12 kwietnia 2014

Filmowe Odkrycia Marca

Ponieważ większość czasu zajmuje mi ostatnio pisanie pracy magisterskiej (i oglądanie fragmentów tych samych filmów po piętnaście tysięcy razy...), z trudnością znajduję chwile na poznawanie czegoś nowego.
W marcu zobaczyłam jednak dwa filmy (ich tytuły być może są Wam znane), koło których nie sposób przejść obojętnie i to właśnie one są moimi największymi Filmowymi Odkryciami Marca (Odkrycia poprzednich miesięcy możecie znaleźć oznaczone osobną etykietą, TUTAJ).

"Wielkie piękno"
reż.  Paolo Sorrentino
2013


Największym chyba banałem, jaki można powiedzieć o tym obrazie jest zdanie: "najnowszy film Paolo Sorrentino to wielkie piękno". Jednak nie będzie w tym ani krzty przesady.
Jep Gambardella (wspaniały Toni Servillo) jest (niepraktykującym już niemal) literatem i absolutnie czarującym, nieprzeciętnie błyskotliwym mężczyzną. Garściami czerpie z życia, szuka tytułowej wartości, nieustannie dyskutuje, obśmiewa i kontestuje.
Film rozwija się niespiesznie, pokazując fascynujące kontrasty pomiędzy wspaniałością rzymskich ulic i skwerów, a diabolicznością ukrytych tarasów czy wystawnych lokali, w których Jep wraz ze znajomymi oddaje się dzikim zabawom i dyskusjom, które nierzadko obnażają prawdziwą stronę ich natury, odzierając bezlitośnie z warstwy pięknie ułożonych pozorów. 


Sorrentino ukazane w filmie elity ocenia bezkompromisowo, ale i z przymrużeniem oka. Sceny autentycznego wzruszenia bądź zachwytu przeplata gorzkawym humorem, odnajduje fascynację w dziwactwach i snuje opowieść złożoną jakby z pojedynczych epizodów, które są połączone przez dwie nieokiełznanie silne osobowości: Jepa i miasto Rzym.


"Shirley - wizje rzeczywistości"
reż. Gustav Deutsch
2013


Relacje kina z malarstwem stały się jakiś czas temu moją małą obsesją. Nie jestem jeszcze specjalistką (choć nie ukrywam, że bardzo chciałabym się nią stać), jednak staram się oglądać i czytać jak najwięcej na ten temat.
Film Gustava Deutscha wychodzi z pozornie prostego założenia: opowiedzenia historii na podstawie obrazów Edwarda Hoppera (najwybitniejszego portrecisty amerykańskiej rzeczywistości XX wieku). Deutsch nie tylko odnajduje w serii obrazów tę samą bohaterkę, Shirley (Stephanie Cumming), ale także dopisuje jej całą biografię. W tle głównego wątku rozgrywają się kolejne wydarzenia-symbole XX wieku, dla których komentarzem stają się myśli bohaterki.


Poszczególne kadry są kopiami obrazów Hoppera (obok Pollocka i Warhola chyba najpopularniejszego amerykańskiego artysty), a ukazane na nich sytuacje stają się punktem wyjścia dla kolejnych etapów w kreowanej historii. Zdarzenia natomiast opowiadane są w formie monologów wewnętrznych tytułowej Shirley - niezależnej, pewnej siebie aktorki. Gustav Deutsch snuje intrygującą narrację w tym niesamowicie wysmakowanym wizualnie filmie, a ja jestem pewna, że jeszcze niejeden raz do niego powrócę.


A czym Wy zachwyciliście się w ostatnim czasie?

fotografie: www.shirley-visions-of-reality.com, listal.com

6 komentarzy:

  1. Wielkie Piękno, to jak najbardziej tytuł który koniecznie trzeba zobaczyć chociażby ten jeden raz, dla mnie produkcja Sorrentino jest arcydziełem jedynym w sowim rodzaju, po seansie miałam tylko jedno życzenie: więcej TAKICH filmów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obok "Wielkiego piękna" przeszedłem jakoś tak z obojętnością, nawet mi się do kina nie chciało ruszyć, kiedy tak głośno było o filmie w okresie oscarowym. I prawie wszyscy się nim zachwycają, a mnie nic nie przekonuje - może po prostu boje się, że "Wielkie piękno" mnie zawiedzie i zmienię zdanie o Sorrentino po fenomenalnych "Wszystkich odlotach Cheyenne'a"? :)

    Natomiast jeżeli chodzi o drugi film - niesamowicie mnie zaintrygowałaś. Sam tekst, w którym mówisz o kopiach obrazów już podsycił mój apetyt, ale jak przyjrzałem się kadrom, byłem pewny, co będę oglądał w trakcie przerwy świątecznej! :)

    Ja filmowych odkryć marca nie mam - jakoś nie miałem zbyt dużo czasu na oglądanie filmów, bo marzec okazał się pracowitym miesiącem w szkole. Niemniej mógłbym wskazać "Młodą i piękną", której seans okazał się bardzo emocjonującym przeżyciem, który jednocześnie przeszywał mnie spokojem. Naprawdę bardzo dobry film!

    Pozdrawiam,
    www.filmoweabecadlo.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paweł! "Wielkie Piękno" jest znacznie lepsze, niż "Wszystkie Odloty..." - i piszę to z pełnym przekonaniem, naprawdę! Koniecznie musisz obejrzeć i czuję, że się nie zawiedziesz.
      i dziękuję za tytuł, "Młodą i piękną" obejrzę jak najszybciej!
      pozdrawiam ciepło

      Usuń
  3. zapowiada się ciekawie, a ja jeszcze go nie oglądałam ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak, oglądałem raz. Nie zachwycił mnie, ale jeśli się wczuć i poczuć magię to jest to coś.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Wielkie piękno" obejrzałam niedawno w kinie zabierając ze ze sobą mamę. Byłyśmy pod wrażeniem! Niesamowity film, piękne obrazy i wspaniała muzyka. Cieszę się, że obejrzałam go w kinie, w domu siedząc w kapciach nie poczułabym tej całej magii ;)

    OdpowiedzUsuń