reż. Aluisio Abranches
scen. Aluisio Abranches
2009
Jaki film Was ostatnio rozczarował najbardziej?
U mnie był to ckliwy "Od początku do końca" Brazylijczyka, Aluisio Abranchesa.
Być może zabrzmi to dziwnie lub perwersyjnie, ale - naprawdę czekałam na interesujący film traktujący o kazirodztwie. Jest (było?) to według mnie chyba jedno z ostatnich prawdziwych tabu współczesnego kina - jak widać, twórcy filmowi powoli zaczynają sięgać po tę tematykę (przypomnijmy sobie chociażby niedawnego greckiego "Kła"), ale - odważny temat nie stanowi o sukcesie...
W filmie "Od początku do końca" oglądamy historię braci (Thomás i Francisco mają wspólną matkę, ale innych ojców), którzy już od najmłodszych lat kochają się miłością aż ZA BARDZO braterską, co Matka obserwuje z nieukrywanym niepokojem.
Chłopcy dorastają, a czas płynie zabierając najpierw jednego ojca (Jean Pierre Noher) i matkę chłopców (Julia Lemmertz). Thomás (Rafael Cardoso) i Francisco (Joao Gabriel Vasconcellos) zamieszkują razem przy akceptacji ojca młodszego z braci (Fabio Assuncao). To obraz kompletnej idylli, z pałną pasji miłościąw tle. Wszystko zmienia wielki talent pływacki Thomasa - dostaje on propozycję wyjazdu do Moskwy, aby w najlepszych warunkach przygotować się do startu w olimpiadzie.
Film Aluisio Abranchesa ma jedną podstawową wadę - jest niesamowicie pretensjonalny. Piękne pod względem wizualnym kadrem okazują się być jedynie pustymi, kunsztownie zdobionymi wydmuszkami, zakrywającymi braki scenariuszowe. Szkoda, że reżyser nie zdecydował się na pokazanie tej historii w szerszym kontekście, tylko zamknął duet głównych bohaterów w mikrokosmosie ich sterylnego wielkiego domu. Także ich wątpliwości i wewnętrzne konflikty są boleśnie marginalizowane na rzecz kolejnych pretensjonalnie metaforycznych scen.
"Od początku do końca" to kolejny film zmarnowanej szansy - mocny, interesujący temat w pięknym opakowaniu, tyle, że zupełnie bezrefleksyjnie. Szkoda.
fotografie: listal.com
W filmie "Od początku do końca" oglądamy historię braci (Thomás i Francisco mają wspólną matkę, ale innych ojców), którzy już od najmłodszych lat kochają się miłością aż ZA BARDZO braterską, co Matka obserwuje z nieukrywanym niepokojem.
Chłopcy dorastają, a czas płynie zabierając najpierw jednego ojca (Jean Pierre Noher) i matkę chłopców (Julia Lemmertz). Thomás (Rafael Cardoso) i Francisco (Joao Gabriel Vasconcellos) zamieszkują razem przy akceptacji ojca młodszego z braci (Fabio Assuncao). To obraz kompletnej idylli, z pałną pasji miłościąw tle. Wszystko zmienia wielki talent pływacki Thomasa - dostaje on propozycję wyjazdu do Moskwy, aby w najlepszych warunkach przygotować się do startu w olimpiadzie.
Film Aluisio Abranchesa ma jedną podstawową wadę - jest niesamowicie pretensjonalny. Piękne pod względem wizualnym kadrem okazują się być jedynie pustymi, kunsztownie zdobionymi wydmuszkami, zakrywającymi braki scenariuszowe. Szkoda, że reżyser nie zdecydował się na pokazanie tej historii w szerszym kontekście, tylko zamknął duet głównych bohaterów w mikrokosmosie ich sterylnego wielkiego domu. Także ich wątpliwości i wewnętrzne konflikty są boleśnie marginalizowane na rzecz kolejnych pretensjonalnie metaforycznych scen.
"Od początku do końca" to kolejny film zmarnowanej szansy - mocny, interesujący temat w pięknym opakowaniu, tyle, że zupełnie bezrefleksyjnie. Szkoda.
fotografie: listal.com
ja mimo wszystko uwielbiam ten film, jest wizualnie piękny jak piszesz ale nie zgodzę się że aż tak płytki; owszem brak jest umieszczenia tej historii w szerszym kontekście środowiskowym, ograniczając się tylko do wątpliwości rodziny chłopców, pewnie w wyniku wątpliwości samych twórców co do oceny filmu; ale w tym filmie zaznaczone są ich wewnętrzne wątpliwości tyle, że na przestrzeni wielu lat, odpowiednie do każdego etapu ich życia i związku; z tym że im dłużej byli razem tym mniej ich mieli
OdpowiedzUsuńi czy ja wiem czy są tam "pretensjonalnie metaforyczne sceny" ? metaforyczne owszem, ale moim zdaniem to ciekawy sposób na pokazanie tego społecznego wątku, nie wzbudzając w widzu jakiś skrajnych emocji
właśnie co do skrajnych emocji ten film też jest wyjątkowy, widz zaczyna seans w poczuciu obrzydzenia do prezentowanej treści a kończy myśląc "a czemu nie?" (podkreślam tylko w tym przypadku)
chociażby dlatego uważam, że to ważny film, skłania do refleksji nad problemem kazirodztwa wzbudzając różne uczucia i kreując różne koncepcje światopoglądowe
PS. zawsze można nakręcić lepszy film, to odnosi się do klap jak i arcydzieł ;))
co do tych wątpliwości - ja się z tym nie do końca zgodzę, szczególnie w przypadku starszego z braci - on miał istotne wątpliwości, wklejone gdzieś mimochodem, tego było mi szkoda.
OdpowiedzUsuńzgodzę się z tym, że film jest bardzo subtelny. nie ma epatowania skandalem, co cenię, ale z drugiej strony - tych mocnych emocji też mi brakowało ...
poczucie obrzydzenia o którym piszesz też jest względne - ja czułam raczej zaciekawienie, zaintrygowanie może!
PS. i tu też masz rację!
taki temat i epatowanie mocnymi emocjami? taki film dla większości byłby nie do zniesienia ;p
OdpowiedzUsuńno i tutaj chyba już też musiałybyśmy rozpatrzeć bardziej kwestię indywidualnego podejścia do filmu czy kina w ogóle..!
OdpowiedzUsuń:)
indywidualne podejście do filmu... temat rzeka masz rację, ale ja chciałam tylko powiedzieć, że taki temat z mocnymi emocjami byłby bardzo niszowym, awangardowym filmem, z którego obejrzenia cieszyłoby się niewielu widzów, a nie oszukujmy się, dobry film to również taki który potrafi na siebie zarobić, niewielu twórców ma warunki by tworzyć filmy nie przynoszące dochodów poruszając najbardziej pokręcone i kontrowersyjne tematy
OdpowiedzUsuńale taka dyskusja byłaby ciekawa ;)
Anno S. to właśnie Twoje komentarze są sprawcą,że jeden z jesiennych wieczorów spędzę przy tym filmie :)Dzięki!
OdpowiedzUsuń