Czy ktoś z Was chodzi czasem do kina z babcią?
Moja Babcia i ja mieszkamy w innych miastach. Widujemy się często, ale nie zawsze mamy okazję na zgranie naszych terminów z repertuarem kin. Jednak, jeśli tylko możemy, wychodzimy razem. Szczególnie lubimy oglądać polskie filmy, bo obie jesteśmy miłośniczkami polskiego kina, a trzy z filmów, które widziałyśmy wspólnie w kinie wydają mi się szczególnie warte uwagi i jestem pewna, że każdy z nich można dostać na DVD lub wypatrzyć w programie TV. Wszystkie trzy (jeśli tylko możecie) polecam obejrzeć z babcią na domowym seansie:
"Plac Zbawiciela" (2006)
Sytuacja bez wyjścia nie tylko zmusza małżeństwo do absolutnego podporządkowania się matce, ale również staje się przyczyną zmiany ich dotychczasowej względnej sielanki w nieustającą gehennę. Mimo że emocje "Placu Zbawiciela" były i są mi zupełnie obce, film zrobił na mnie naprawdę ogromne wrażenie i myślę, że gdybym teraz obejrzała go ponownie, poruszyłby mnie równie mocno.
Nie przestraszcie się tytułu - Babcia na pewno nie weźmie go do siebie, ani się nie obrazi. Możecie za to przeżyć wspólnie naprawdę magiczny seans, bo "Pora umierać" to piękny, ciepły film, który porusza ważkie tematy, jak samotność, relacje rodzinne (ich powierzchowność, znaczenie, ważność) czy prawdziwa pasja życia. Królowa polskiego filmu, Danuta Szaflarska, grająca główną rolę, stworzyła niespotykanie charyzmatyczną postać, której reżyserka filmu, Dorota Kędzierzawska pozwoliła odkryć cały blask duszy w tym czarno-białym i wizualnie bardzo wysmakowanym obrazie (z mistrzowskimi zdjęciami Artura Reinharta).
"Piąta pora roku" (2012)
Ten film widziałyśmy w ramach jeleniogórskiego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego ZOOM-Zbliżenia (więcej informacji TUTAJ).
Reżyser Jerzy Domaradzki stworzył ciepły, pełen subtelnego humoru film drogi, w którym pierwsze skrzypce grają emerytowana nauczycielka muzyki, Barbara (Ewa Wiśniewska), owdowiały kierowca Witek, od zawsze mieszkający na Śląsku (Marian Dziędziel) i pewien samochód, w którym tych dwoje spędzi kilka godzin podróżując nad morze. Wydawałoby się, że Barbary i Witka nie łączy zupełnie nic - ani doświadczenia życiowe, ani pasje, ani styl życia, ani upodobania. A jednak, ta podróż sprawi, że oboje odnajdą trochę blasku w jesieni życia.
A na co do kina?
Przede wszystkim, trzeba pamiętać o kilku banalnych, ale fundamentalnych sprawach - najlepiej po prostu zapytać - czy babcia na pewno ma ochotę na czytanie napisów, oglądanie widowiska sci-fi, krwawego horroru czy postmodernistycznego kolażu, którym Wy bylibyście niesamowicie podekscytowani. Oczywiście, wszystko zależy od gustu babci oraz innych, często niezależnych od Was czynników, niemniej naprawdę pamiętajcie, że w tym wypadku również diabeł tkwi w szczegółach.
Z najbliższych premier, ja na pewno zabiorę babcię do kina na "Wałęsę. Człowieka z nadziei" Andrzeja Wajdy (planowana premiera: 4 października), ale jestem przekonana, że do końca tego roku warto wziąć pod uwagę również hiszpańską "Śnieżkę" (reż. Pablo Berger), "Konesera" (reż. Giuseppe Tornatore), "Dianę" (reż. Oliver Hirschbiegel), klasyczną "La Stradę" Federico Felliniego, która w październiku pojawi się w kinach oraz polskie "W ukryciu" (reż. Jan Kidawa-Błoński).
A Wy jakie filmy zaproponowalibyście na wspólny seans z Babcią?
Już jutro wyjeżdżam na kilkudniowe wakacje, dlatego na blogu znów będzie chwilowy przestój, zapraszam jednak do śledzenia profili blogowych na Facebooku i Instagramie, bo tam najprędzej pojawi się coś filmowego (lub okołofilmowego).
fotografie: cjg.gazeta.pl, filmweb.pl
A Wy jakie filmy zaproponowalibyście na wspólny seans z Babcią?
fotografie: cjg.gazeta.pl, filmweb.pl
Nigdy nie popatrzyłem na wyjście do kina w taki sposób, żeby zabrać tam babcię, ale jak tylko coś fajnego zobaczę takiego w jej stylu to na pewno o niej pomyślę! Powtórzę się po raz -ciekawy pomysł na artykuł, naprawdę jestem pod wrażeniem :) "Pora umierać" widziałem nie dawno na TVP Kultura - zbieram się obecnie by napisać kilka zdań na blogu - przyznam, że bardzo kameralne, spokojne kino. W obliczu tragedii jaką jest swego rodzaju izolacja staruszki, obserwujemy ogromną dawkę nieśmiałego humoru, który powoduje maleńki uśmieszek na twarzy. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego filmu! :) Co do pozostałych - "Plac zbawiciela" polecał mi mój kuzyn, jeszcze większy maniak filmowy niż ja, więc wierzę mu na słowo, że to dobre kino, a "Piąta pora roku" ma wiele pozytywnych recenzji od blogerów. Także dlaczego nie, może załatwię babci na początek seans domowy! :) Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńwww.filmowe-abecadlo.blogspot.com
Nie wiem, czy zabrałabym babcię na Plac Zbawiciela, samej było mi dość trudno przetrawić ten film :). Ale pomysł fajny i propozycje ciekawe!
OdpowiedzUsuńDwa pierwsze filmy to piękne perełki filmowe. "Pora umierać" obejrzałam na Kulturze (już nie wiem który raz. Nie mogłam się powstrzymać). "Piąte pora roku" jest już słabszym filmem. Ja nie mam już niestety żadnej babci. A nawet gdybym nawet miała to ani jednej ani drugiej nie widzę w kinie. Na kanapie już bardziej:)
OdpowiedzUsuńTo się chwali, że pomimo odległości zawsze znajdziesz czas, żeby wybrać się z babcią do kina. Ja zwykle oglądam z babcią filmy przyrodnicze w telewizji :) Musiałabym pomyśleć o zabraniu jej na jakiś fajny seans...
OdpowiedzUsuńA to ja chciałabym mieć taki dobry konyakt z babcią, zeby z nią do kina chodzić :)
OdpowiedzUsuńTeż chciałbym tak spędzać czas z babcią, ale niestety nie mam takich możliwości :(
OdpowiedzUsuńciekawy post ;)
OdpowiedzUsuńpora umierać oglądałam w krakowskim kinie pod baranami i wyszłam stamtąd oczarowana główną bohaterką.
OdpowiedzUsuńplac zbawiciela należy do tych bardziej ciężkich filmów, ale jest zdecydowanie mocny i warty uwagi.
trzeciego nie widziałam, nadrobię ;)
Świetny pomysł na notkę! Naprawdę genialny, bardzo mi się podoba. Z wymienionych przez Ciebie filmów widziałem wszystkie, ale jeśli kiedyś trafi mi się okazja wspólnego seansu z babcią, zdecyduję się chyba właśnie na Plac Zbawiciela. Nie tylko dlatego, że jego tematyka wciąż jest aktualna i poruszająca, ale przede wszystkim dlatego, że to jeden z najlepszych polskich filmów (o ile nie najlepszy) ostatnich lat. I genialna Ewe Wencel...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na notkę związaną z motywem filmowym :)
Zapraszam do siebie - najnowszy post to recenzja filmu "Koneser", który wchodzi do kin 2 sierpnia.
OdpowiedzUsuńhttp://mylifofu.blogspot.com
Ewa
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńŚwietna lista! Zawsze trudno znaleźć coś, co zarówno ja, jak i moja babcia będziemy chcieli obejrzeć, ale widzę tu kilka propozycji, które na pewno przypadną nam obojgu do gustu. 'Amelia' i 'Mój przyjaciel Hachiko' to rzeczywiście filmy pełne ciepła i emocji – idealne na spokojny, wspólny wieczór. A może poleciłabyś jeszcze jakieś klasyki, które mogą być mniej znane, ale które mają ten wyjątkowy, pokoleniowy urok? Dzięki za inspirację!
OdpowiedzUsuń