierze drugiej części, która została zaplanowana na maj 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz