oto lista największych zapomnianych według oscarowych kategorii:
1. Najlepszy film
"Drive"
reż. Nicolas Winding Refn
Rzeczywiście, brak nominacji dla filmu, który poprzez swój specyficzny klimat, porównywany z atmosferą obrazów z lat 50. (kult Jamesa Deana) i 60. (definicja męskości według Steve'a McQueena) już został uznany za film kultowy, to duży nietakt.
Mnie brak nominacji dziwi tym bardziej, że otrzymał ją najnowszy film Woody'ego Allena, "O północy w Paryżu", który jest według mnie zbitką banałów w pięknym opakowaniu.
"Melancholia"
reż. Lars Von Trier
Yago García wskazuje na pewien precedens (pomijając skandal z Cannes, kiedy to Von Trier powiedział, że długo wydawało mu się, że jest Żydem i był z tego powodu bardzo szczęśliwy. Później jednak okazało się, że jest nazistą i to również sprawiło mu przyjemność. "Rozumiem Hitlera" - dodał): "Melancholia" zarówno przez krytyków, jak i fanów twórczości Von Triera wskazywana jest jako najlepszy film reżysera.
García wspomina również kontrowersje związane z wcześniejszym filmem Duńczyka, "Antychrystem" i pyta: "Czy w momencie rozdawania nominacji Akademia nie bierze pod uwagę niegrzecznych chłopców?"
2. Najlepszy Reżyser
Tomas Alfredson ("Szpieg")
Świetny scenariusz o skomplikowanej strukturze, znakomici aktorzy, piękna muzyka... Zapomniano o osobie, która potrafiła złożyć to w całość.
David Fincher
("Dziewczyna z tatuażem")
3. Najlepsza Aktorka Pierwszoplanowa
Tilda Swinton
("Musimy porozmawiać o Kevinie")
"Tak, to niesympatyczna postać. Tak, to nieprzyjemna historia" - pisze García. I dodaje, że brytyjskiej aktorce nie za blisko do mainstreamu, ale niezwykła charyzma zapewnia jej mocną pozycję we współczesnej kinematografii. I mimo licznych nominacji (między innymi do Złotego Globu) za rolę matki tytułowego Kevina, Swinton nie udało się przekonać Akademii (według mnie mogłaby spokojnie zając miejsce Violi Davis, która, nominowana za "Służące", o których pisałam TUTAJ, znacznie bardziej na Oscara zasłużyła swoją rolą w "Wątpliwości". Wtedy przegrała jednak z Penelope Cruz).
4. Najlepszy Aktor Pierwszoplanowy
Michael Fassbender
("Wstyd")
García: pisze: "To zbrodnia zapomnieć o tym facecie i o tym filmie".
Dodaje również, że jeśli Akademia uznała ten film (i tę rolę) za zbyt prowokacyjną (o czym przekonamy się już wkrótce, "Wstyd" do polskich kin wchodzi już 24 lutego. Napiszę po raz setny, że nie mogę się doczekać!), można było nominować Fassbendera za drugoplanową rolę w "Niebezpiecznej Metodzie" lub "X Men: Pierwsza Klasa".
Leonardo DiCaprio
("J. Edgar")
A ja jako wielka fanka Leonardo DiCaprio zastanawiam się razem z nim.
W swoim artykule Yago García wspomina także: Shailene Wodley (Najlepsza Aktorka Drugoplanowa w "Spadkobiercach"), Andy'ego Serkisa (Najlepszy Aktor Drugoplanowy w... "Genezie Małp"), Alberta Brooksa (Najlepszy Aktor Drugoplanowy w "Drive"), Pedro Almodóvara (Najlepszy Scenariusz Adaptowany za "Skórę, w której żyję") i "Tintina" oraz jego brak nominacji w kategorii Najlepszy Film Animowany.
A Wy macie swoich niewybaczalnych zapomnianych tegorocznych Oscarów?
źródło: cinemania.es
Kilka moich przemyśleń:
OdpowiedzUsuń*Myślę, że Gosling miał bardzo dobry rok i powinien dostać nominację, za Idy marcowe albo za Drive.
*Czy Eva była taka niesympatyczna? Moim zdaniem nie.
*Melancholia jest fantastyczna, ale Akademia po prostu nie lubi von Triera i jego filmów. W końcu są takie niehollywoodzkie...
*Za Dziewczynę z tatuażem Fincherowi bym nominacji nie dała. Nie jest moim zdaniem to jego najlepszy film, ale o tym wkrótce napiszę u siebie.
Pozdrawiam :)
Zgadzam się co do Fassbendera - kocham tego aktora o z niecierpliwością czekam na Wstyd.
OdpowiedzUsuńA "Kieł" nie jest nominowany? :)
OdpowiedzUsuń"Kieł" był nominowany w zeszłym roku! :)
UsuńHahaha :) to nie ignorancja ;p to przez moja pracę żyję na pograniczu lat i miesięcy ;D
UsuńMi rzeczywiście brakuje "Drive". Jest inny, hipnotyzujący, świetnie zmontowany. Z drugiej strony aż dziwny. A sam Gosling? Już teraz można go uznać za aktora wyśmienitego, a mi wciąż wydaje się, że stoi przed swoimi największymi rolami, pewnie jeszcze nie raz zaskoczy i zdobędzie nie jedną nagrodę. Ma na to czas :)
OdpowiedzUsuńTak.
OdpowiedzUsuńZgadzam się.
Ale to zabawa dla kółka wzajemnej adoracji. Przyznają sobie Oscary, jak dzieci cukierki w przedszkolu.
Tilda Swinton, M. Fassbander i Di Caprio zasłużyli sobie już dawno temu na uznanie (zresztą jak i Fincher), ale Tilda jest uznawana za ciekawą 'osobniczkę', Michael za 'Niemca', a Di Caprio oglądany jest przez pryzmat Tytanika.
A czas biegnie.
oczywiście, muszę się zgodzić z tym, że Oscary to w dużej mierze rywalizacja kółek wzajemnego zainteresowania...
Usuńale mimo to lubię je oglądać i uwielbiam radość zwycięzców kategorii technicznych. Mają swoje 5 minut, zazwyczaj wiele osób o nich zapomina!
Pytanie o wielkich nieobecnych jak najbardziej trafione!
OdpowiedzUsuń