Penélope Cruz obchodzi dzisiaj urodziny i z tej okazji postanowiłam poświęcić jej dzisiejszy wpis.
Za co można pokochać
Penélope?
(poza urodą i tym, ze jest żoną Javiera Bardema)?
- za występy u Almodóvara.
Niejednokrotnie pisałam, że jestem wielką, ogromną fanką kina Pedro Almodóvara (poświęcam mu pracę licencjacką, całą masę czasu i zaczną część serca). I pomimo że Penélope zagrała główne role w "Volver" i "Przerwanych objęciach", ja z całej filmografii hiszpańskiego mistrza wybieram jej rolę w "Drżącym ciele", gdzie wcieliła się w rolę prostytutki, która wydaje na świat swojego syna w autobusie w samym centrum Madrytu.
fot. Annie Leibovitz dla "Vanity Fair"
- za partie wokalne w "Nine"
Wiem, że ten film był wielokrotnie krytykowany, ale ja go wprost uwielbiam (pisałam o tym już ponad dwa lata temu TUTAJ!). Myślę, ze ogromna w tym zasługa właśnie obsady: fenomenalnego Daniela Day-Lewisa, Marion Cotillard czy właśnie zjawiskowej, ponętnej, obłędnej Penélope Cruz.
Przypomnijcie sobie ten fragment, żeby zrozumieć, co mam na myśli:
- za "Elegię"
Czyli piękny, poruszający film Isabel Coixet na podstawie prozy Philipa Rotha. To historia tragicznej miłości uznanego profesora literatury Davida Kepesha (Ben Kingsley) i jego zmysłowej studentki Consueli (Penélope Cruz), a sam film Coixet jest studium ich bliskości, emocjonalności, osobowości.
Obowiązkowy.
(A porusza tym bardziej, iż jest to jeden z ostatnich filmów z długiej filmografii zmarłego w 2010 roku Denisa Hoppera, który tutaj wcielił się w przyjaciela Kepesha)
Za co można mieć pretensje do Penélope?
(oczywiście poza urodą i tym, ze jest żoną Javiera Bardema)?
- za występ w "Piratach z Karaibów: na nieznanych wodach"
Jej nazwisko w obsadzie trochę mnie zabolało, ponieważ uważam, że z drugą częścią formuła Piratów zupełnie się wyczerpała i ciągnięcie tej serii daje bardzo mierne efekty. Jeśli jednak wierzyć samej Cruz, która przyznała, że po prostu miała wielką ochotę zagrać w filmie z Johnnym Deppem - chyba można jej to wybaczyć.
- za "SEXiPIStOLS"
Ale czy naprawdę warto o tym pisać..?
A za co Wy kochacie Penélope Cruz?
fotografie: listal.com
No tak, ja Penelope bardzo sobie cenię po filmie "Vicky Cristina Barcelona". Co prawda produkcja sama w sobie mnie nie urzekła, natomiast zgadzam się z tym, że wcieliła się w rolę permanentnie rozhisteryzowanej Marii Eleny naprawdę... naprawdę wybitnie. No i statuetka mówi sama za siebie.
OdpowiedzUsuńPoza tym zawsze podobała mi się we "Wszystko o mojej matce" - podobnie jak ty, lubię Almodovara i jego filmy. Filmu "Elegia" niestety nie oglądałam, ale to mój must-see na nadchodzący czas. Generalnie, śliczna kobieta, świetna aktorka. Ma cały pakiet.
Ja bym jeszcze dodała akcent i sposób mówienia. Jest rozbrajająca ;)
OdpowiedzUsuń