17 listopada 2010

Mister Lonely

reż. Harmony Korine
2007
 


W samym sercu Paryża młody Amerykanin (Diego Luna), któremu wydaje się, że jest Michaelem Jacksonem spotyka na swojej drodze… Marilyn Monroe (Samantha Morton). Piękność przekonuje go, by wspólnie wyjechali do pewnej szkockiej wioski – miejsca, które zamieszkuje jej mąż Charlie Chaplin (który niegdyś był Busterem Keatonem), córka Shirley Temple, a także Madonna (w słynnym staniku od Jean Paula Gaultiera), James Dean, Papież, Czerwony Kapturek czy Królowa (zagrana przez legendarną Anitę Pallenberg).


Grupa schizofrenicznych wykolejeńców tworzy swoiście utopijną mikrospołeczność, której najważniejszym celem jest stworzenie Najlepszego Show Na Świecie. 



Równolegle reżyser serwuje nam wątek sióstr zakonnych, które pod wodzą ojca Umbrillo (Werner Herzog) żyją, jakby były na ciągłym haju i dokonują cudów na miarę XXI wieku. Mister Lonely to bardzo dziwna rzecz. W niektórych momentach (jak wtedy, gdy zakonnica zrzucająca ryż biednym afrykańskim wioskom wypada z samolotu i… nie zaznaje nawet najmniejszego zadrapania) poziom absurdu niemal przekracza granice przyzwoitości.



Znając jednak wcześniejsze dokonania Harmony’ego Korine (chociażby wyreżyserowane przez niego Skrawki czy Ken Park, którego był scenarzystą) – ciężko się dziwić. A unikalność tego filmu jest bezapelacyjnie jego najmocniejszą stroną.



Tekst do przyłapania w Little Recorderze na stronie Kaseta.org - Wszystko jest na taśmie
a tutaj - filmowy Facebook.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz