Witam Was po baaardzo długiej przerwie! Niesamowicie cieszy mnie to, że mimo tak rzadkich ostatnio wpisów, ciągle zaglądacie na blog, co więcej, pojawiają się również zupełnie nowi czytelnicy, a każda obecność jest dla mnie równie ważna!
Widzieliście ostatnio jakiś film, który Was zaskoczył, zachwycił, zaciekawił lub po prostu - spodobał na tyle, że chcielibyście o tym opowiedzieć? Koniecznie napiszcie mi o tym w komentarzu. Ja mam dla Was dzisiaj właśnie taki film.
"Like Crazy"
reż. Drake Doremus
2011
To kameralna, przepiękna stylistycznie i wizualnie historia pewnej miłości. Anna jest Brytyjką, która podczas studiów w USA poznaje Amerykanina Jacoba. Ich związek jest pełen namiętności, pasji, zrozumienia, ogni. Do pełni szczęścia potrzeba Annie tylko wizy, która pozwoliłaby jej na stały pobyt w kraju ukochanego.
Lekkomyślność dziewczyny sprawia jednak, że sprawy formalne komplikują się. Zdobycie upragnionego pozwolenia może trwać długie miesiące, może nawet lata, a idea związku na odległość po pewnym czasie dla obojga wydaje się być po prostu koszmarem.
W filmie urzekł mnie klimat. Sposób pokazania miejsc, montaż budujący dramaturgię, autentyczność uczuć, ujęcie tematu: szczere, bez zbędnych przesad, ale też bez lukru. Reżyser Drake Doremus nie czaruje widzów wizjami miłości bez skazy, a jego film nie jest przepisem na ideał związku na odległość.
Jest w tym obrazie jednak coś, co elektryzuje, przyciąga i sprawia, że można ten film pokochać.
Oczywiście, ogromna w tym zasługa odtwórców głównych ról. Prześliczna Felicity Jones (znana z "Zakochanego Głupca", "Powrotu do Brideshead" czy "Histerii"), daje swojej bohaterce energię, upór, spontaniczność i naturalność, natomiast Anton Yelchin ("Zakochany Nowy Jork", "Star Treck", "Alpha Dog") jako Jacob jest nieco bardziej powściągliwy, bohater mocno stąpa po ziemi, ale jego uczucie wydaje się być równie mocne.
"Like Crazy" to dosyć nietypowy film o miłości. Jego oryginalność i siła tkwi w naturalności opowiadanej historii i energii twórców.
Warto dać mu się porwać!
fotografie: likecrazy.com
* * *
Jeśli jest coś, o czym chcielibyście u mnie przeczytać, to również koniecznie dajcie mi znać w mailu lub komentarzu, jestem otwarta na wszelkie sugestie tym bardziej, że chciałabym tu pisać częściej!
zgadzam się w całej rozciągłości z Twoją recenzją ! film ma niesamowity klimat i ciekawą niesztampową fabułę, jestem nim oczarowana :)
OdpowiedzUsuńMnie to zachwycają filmy ze Stevenem Seagalem, on tak słabo gra, że dla mnie,to czyni go najlepszym aktorem, ależ przewrotnie. Poza tym zabieram się do obejrzenia "Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Polecam także "Dzień Świra". Właśnie WSC to jego kontynuacja.
OdpowiedzUsuńKorekta WJC. Nie ma to jak umieć tworzyć skróty.:)
UsuńPozdrawiam.
"Dzień Świra" widziałam, si, si! do "WS/JC" ;) dopiero mam zamiar się zabrać!
Usuńa propos Seagala:
http://www.youtube.com/watch?v=clvJ2EherCs
- ten klip mnie strasznie bawi!
Maa-k wcale się nie dziwię, że mimo braku wpisów blog zdobywa nowych czytelników:) jak nie wiem co obejrzeć to zawsze tu zaglądam:))
OdpowiedzUsuńuściski!
J
dziękuję bardzo!
Usuńpozdrawiam wiosennie :)
NIETYKALNI, widziałaś już? Ja zaliczyłam wczoraj i spać nie mogłam z wrażenia :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie widziałam, ale ten film ma same bardzo dobre recenzje !!!
Usuńobejrzę na pewno!
I ja polecam "Nietykalnych". Mocne wrażenia i genialny humor murowane!
UsuńCzytam same dobre opinie o tym filmie, więc chyba warto go poszukać.
OdpowiedzUsuńWczoraj równiez i ja widziałam Nietykalnych. Śmiałam się z koleżanką do łez. Jak i zresztą cała sala. Perełka.
Mam ten film na celowniku odkąd zobaczyłam zwiastun i natrafiłam na informacje dot. metody kręcenia. Po kolejnej pozytywnej ocenie jeszcze bardziej zacieram ręce na "Like Crazy".
OdpowiedzUsuńJa próbuję dociec/przypomnieć sobie jak tutaj trafiłam, ale najważniejsze, że to się stało i mam wpisy do nadrobienia w wolnych chwilach.
Pozdrawiam. :)