26 lutego 2014

(Serialowe) Odkrycia Stycznia i Lutego

Powrót do domu to powrót do regularnego blogowania!
Na początek, żeby zachować ciągłość cyklu stworzonego kilka miesięcy temu (a są to wpisy z moimi filmowymi odkryciami minionego miesiąca), kilka słów na temat seriali, które obejrzałam na początku tego roku:

"The Killing"

Przyznam szczerze, że dosyć długo nie mogłam zabrać się do oglądania, pomimo setek pozytywnych komentarzy, docierających do mnie z każdej strony. Dopiero moja przyjaciółka, z którą mieszkałam przez ostatnie kilka miesięcy, nieustannym powtarzaniem tytułu "The Killing" niemal zmusiła mnie do jego obejrzenia i cóż... był to oczywiście strzał w dziesiątkę.


Dwa pierwsze sezony naprawdę mnie wciągnęły. Uwielbiam dwójkę głównych bohaterów z ich słabościami, obsesjami i przeszłością. 
Motto sezonów jest jednocześnie wskazówką, czym będą zajmować się detektywi Sarah Linden (Mireille Enosi Stephen Holder (Joel Kinnaman): muszą znaleźć odpowiedź na pytanie "Kto zabił Rosie Larsen?". Wkrótce okazuje się, że w zabójstwo zamieszane może być zarówno środowisko polityczne Seattle (ogarnięte gorączką przedwyborczą), jak i mieszkająca nieopodal społeczność Indian (ze swoimi własnymi prawami i specyficznym minipaństwem w państwie)... co więcej, nawet przeszłość rodziców dziewczyny i jej szkolni znajomi to kolejne tropy w tej przeciwnej układance.


Mimo wszystko jednak nie jestem fanką koncepcji poszukiwania zabójcy przez całe dwa sezony. Co prawda historia poprowadzona jest błyskotliwie i logicznie, dzięki czemu nie czuć dłużyzn, ani przesady, jednak teraz, oglądając sezon trzeci czuję, że rozpoczęcie, rozwinięcie i zakończenie całej historii w ciągu dwunastu odcinków to nieco lepszy pomysł (szczególnie dla osób takich jak ja - które nie mogą się powstrzymać od podpytywania osób już zaznajomionych z serialem: "No dobrze... to kto jest zabójcą?"). I pomimo że dwa pierwsze sezony były bardzo emocjonujące, czuję, że trzeci sezon ekscytuje jeszcze bardziej.
Dodatkowo, w obsadzie pojawia się naprawdę znakomity Peter Sarsgaard.


"American Horror Story: Asylum"

Gdy uleciała ze mnie początkowa euforia, patrzę na "American Horror Story" nieco krytycznym okiem, a jednak wciąż naprawdę bardzo go lubię. Szczególnie sezon drugi, "Asylum", którego akcja rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym Briarcliff. Instytucję prowadzoną twardą ręką przez siostrę Jude zaludnia nie tylko galeria osobliwych pacjentów, ale również wyjątkowo unikatowy personel. 
Niepokojąca atmosfera, świetnie zarysowane postacie (szczególnie kobiece, w które wcieliły się znakomite Jessica Lange, Lily Rabe, Frances ConroySarah Paulson, ale także mój ulubiony doktor Oliver Thredson, czyli Zachary Quinto) oraz miejsce (i jego klimat) i czas w których rozgrywają się wydarzenia - szpital psychiatryczny w latach 60. XX wieku - sprawiają, że oglądanie serialu to rodzaj pewnej, miejscami nieco masochistycznej, przyjemności.


Elementy sci-fi, czyli w tym wypadku powiązania z mocami pozaziemskimi, to zdecydowanie najmniej lubiany przeze mnie element tego sezonu. Natomiast wspomniana wcześniej, niezaprzeczalna zaleta to przychodzący do Briarcliff pacjenci, czyli bohaterowie, którzy pojawiają się na chwilę, ale zawsze wprowadzają do akcji dodatkowy, intrygujący element bądź kontekst.
Próbowałam obejrzeć kolejny, trzeci sezon serialu ("Sabat"), jednak pierwszy odcinek skutecznie mnie zniechęcił. 
A może ktoś z Was oglądał i jednak poleca? Chętnie przeczytam opinie!


"Girls: Sezon 3"

O Lenie Dunham i jej twórczości filmowo-serialowej pisałam na blogu już wcześniej (wszystkie teksty znajdziecie TUTAJ), jednak nie mogłabym nie napisać o niej ponownie.
Pierwszy sezon "Girls" był dla mnie absolutnym szałem. Oglądałam go dwukrotnie i dopiero za drugim razem odkryłam wszystkie najbardziej emocjonujące detale (i jeszcze bardziej doceniłam błyskotliwość scenariusza!). Drugi sezon był dla mnie nieco rozczarowujący i, miejscami niestety męczący.


Na szczęście w trzecim sezonie Lena Dunham znów potwierdza, że jest naprawdę utalentowaną, superinteligentną portrecistką swojego pokolenia. Bohaterowie znów są interesujący (podczas gdy w drugim sezonie bywali niemal irytujący) i wciąż pozostają oryginalni. I znów nie mogę powstrzymać się od wyrażenia zachwytu nad postacią Davida (wydawcy e-booka głównej bohaterki Hanny Horvath), w którą wcielił się John Cameron Mitchell i dodania, że Adam Driver (chłopak Hanny) z sezonu na sezon jest po prostu coraz lepszy.


fotografie: blogs.elperiodico.com, seriesadictos.com, rollingstone.com, fanpop.com, culturefly.co.uk, sheknows.com.

3 komentarze:

  1. pierwszy i trzeci tytuł oglądam - są fantastyczne :) jeśli chodzi o 3. sezon to 'The Killing' to zdania są wśród fanów podzielone - mąż woli 3. sezon, ja z kolei rozwiązywanie zagadki śmierci Rosie. American Horror Story mam na liście do obejrzenia, ale ze względu na to, że horrory to nie mój gatunek, to ciągle znajduję coś bardziej pilnego do obejrzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham "Grils" :D ze względu na samą Lenę, nawet nie tą serialową, ale w ogóle - jest fenomenalna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do "Girls" to mi się właśnie wydaje że teraz bohaterki stały się baaardzo irytujące. Wszystkie oprócz Hannah, którą razem z Adamem i Rayem ogląda mi się najlepiej. Ale Jessa mnie wkurza swoim zachowaniem (choć brawa dla Leny, że konsekwentnie buduje jej postać "niegrzecznej dziewczynki"), podobnie Shosh, która jest zupełnie inną dziewczyną niż była w pierwszym sezonie, a poza tym praktycznie w ogóle Lena jej nie poświęca miejsca. Marnie natomiast ciągle utyskuje na swój los, a nie robi nic by go zmienić. I tak od ośmiu odcinków, co się robi już nudne.

    OdpowiedzUsuń