reż. Mike Gabriel, Eric Goldberg
1995
"Pocahontas" uznawana jest za jedną z najpiękniejszych historii miłosnych na świecie. Opowieść o zakazanym uczuciu, które wybucha między Indianką Pocahontas, a Anglikiem, kapitanem Johnem Smithem (mówiącym w oryginale głosem Mela Gibsona) została zrealizowana na podstawie autentycznych wydarzeń z przełomu XVI i XVII w.
Trzeba jednak pamiętać, że w filmie wytwórni Walta Disney'a wątek miłosny jest jedynie tłem dla innych poruszanych problemów. Angielska wyprawa do Nowego Świata po złoto podszyta jest wrogością do tubylców - w filmie wyraźnie zaznaczona jest odrębność kulturowa, jaka dzieli Indian i przybyszów, twórcy jednocześnie nieustannie starają się podkreślić, iż te różnice są zaletą i budują tożsamość bohaterów.
Drugą, równie istotną osią prowadzenia fabuły jest szacunek do przyrody i wszelkich skarbów natury. John Smith z pomocą Pocahontas poznaje nie tylko kulturę Indian, ale również środowisko, w którym żyją, zachwyca się, a my razem z nim, bo animacja jest tutaj mistrzowska. W scenach wypalania lasów przez kolonizatorów opętanych żądzą złota aż się chce zakrzyknąć "Przestańcie".
Wątek miłosny jest też narzędziem do podkreślenia, jak ważne jest słuchanie głosu serca. Zarówno Pocahontas jak i John Smith są (bardzo tolerancyjnymi) buntownikami. Idealistycznie wierzą, że konflikt na tle kulturowym da się rozwiązać siłą dyplomacji, a nie kuli i maczety. Kluczową postacią w "Pocahontas" jest też Babcia Wierzba, której starość i doświadczenie są synonimami wielkiej mądrości. To ona wspiera Pocahontas i daje wszystkim siłę do bycia sobą wbrew opiniom innych.
Patrząc racjonalnie, trochę irytujący może być wszechobecny dydaktyzm, jednak "Pocahontas" jest filmem pięknym i smutnym. Zakończenie wydaje się być trochę wbrew temu, czego chce się oczekiwać: mimo uczucia, zarówno John Smith jak i Pocahontas decydują się na rozwiązania racjonalne. Tak, jakby oboje spełnili jedną część misji i czekali na drugą bez pewności, czy w ogóle nastąpi jakaś kontynuacja.
"Pocahontas" uznawana jest za jedną z najpiękniejszych historii miłosnych na świecie. Opowieść o zakazanym uczuciu, które wybucha między Indianką Pocahontas, a Anglikiem, kapitanem Johnem Smithem (mówiącym w oryginale głosem Mela Gibsona) została zrealizowana na podstawie autentycznych wydarzeń z przełomu XVI i XVII w.
Trzeba jednak pamiętać, że w filmie wytwórni Walta Disney'a wątek miłosny jest jedynie tłem dla innych poruszanych problemów. Angielska wyprawa do Nowego Świata po złoto podszyta jest wrogością do tubylców - w filmie wyraźnie zaznaczona jest odrębność kulturowa, jaka dzieli Indian i przybyszów, twórcy jednocześnie nieustannie starają się podkreślić, iż te różnice są zaletą i budują tożsamość bohaterów.
Drugą, równie istotną osią prowadzenia fabuły jest szacunek do przyrody i wszelkich skarbów natury. John Smith z pomocą Pocahontas poznaje nie tylko kulturę Indian, ale również środowisko, w którym żyją, zachwyca się, a my razem z nim, bo animacja jest tutaj mistrzowska. W scenach wypalania lasów przez kolonizatorów opętanych żądzą złota aż się chce zakrzyknąć "Przestańcie".
Wątek miłosny jest też narzędziem do podkreślenia, jak ważne jest słuchanie głosu serca. Zarówno Pocahontas jak i John Smith są (bardzo tolerancyjnymi) buntownikami. Idealistycznie wierzą, że konflikt na tle kulturowym da się rozwiązać siłą dyplomacji, a nie kuli i maczety. Kluczową postacią w "Pocahontas" jest też Babcia Wierzba, której starość i doświadczenie są synonimami wielkiej mądrości. To ona wspiera Pocahontas i daje wszystkim siłę do bycia sobą wbrew opiniom innych.
Patrząc racjonalnie, trochę irytujący może być wszechobecny dydaktyzm, jednak "Pocahontas" jest filmem pięknym i smutnym. Zakończenie wydaje się być trochę wbrew temu, czego chce się oczekiwać: mimo uczucia, zarówno John Smith jak i Pocahontas decydują się na rozwiązania racjonalne. Tak, jakby oboje spełnili jedną część misji i czekali na drugą bez pewności, czy w ogóle nastąpi jakaś kontynuacja.
Kocham "Pocahontas" i tę przepiękną ścieżkę dźwiękową Alana Menkena! Jednak moim hitem numer jeden wśród disneyowskich bajek zawsze była, jest i będzie "Piękna i bestia". Ciężko jest wybrać tę jedyną opowieść, wszystkie są magiczne, kocham Aladyna, Śpiącą Królewnę i Małą Syrenkę. Jedynie Kopciuszek jakoś tak mnie irytuje, a raczej te cholerne myszki krzyczące co chwilę cinderella :-)
OdpowiedzUsuńMel Gibson? o ja, nie wiedziałam :}
OdpowiedzUsuńkochaaaam ta bajke! <3
OdpowiedzUsuńa 2ga cz jest po prostu beznadziejna i popsula cala magie tajemniczosci 1 cz;/ jakbym dorwala tych co zrobili kontynuacje Pocahontas to bym ich rozszarpala!;/