1 stycznia 2012

Podsumowanie 2011 roku - część 1.


Jak wspominacie ten rok pod względem filmowym?
Widzieliście w kinach film, który powalił Was na kolana, zmienił sposób myślenia lub zachwycił?

Szczerze mówiąc, nie lubię robić podsumowań, bo ostatecznie i tak okazuje się, że o czymś w nich zapomniałam. Ten rok jednak uważam za wyjątkowo udany (i wiem też, że zostało kilka filmów, których obejrzeć nie zdążyłam, oczywiście żałuję i jak najszybciej to nadrobię) i chciałabym zwrócić szczególną uwagę na kilka filmów, które pojawiły się w kinach w 2011 roku.
Zaczynamy!

SPEŁNIONE OCZEKIWANIE 2011
"Skóra, w której żyję"
reż. Pedro Almodóvar

Do znudzenia powtarzam, że Pedro Almodóvar to mój ulubiony reżyser.
Jego najnowszy film w 90% spełnił moje oczekiwanie, co więcej, mam nadzieję, iż powierzenie głównej roli Antonio Banderasowi pozwoli aktorowi na powrót do pierwszej ligi, z której w ostatnich latach zniknął na trochę grając podstarzałych do Juanów w średnich filmach (jak "Poznasz Przystojnego Bruneta" Woody'ego Allena).


Recenzję filmu "Skóra, w której żyję" możecie przeczytać TUTAJ.


ODKRYCIE 2011

W minionym roku w tej kategorii pisałam o Michaelu Fassbenderze (nie mogę już doczekać się filmu "Shame" Steve'a McQueena!) i Michaelu Shannonie.
W tym roku moim prywatnym odkryciem numer 1. jest Ryan Gosling.



Na pewno zasłużył on na zupełnie osobny tekst, tymczasem najważniejszym powodem, dla którego Gosling pojawia się w tym zestawieniu jest film:

"Drive"
reż. Nicolas Winding Refn


Driver, grany przez Ryana Goslinga jest uzależnionym od adrenaliny bezimiennym kaskaderem, który postanawia pomóc mężowi swojej czarującej sąsiadki uporać się z długami zaciągniętymi u lokalnych mafiozów. Nie fabuła jest tu jednak najważniejsza: to, co "robi" ten film, to klimat, który znamy z najbardziej emocjonujących obrazów z udziałem Steve'a McQueena ("Bullit") i styl (nie tylko kostiumów, ale także sposób prowadzenia akcji), prezentujący Drivera jako bohatera z sąsiedztwa w najlepszym stylu (jakim był na przykład Travis Bickle z "Taksówkarza").


Wydaje mi się też, że jest to także najbardziej niedoceniony przeze mnie film 2011, bo czym więcej o nim myślę, tym bardziej chcę go zobaczyć jeszcze raz, uważniej.

i w tym momencie chcę wspomnieć o jeszcze jednym filmie:

NAJLEPSZA KOMEDIA 2011
"Crazy, Stupid, Love"
reż. John Requa, Glenn Ficarra


Kiedyś zupełnie nie lubiłam komedii. Jednak, przykłady takie jak właśnie "Crazy, Stupid, Love" (albo mój ostatni hit "I love you Philip Morris") sprawiają, że zaczynam się do komedii przekonywać, bo to obraz, który wywołuje autentyczny uśmiech, a nie, jak wiele innych komedii, obrzydzenie.


To opowieść o ciapowatym Calu (Steve Carell), którego właśnie zdradziła żona. Cal, zrozpaczony, pewnego dnia spotyka w barze playboya Jacoba (Ryan Gosling) i pod jego wpływem zmienia się w absolutny wulkan namiętności.


Nie chcę opowiadać o tym filmie więcej, bo łatwo tu popsuć niespodziankę, ale mogę zapewnić, że to film błyskotliwy, świetnie obsadzony (perełką jest także Marisa Tomei w roli nauczycielki-byłej alkoholiczki) i bardzo zabawny.

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE 2011
"O północy w Paryżu"
reż. Woody Allen


Kapitalny (chociaż w wielu tekstach kultury mocno już eksploatowany) temat przenoszenia się w czasie został tu podany w sposób mdły i, cóż, w efekcie bardzo nudny.
Inez (Rachel McAdams) i Gil (Owen Wilson) w tytułowym mieście zakochanych przygotowują się do swojego ślubu. Gil jednak, podczas nocnych eskapad przenosi się w lata 20., spotyka swoich mistrzów ze świata literatury i sztuki i zamiast patrzeć w przyszłość, cierpi, gdyż nie było mu dane urodzić się kilkadziesiąt lat wcześniej.


Niestety, sam Paryż, odtworzenie klimatu lat 20. i obsadzenie Adriena Brody w roli Salvadora Dali nie wystarczy, by powstał świetny film. I po raz kolejny da się odczuć, że Allenowi brakuje wywrotowych pomysłów, a jego filmom - pazura, który pozwalał mu na pisanie i kręcenie arcydzieł w latach 70. i 80.


Ciąg dalszy podsumowania nastąpi (opowiem Wam jeszcze między innymi o pewnym optymistycznym filmie o przemijaniu i o tym, czy w roku 2011 przełamano w kinie jakieś tabu).
Czekam na Wasze komentarze tutaj, a także w mailach (np. pod adresem kinofilka@gmail.com) - bardzo chętnie poczytam, co Wam się w blogu nie podoba, a co w nim lubicie i w przyszłym roku (ponieważ uwielbiam noworoczne postanowienia) obiecuję sobie pisać systematyczniej.

A Wam życzę dużo szczęścia, miłości, pięknych chwil i niezapomnianych filmowych przeżyć w 2012 roku!

fotografie: listal.com, interviewmagazine.com, thefilmstage.com

6 komentarzy:

  1. Zgadzam się, "Crazy, Stupid, Love" to bardzo dobra komedia. Ryan Gosling i Steve Carell brylują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Crazy.Stupid.Love jeszcze nie widziałam. Natomiast moim osobistym odkryciem jest również R. Gosling. Drive to mój ulubiony film z 2011 roku. Teraz czekam już głównie na Rzeź Polańskiego, mam nadzieje, że mnie nie zawiedzie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Właściwie się zgadzam:) No, może oprócz Allena - mnie nie zawiódł. Mam, oczywiście, swoje typy w każdej kategorii, ale to, o czym piszesz, szczególnie w temacie Drive'a i Skóry..., jest jak najbardziej prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tez nie lubię podsumowań ale jeśli miałabym typować , który film wywarł na mnie największe wrażenie to stawiam na "Pogorzelisko" Denisa Villeneuva, który wbił mnie w kinowy fotel. Rozbawił mnie natomiast film Koterskiego "Baby są jakieś inne" i francuska komedia "Jeszcze dalej niż północ" rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Crazy, Stupid Love-popieram, taka niedo końca konwencjonalna ta komedia, może dlatego znośna.
    Mi z tej półki baaaardzo podobał się Larry Crowne, mimo, iz Toma Hanksa nie lubię, to całość bardzo bardzo przypadła mi do gustu
    Drive-nie dałam rady ani ja ani mój wytrwalszy mąż
    Skóra, w której żyję-ciagle się zbieram
    O północy w Paryżu-jeden z lepszych filmów, jakie oglądalam, może dlatego tak mi się podobał, że ja kocham klimat lat 20-tych...

    OdpowiedzUsuń
  6. i mi też się podobał nowy Allen, ale z tych samych powodów, o których pisała Shapeofmyheart1
    uściski noworoczne! Świetnie piszesz o filmach, podoba mi się tu wszystko, nie mam żadnych zastrzeżeń;) dobrego nowego roku!
    J

    OdpowiedzUsuń