7 września 2011

Wojna Żeńsko-Męska

reż. Łukasz Palkowski
scen. Hanna Samson
2011


Na pewno zdarza Wam się czasami obejrzeć film, który macie później ochotę jak najszybciej wymazać z pamięci. Najchętniej w ogóle nie przyznawalibyście się do tego, że kiedykolwiek go widzieliście! Ja powiększyłam tę listę o kolejny film i chciałam to przemilczeć, ale później pomyślałam, że warto Was ostrzec przed zmarnowaniem przeszło półtorej godziny, podczas której moglibyście obejrzeć coś o niebo lepszego. Mówię o filmie "Wojna Żeńsko-Męska" w reżyserii Łukasza Palkowskiego.


Tym razem mój Chłopak skomentował, iż "Wojna żeńsko-męska" jest jeszcze gorsza od "Ciacha" Patryka Vegi. I ma absolutną rację. A jeśli miałabym powiedzieć, co to oznacza w praktyce (dla wszystkich, którzy nie mieli wątpliwej przyjemności zapoznać się z tym arcydziełem) - i jeden i drugi to prostu filmy obiektywnie bardzo złe.


Co jest w filmie "Wojna Żeńsko-Męska" aż tak złego? Po pierwsze: scenariusz Hanny Samson. Historia jest totalnie sci-fi. Basia (Sonia Bohosiewicz), którą mąż zostawił dla dużo młodszej kobiety mieszka z córką (Maja Bohosiewicz) i zmaga się z bezrobociem i niestabilnością emocjonalną przyjaciela-geja (Wojciech Mecwaldowski). Z pomocą przyjaciółki (Grażyna Szapołowska) znajduje pracę jako autorka felietonów w piśmie "Wyuzdana", zaczyna prowadzić psychofizjologiczne badania i w mgnieniu oka staje się znaną w całym kraju specjalistką od męskiego przyrodzenia, zakłada Klinikę Prącia i eksperymentuje z przyjmowaniem testosteronu.


W międzyczasie w życiu Basi pojawia się potencjalny kandydat na trwały związek (Tomasz Karolak) i dwóch innych kochanków, jej córka próbuje ułożyć sobie życie, a sama Basia staje się chętnie zapraszaną do telewizji Skandalistką.


Najbardziej zadziwił mnie fakt, jak twórcy filmu mogli pomyśleć, że wśród JAKIEJKOLWIEK społeczności 'wyuzdane' felietony lub Klinika Prącia (w której Basia poprzez dotykanie męskich genitaliów określała... osobowość badanego) czy polegający na tych samych praktykach teleturniej "Whose is Whoy?" mogłyby KIEDYKOLWIEK zainteresować setki tysięcy ludzi. I czy wystarczy w materiałach promocyjnych dodać epitet 'bezpruderyjny', żeby w ten sposób tłumaczyć najbardziej idiotyczne rozwiązania fabularne? Dodatkowo cały scenariusz jest naszpikowany seksistowskimi banałami.


Co więcej, Łukasz Palkowski jest również autorem filmu "Rezerwat", za który został uhonorowany Paszportem Polityki, otrzymał Złote Lwy w Gdyni za debiut i dlatego TYM BARDZIEJ nie rozumiem, jak mógł nakręcić coś tak koszmarnego, jak "Wojna Żeńsko-Męska". "Rezerwat" z 2007 roku nie jest może arcydziełem, ale to film, który ma w sobie pewną świeżość, jest bezpretensjonalny, opowiada zajmującą, dość sentymentalną i poniekąd wzruszającą historię, w której jedną z głównych bohaterek jest... warszawska Praga. Filmografia Palkowskiego pokazuje także, iż ma on swoich ulubionych aktorów - Sonia Bohosiewicz, Tomasz Karolak czy Mariusz Drężek wystąpili już w jego wcześniejszych filmach (oprócz "Rezerwatu" Palkowski ma na swoim koncie jedną krótkometrażówkę i współpracę reżyserską przy serialu "39 i pół"). Nie jestem przekonana, czy wystąpią w kolejnych.


Podsumuję - szkoda. Szkoda reżysera i jego zaprzepaszczonej szansy. Szkoda czasu na tak słaby film. Szkoda fajnych aktorów (Tomasz Kot, Wojciech Mecwaldowski, Mariusz Drężek), iż wzięli udział w takiej masakrze. Nie wiem nawet, czy nie szkoda czasu na pisanie o "Wojnie Żeńsko-Męskiej", ale chyba mogę tylko mieć nadzieję, iż moja Misja Zniechęcająca zakończy się sukcesem...


fotografie: filmpolski.pl

12 komentarzy:

  1. potwierdzasz tą recenzją wszystkie moje wcześniejsze przypuszczenia i dodatkowo utwierdzasz w tym że nie powinnam się za tego stworka zabierać;

    mam tylko jedno pytanie, jakim cudem ktoś tak utalentowany jak Tomasz Kot decyduje się wystąpić w filmie, który nawet na pierwszy rzut oka wygląda jak "wcielenie masakry", przecież on zagrał w Erratum, który osobiście uważam za jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich lat... liczą się tylko pieniądze?

    OdpowiedzUsuń
  2. Matras są świetne. Pełno promocji i półki z tanią książką, gdzie można na prawdę ciekawe pozycje znaleźć. Ja wczoraj kupiłam 1Q84 drugi tom 25procent taniej. Cieszą takie chwile, dlatego tak często tam kupuję... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Anna S. - Wiesz co, ciężko mi uwierzyć, że ktokolwiek z obsady podejrzewał, że obiecujący reżyser może z tego filmu zrobić coś ciekawego - przecież już sam scenariusz jest totalnym, banalnym, seksistowskim koszmarem!
    Dlatego, ciężko mi to przyznać, ale chyba nie ma innego wyjścia, jak "zrzucić winę" na pieniądze.

    @Juanko, koniecznie tam pójdę, chociażby, żeby zobaczyć, bo wizyty w księgarniach cieszą mnie równie bardzo jak kupowanie książek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Maa-k dzięki za tę recenzję. Nie często się takie zdarzają ...hmm...szczere. Dzięki Tobie nie zmarnuję czasu na kolejną kinową bzdurę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak podejrzewałam, ze ten film to strata czasu. Na pierwszy rzut oka widać, że to filmik jakich w polskim kinie, niestety dużo ostatnimi czasy :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Doskonała recenzja! Bardzo się cieszę, że ją napisałaś ku przestrodze. Jedyna zaletą jaką widzę w moim krytycznym wspomnieniu o tym filmie jest to, że doceniłem filmy dobre i bardzo dobre jeszcze mocniej, za to serdecznie dziękuję Wojnie Żeńsko-Męskiej >=)

    OdpowiedzUsuń
  7. och Maa-k, pomocne bardzo. Odkąd pod przymusem obejrzałam "to nie tak jak myślisz kotku" z pierwszego z brzegu miejsca w pierwszym rzędzie w kinie (miałam przed oczami wielką obwisłą pierś pani K.F.) przestałam chodzić na polskie filmy. To jest jakieś nieporozumienie...
    uściski!

    OdpowiedzUsuń
  8. No to gratuluję sukcesu - zniechęciłaś:) Choć ja za polskie komedie się w ogóle nie biorę. Wszystkie robione są na jedno kopyto i wszystkie są takim samym g. Natomiast to, o czym piszesz, że całkiem nieźli twórcy biorą udział w tak niechlubnych projektach, jest bardzo smutne. Ale nie on pierwszy i, niestety, nie jedyny.

    OdpowiedzUsuń
  9. I z tego wszystkiego zapomniałam napisać, że podoba mi się Twój styl, fajnie się to czyta, także ten tego... zostanę, za pozwoleniem:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję Wam baaaardzo za wszystkie komentarze, cieszę się, że dość skutecznie odstraszyłam od oglądania tego koszmarnego filmu, ale! - jednocześnie ponieważ lubię polskie kino, postaram się w najbliższym czasie znaleźć coś naprawdę wartego obejrzenia!

    Pozdrawiam, dziękuję za czytanie bloga i oczywiście, jestem przeszczęśliwa z obecności każdego nowego czytelnika!

    OdpowiedzUsuń
  11. myślałam, że gorszej polskiej komedii już się zrobić nie da. byłam na tym w kinie z mamą i było jeszcze gorzej niż się spodziewałam. b e z n a d z i e j n y. jestem ciekawa czy "kac wawa" to przebije?:)

    OdpowiedzUsuń
  12. o właśnie, "Kac wawa"!
    Już nie mogę się doczekać :))
    ale ja jeszcze myślę, że "Weekend" Cezarego Pazury może z nimi konkurować - powinnam obejrzeć, ale nie potrafię się zmusić ;)

    OdpowiedzUsuń