23 stycznia 2012

Rzeź


Kochani!
Z pewnością na wielu z Was czeka jeszcze sesja, dlatego na początek napiszę Wam, że trzymam kciuki za wszystkie egzaminy. Ja z radością mogę powiedzieć, że swoje obie sesje już skończyłam, coraz mocniej wkręcam się w pisanie pracy licencjackiej i odkrywam kolejne filmy, które bardzo bardzo chcę obejrzeć.

Tymczasem, do listy filmów, które rozgrywają się w jednym pomieszczeniu, możemy dołączyć najnowszy film Romana Polańskiego, "Rzeź". Muszę przyznać, że zrobił on na mnie spore wrażenie.


W nakręconym na podstawie sztuki "Bóg mordu" autorstwa Yasminy Rezy filmie poznajemy dwa małżeństwa: Penelope (Jodie Foster) i Michael (John C. Reilly) Longstreet oraz Nancy (Kate Winslet) i Alan (Christoph Waltz) Cowan to pary, które spotykają się, by omówić typowo rodzicielską kwestię: syn Cowanów pobił młodego Longstreeta. Trzeba więc poznać powody i wyciągnąć konsekwencje.


Staje się to przyczynkiem do długiej, wyczerpującej i, co najciekawsze, niesamowicie błyskotliwej i miejscami naprawdę zabawnej dyskusji o życiu małżeńskim, wychowywaniu dzieci, życiowych priorytetach, pasjach (lub ich braku), (nie)spełnieniu zawodowym... "Rzeź" to film przegadany, ale jest to rozmowa najwyższej klasy, podczas której czasami słowa wypadają z mocą amunicji karabinu maszynowego i trafiają w samo sedno.


Winslet, Foster i Waltz kreują od początku bardzo mocne osobowości z niezmiennymi przekonaniami, broniące swoich racji. Mnie jednak zachwycił John C. Reilly, który początkowo gra zgodnie ze swoim dotychczasowym emploi - spokojnego, wycofanego ojca rodziny (jak w "Godzinach" czy "Musimy porozmawiać o Kevinie"). W "Rzezi" obserwujemy jednak fascynującą przemianę Michaela, a John C. Reilly potwierdza swoją aktorską wszechstronność.


Muszę przyznać, że do tej pory nie byłam wielką fanką twórczości Romana Polańskiego, co więcej, jego filmy oglądałam bez większej uwagi czy zaangażowania. "Rzeź" rozbudziła we mnie jednak apetyt na więcej.


fotografie: listal.com

8 komentarzy:

  1. Ukłony dla Polańskiego, świetny obraz. Nie sądziłem, że cztery postacie w tak krótkim czasie są w stanie zbudować tak dobry film ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Polański nie należał nigdy i do mojego grona ulubionych twórców, tym filmem ma szansę się zrehabilitować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja natomiast musze przyznać, że Polańskiego bardzo, bardzo lubię, ale po "rzezi" spodziewałam się czegoś lepszego, a dostałam teatr telewizji ze świetnymi aktorami. Być może muszę go jeszcze przetrawić, przemyśleć. Sama nie wiem. Oczekiwałam czegoś innego, a momentami łapałam się na tym, że nie skupiam się na fabule, a na własnych myślach. Natomiast trzeba przyznać, że niektóre fragmenty/dialogi mistrzowskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślę, że to właśnie dialogi w "Rzezi" są najważniejsze, najbardziej wartościowe i najciekawsze, bo nie wiem, czy tutaj możemy mówić o jako takiej fabule...
      ale określenie "teatr telewizji ze świetnymi aktorami" wyjątkowo mi pasuje. Mimo że najnowszy Polański przypadł mi do gustu.

      Usuń
  4. "Rzeź" jeszcze przede mną, czuję się jednak zachęcona. Dodatkowo gdy przeczytałam, że do jedynej sceny, która dzieje się poza mieszkaniem (film kręcono we Francji o ile się nie mylę) Polański kazał dostarczyć i rozsypać na trawnikach liście sprowadzone z Nowego Jorku, gdzie akcja filmu się toczy, uznałam że należy udać się do kina i nagrodzić tą gorliwość reżysera :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wczoraj byłam, więc jestem na świeżo - niestety moja opinia nie pokrywa się z Twoją. Co więcej, mam bardzo ambiwalentne uczucia,które wywołują u mnie sprzeczne emocje. Chyba jednak sama podejmę się tego zadania i napiszę recenzję. Może dasz mojego bloga do obserwowanych, abyś wkrótce sama oceniła odmienny punkt widzenia dotyczący tego projektu?! :D
    Pozdrawiam, pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też nie jestem wielkim fanem Polańskiego. Ale trzeba przyznać, że robił i robi filmy na wysokim poziomie. Ze swej strony polecam starsze filmy "Matnię", "Wstręt" czy "Lokatora":)A na "Rzeź" wciąż muszę czekać;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie w tym filmie zachwyciła dbałość o szczegóły w scenografii, co jest bardzo charakterystyczne dla filmów Polańskiego. Suszarka, bodajże książka ze zdjęciami no i oczywiście co chwile dzwoniący telefon. Te wszystkie rzeczy, niby nieistotne, odgrywają ważną rolę w filmie i co najważniejsze, utożsamiają osobowość swoich właścicieli.

    OdpowiedzUsuń